Wywiad z Kasią Solus-Miśkowicz – zawodniczką, mamą, rowerzystką

magazynbike.pl 3 dni temu

Była zawodniczka z międzynarodowymi sukcesami, dziś mama, entuzjastka jazdy na e-bike’u, a przede wszystkim kobieta, która nie zrezygnowała z roweru mimo zmieniających się życiowych ról. W szczerej rozmowie opowiada nam, jak wygląda jej codzienność, co zmieniło się od czasów wyścigów i dlaczego elektryk okazał się idealnym towarzyszem nowego etapu życia.

Kasia, przez wiele lat byłaś czołową zawodniczką cross-country, reprezentowałaś Polskę na arenie międzynarodowej. Jak dziś wygląda Twoja kolarska codzienność?
Teraz mam zupełnie inne życie, w którym skupiam się praktycznie w całości na rodzinie i niestety nie ma już czegoś takiego jak kolarska codzienność. Rower w tym momencie jest dla mnie tą chwilą, którą wyrwę dla siebie – czasami raz na tydzień, czasami 4 razy w tygodniu, a czasami dwa razy w miesiącu

Czy wciąż znajdujesz czas, by regularnie jeździć na rowerze? Jak często udaje Ci się wyjść na rower w ciągu tygodnia?
No właśnie nie wychodzi mi ta regularność! Ciągle zaczynam jeździć, ale choroba dziecka czy inne życiowe perturbacje ciągle mnie od tego odciągają Średnio raz na miesiąc mówię, iż już zaczynam systematycznie jeździć i jeszcze do tej pory to mi nie wyszło, jednak nie poddaję się!

Jak wygląda Twoje typowe wyjście na rower? Czy to zaplanowany trening, spontaniczna przejażdżka, a może forma ucieczki od codziennych obowiązków?
Wszystko w jednym, tak jak mówisz! Praca zrobiona, mam chwilę, obiad ogarnięty, dziecko jeszcze w przedszkolu, bo starsze się samo ogarnie i – jeżeli akurat nie pada i jest sucho – to MTB, ale częściej jednak to szybka szosa „wokół komina”. Chociaż zdarza mi się, i bardzo lubię, wyciągnąć, gdy jest mokro, mojego elektryka i polatać po mokrych, błotnistych lasach!

Czy w tej chwili nazwałabyś swoje jazdy treningami? Czy wciąż kierujesz się jakimś planem, czy raczej jeździsz dla przyjemności i odreagowania?
Jeżdżę dla zdrowia, dla wyjścia z domu i odetchnięcia, jednak jest to trening. Uwielbiam sama się sprawdzać, widzieć swoje waty, a jak już trochę pojeżdżę, to – nie ukrywam – lubię się „styrać” na tym rowerze Kiedyś było na odwrót, bo się na treningach pilnowałam i oszczędzałam, a na zawodach jeździło się szybko. Teraz pozostaje mi czasem na moim „treningu” pojechać gwałtownie dla siebie.

Jakie masz dziś cele sportowe – jeżeli w ogóle? Czy wciąż myślisz o starcie w zawodach, czy też priorytety się zmieniły?
Cele sportowe jakieś tam są, ale to takie malutkie – przygotować się na tyle, żeby czasem gdzieś dla siebie wystartować. Jednak częściej mi to nie wychodzi niż wychodzi

W tamtym roku udało się raz na szosie w okolicy i raz w lokalnym MTB wystartować.

Jesteś mamą – czy zdarza Ci się jeździć z dziećmi? A może czas na rower to bardziej czas tylko dla Ciebie?
Czas na rower to jednak czas dla mnie. I tutaj z pomocą przyszła marka Trek, która wyposażyła mnie w elektryka Bo nie ukrywam, iż nie lubię jeździć bez celu i jeszcze się zmęczyć, jeżeli wiem, iż przy tym nie potrenuję. Tzn. wjeżdżam pod górę z dzieckiem i na szczycie, choć się zmęczyłam, to stajemy i oglądamy kwiatki… no ja tak nie lubię A tak to mam elektryka i to mi bardzo pasuje.

Jeździsz na rowerze elektrycznym – czy to Twój główny rower obecnie?
W zimie to był mój główny rower… ach, jaka zabawa! Kiedyś to była istna katorga, żeby zrobić trening w śniegu – bo to głównie łażenie, mało jazdy. Teraz to ma sens i super trening, a jaki fun! W lecie jest to rower, którego dużo używam… bardzo dużo wnosi do treningu techniki oraz siły motorycznej (bo jest ciężki w porównaniu do wyścigowego roweru XC, chociaż ogólnie na elektryka jest lekki). No i jazda z dzieciakami – wygodna się zrobiłam, nie ukrywam.

Na jakim konkretnie rowerze jeździsz teraz najczęściej? Marka, model – możesz zdradzić szczegóły?
Włączając rodzinne jazdy, to będzie rower Fuel EXE 9.8 GX AXS. Jest to genialny rower z pełnym zawieszeniem, z dużym skokiem z przodu i z tyłu oraz silnikiem, który jest cichy – i to jest prawdziwy elektryk. Męczę się na nim pomimo wspomagania – jest idealny! Dla mojej dziewczyny, która ma 3 latka, mam fotelik na ramę i – nie ukrywam – lubimy sobie w terenie pojeździć, podczas gdy jej brat już samodzielnie śmiga obok

Czy jest w nim coś, co szczególnie lubisz? Jakaś cecha, detal, rozwiązanie techniczne, które sprawia Ci największą frajdę?
Najbardziej podoba mi się płynność w wymagającym terenie i to, iż wyłącza się silnik w dół – wówczas jedziesz jak na normalnym rowerze – oraz to, iż otworzyły się przede mną perspektywy poznania wielu rowerowych miejscówek, na które jednak na analogu bym się nie wybrała, bo za daleko, za długo pod górę i tylko jeden zjazd?! Itp.

Czy przesiadka na rower elektryczny coś zmieniła w Twoim stylu jazdy? Co dał Ci e-bike, czego nie dawał rower klasyczny?
Aby gwałtownie jeździć, jeździliśmy nieraz do bikeparków na naszych rowerach wyścigowych, jednak myślę, iż taki trening na takim rowerze o wiele więcej wnosi do treningu. Jest cięższy, ale możesz wjechać wszędzie dokładnie tak, jak na rowerze do XC, a na dół jedziesz szybciej, oswajasz się z prędkością i przekłada się to bardzo na to, jak potem śmigasz na lekkim rowerze, który nagle okazuje się, iż jest łatwiejszy do opanowania na zjazdach. Jeździsz na tym rowerze więcej i cały czas, a nie wjeżdżasz kolejką.

Czy miałaś jakieś obawy przed jazdą na elektryku jako była zawodniczka? Jak zmieniło się Twoje podejście do e-bike’ów z czasem?
Oczywiście! Byłam obrażona, iż coś takiego mi wysyłają – strasznie się z tego teraz śmieję, ponieważ jest to idealne uzupełnienie mojej stajni rowerowej i strasznie się myliłam co do elektryków.

Co najbardziej cenisz w jeździe na e-bike’u? Co daje Ci największą satysfakcję?
To, iż pozwala mi pokonać wiele ograniczeń. Pewne rzeczy były niedostępne, a teraz jest to możliwe – np. pojechanie w nowy teren i poznanie genialnych tras (jak np. w Beskidzie Sądeckim, w którym byłam w tym roku na dosłownie parę dni) i nie zajmuje mi to tylko 3–4 h – i jestem z powrotem z rodziną, ponieważ nie mam całego dnia na rower.

To, iż choćby gdy jestem zmęczona, to jazda na rowerze z dziećmi to przyjemność, ponieważ zapnę fotelik i mam wspomaganie – możemy jeździć.

To, iż nareszcie mogę jechać na grzyby daleko w las z plecakiem – i w tym roku uzbierałam wiele prawdziwków. A ja to kocham, a zawsze mam tylko na to parę godzin Do tego zawsze dowoziłam grzyby niepogniecione… a lubię sobie gwałtownie zjechać w dół
Mogłabym dalej wymieniać…

Czy z Twojego punktu widzenia jazda na elektryku różni się znacząco od klasycznego roweru? Jak byś opisała te różnice?
Wiadomo, iż zależy to też od mocy silnika. Tutaj jest on idealny, ponieważ mimo wszystko musisz cały czas wkładać pewną siłę w pedały, aby ten rower jechał. Jazda na rowerach elektrycznych jest inna – są one cięższe, więc dużo inaczej się nimi steruje, skręca, odciąża – wymaga to tak naprawdę o wiele większej siły mięśni niż w zwykłym rowerze. No i pozwala na więcej i szybciej, więc trzeba mieć to na uwadze, pędząc asfaltem czy w terenie.

Czy Twoim zdaniem jazda na e-bike’u może być równie wartościowa sportowo jak trening na „analogowym” rowerze? Czy to dla Ciebie tylko wspomaganie, czy zupełnie inna forma jazdy?
Powiem jeszcze raz – zależy, czy to prawdziwy elektryk, który wymaga od Ciebie wysiłku, czy motor

Dla mnie jazda elektrykiem okazała się rozwijająca pod kątem techniki jazdy w terenie oraz wzmocnienia słabych mięśni obręczy barkowej. I przełożyło się to naprawdę na zupełnie inną jazdę w terenie na lekkim rowerze wyścigowym!

Czy są trasy lub miejsca, które na nowo odkryłaś dzięki rowerowi elektrycznemu – takie, na które wcześniej się nie wybierałaś?
Tak! Zdecydowanie. Były takie góry, gdzie trzeba naprawdę długo jechać, żeby potem chwilę zjechać – i teraz w końcu to robię A tak to albo nie było tyle czasu, albo tyle siły, żeby cały dzień jeździć na rowerze – bo zawsze jakiś wyścig na horyzoncie był.

Jak reagują inni kolarze, gdy widzą Cię dziś na elektryku? Spotykasz się z ciekawością, zdziwieniem, a może uznaniem?
Z uznaniem? Dobry żart Zawsze, jak gwałtownie przejeżdżam, to jednak ludzie patrzą, czy to zwykły, czy elektryk.

Na koniec: jak widzisz swoją przyszłość z rowerem – bardziej sportową, rodzinną, czy jeszcze inną?
Jeszcze nie wiem Zobaczymy, co przyniesie czas.

——-

Kasia Solus-Miśkowicz jest ambasadorką Treka, wywiad pojawił się w ramach współpracy reklamowej z firmą

Idź do oryginalnego materiału