10 lat Fabryki Rowerów

magazynbike.pl 2 miesięcy temu

Fajnie jest być świadkiem sukcesu. Jeszcze przyjemniej świętować go wraz z ludźmi, dzięki którym był możliwy. Jednocześnie wiedząc, iż na niego zasłużyli. Wojtek Kluk, twórca częstochowskiej Fabryki Rowerów, to prawdziwy człowiek renesansu i jednocześnie tytan pracy. A jego dzieło właśnie obchodziło hucznie swoje dziesięciolecie. Mój wpis z tej właśnie okazji jest odrobinę bardziej osobisty niż zwykle.

I odrobinę sentymentalny. „To nie może się udać!” słyszałem wielokrotnie od różnych osób. Byłem na wszystkich otwarciach kolejnych wcieleń Fabryki, która w ciągu tych 10 lat zdążyła się przeprowadzić dwa razy, za każdym razem do większej siedziby. Nie mieszcząc się w dotychczasowych ramach. I tylko pierwszą placówkę można było jeszcze uznać za w miarę standardowy sklep rowerowy, kolejne wyznaczały nie tyle etapy rozwoju, co zaczęły wyznaczać standardy tego, jak tego typu miejsce może wyglądać. Nic dziwnego, iż Fabryka Rowerów przyciąga jak magnes. Pokazując, iż jeżeli ma się wizję, tak wiele jest możliwe.

Otwarcie nowej FabrykiRowerów.com i dlaczego koniecznie trzeba ją odwiedzić

Oczywiście można pisać o tym, jak wielka jest Fabryka. Ale to tylko metraż, bez tego, kto go wypełnia, byłby tylko pustym budynkiem. Ale jego sercem jest załoga, zarządzana przez Wojtka Kluka. Doświadczyłem tego za każdym razem, przy każdej wizycie. Choćby w postaci informacji, na miesiące przed każdym, kolejnym wydarzeniem, by zapisać je w kalendarzu. I wiem, iż tak samo traktowane są setki osób, które miałem okazję tu spotkać. Ktoś pamięta, dba, planuje, przypomina, ogarnia. Czy możliwe, by byłby to sam Wojtek? Nie! choćby jeżeli mam wrażenie, iż – śmiechem żartem – widzi wszystkie relacje w internecie, jest na bieżąco z nowinkami technicznymi, wyścigami, zawodnikami, a jeszcze znajduje czas na rodzinę i trenowanie. Dlatego też Fabryka to ludzie, których Wojtek spaja. I to jest prawdziwa umiejętność. Dokładnie to było też widać na jubileuszowej imprezie, tak jak widać przy każdej innej okazji.

Wyszła z tego laurka. Ale na podobnych eventach, jak ten listopadowy w Częstochowie, nie widać tych wszystkich nerwów związanych z prowadzeniem biznesu, problemów na które trafiają ci, którzy chcą więcej i mają odwagę swoje pomysły realizować. Trzymam więc kciuki za Wojtka i jego wizję, bo Fabryka i to co się wokół niej dzieje pokazuje, iż tacy jak on, którzy nie znają pojęcia „to się nie uda”, potrafią zmieniać świat. Tak jak zmieniał się jego sklep, tak zmieniała się i Częstochowa, która w szybkim tempie zmierza w kierunku miana „rowerowej stolicy Polski”.

W tym miejscu życzę po prostu kolejnych sukcesów! I odliczam już dni do kolejnej wizyty w Fabryce wiedząc, iż znów będzie to coś wyjątkowego. Może zlot Madonek pod Jasną Górą? Tak, po Wojtku można się spodziewać wszystkiego, a już na pewno nie rzeczy standardowych!

To także może Cię zainteresować

Nagroda ONZ „Najbardziej przyjazne miejsce rowerzystom na Świecie” dla Fabryki Rowerów
Idź do oryginalnego materiału