W tym rowerze nie ma przypadków. choćby jeżeli mnogość kolorów i kształtów może na pierwszy rzut oka powodować lekki zawrót głowy, to każdy z nich jest wynikiem długiego procesu. Żeby ta Loca mogła powstać w obecnej formie, musiały minąć ponad dwa lata i musiało spotkać się ze sobą kilka osób. Nie zmieniła się tylko jej właścicielka – Justyna Jarczok. A może właśnie to, jak Loca wygląda teraz, jest odbiciem zmian, które zaszły w niej samej?

Nie mam pojęcia. Najlepiej zapytajcie ją sami, choćby przez jej konto na Instagramie:
. Faktem jest, iż gdy dostała Locę, ta była różowa, z fragmentami pokrytymi brokatem. To był jej pierwszy „poważny” rower na zawody, nic więc dziwnego, iż to właśnie na nim wystartowała w imprezie UCI w Jakuszycach i pokonała swoje pierwsze 500 km „na raz” w ramach Galicia Gravel Race.

Wówczas wydawały się to osiągnięcia z pogranicza niemożliwego, nic dziwnego, iż zostały odpowiednio uczczone. Galicja – czwarte miejsce, cztery minuty do trzeciego po niemal dobie jazdy – została podsumowana przez Joannę Wapiewską (
) w postaci ciasta w kształcie serca, które Justyna dostała w ramach gratulacji.


Loca solidnie przejeździła tamten sezon i odeszła „na emeryturę”, zastąpiona przez Vivida. A raczej trafiła do kategorii rowerów rezerwowych, bo po Sramie Apex AXS Loca przejściowo jeździła na Microshifcie Sword. Ujmijmy to tak: Loca po prostu cierpliwie czekała na swoją kolej.


Tyle iż ta różowa Loca była rowerem „odziedziczonym”. Żeby stała się naprawdę jej, potrzebowała nowego malowania. I tu ponownie musiały spotkać się Asia – autorka projektu – oraz Przemek Parkitny z
, człowiek, który potrafił tę wizję nanieść na ramę. Justyna wysłała kilka inspiracji, kilka kolorów, a potem nastąpiła burza mózgów: maile, szkice pośrednie, dopracowywanie detali. Wszystko to doprowadziło do finalnego projektu, który widzicie na zdjęciach.


Further i Faster to oczywiście bezpośrednie nawiązanie na tatuaży Justyny – być może je kojarzycie!
Także dobór komponentów nie jest tu przypadkowy. Aluminiowa Loca była na początku sprzedawana jako gravel – jej archiwum znajdziecie w katalogu Locabikes – ale miała mocno szosową proweniencję. Mówiąc wprost: widać w niej ostrokołowe dziedzictwo marki, z krótkim widelcem i niewielkim rozstawem kół. Nic więc dziwnego, iż myśląc o jej nowej wersji, założyliśmy od razu, iż będzie to rower road+, bo charakterem najlepiej do tego pasowała.


Stąd pomysł na 40-milimetrowe Pirelli, na aero koła Hunt Limitless, ale też na szosowy napęd 1×12 z kasetą 10–33. Finalnie z przodu pojawi się większa tarcza niż obecne 40 z, bo Justyna jeździ dziś szybciej – znacznie szybciej – niż dwa lata temu. A dlaczego jedna tarcza? Bo okolica Wrocławia jest płaska, a taki napęd jest tu po prostu wystarczający.


Nie dajcie się jednak zwieść. Loca w tej wersji – dokładnie tak jak jej właścicielka – potrafi zaskoczyć. Wąska kierownica aero od SQLab ma np. mocno wychylone do środka klamki, bo Justyna tak lubi i potrafi jechać na niej niczym na leżaku. Za minimum komfortu odpowiada zestaw: 3D-drukowane siodło Fizika i sztyca Canyon VCLS.


Inne komponenty także nie są przypadkowe – torebka Restrap pod siodłem czy lampka Exposure Lights na sztycy wynikają z faktu, iż Justyna jest ambasadorką tych marek. A przednia zębatka i wózek Ratio – to także brytyjska marka – zdecydowanie do nich pasują! Jest też oczywiście miernik mocy – bo to rower treningowy. Ten startowy dopiero przyjedzie tej zimy i oczywiście zobaczycie jego osobną prezentację u nas na stronie.


Dziękujemy wszystkim, który przyczynili się do jego powstania! Za złożenie całości dziękujemy zaś Piotrowi z Thirty Three Bicycle Studio thirtythree.pl – to nie tylko sklep, ale i polski serwis SRAMa oraz showroom Loki.
Podpisy artystów: Przemek Parkitny x Joanna Wapiewska
Tekst i zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski








