
Zaczęło się niewinnie – wprowadzono w Polsce system segregacji odpadów, najpierw były 3 frakcje, później rozbudowano je do 5, a później dobrze funkcjonująca maszyna została popsuta. Od kilku miesięcy nie możemy wyrzucać do pojemników zużytej odzieży, trzeba się z nią wybrać do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów, co jest uciążliwe. Od października startuje system kaucyjny plastikowych butelek oraz aluminiowych puszek, a ja już wiem, iż chwilę wszyscy będziemy pracownikami PSZOK.
Z wypiekami na twarzy czytam serię wpisów mojego redakcyjnego kolegi – Michała Tabaki – który od kilku dni sprawdza, jak sklepy wielkopowierzchniowe przygotowały się na wchodzący od 1 października system kaucyjny za plastikowe butelki. Z udawanym zdziwieniem odnotowałem, iż największe problemy robi Biedronka, a w niemieckim Lidlu i Aldi działa to jako tako. Do startu systemu pozostało kilka dni, więc macie czas na mentalne przygotowanie się do nowych obowiązków. Od 1 października staniecie się zakładnikami systemu kaucyjnego, za który będziecie płacić własnymi pieniędzmi.
Saga Michała o butelkach jest do przeczytania pod tymi linkami:
Według przepisów sklepy, których powierzchnia wynosi co najmniej 200 metrów kwadratowych, mają obowiązek odbierania od klientów butelek z tworzywa sztucznego o pojemności do 3 l, puszek o pojemności do 1 l oraz butelek szklanych wielokrotnego użytku o pojemności do 1,5 l. Od klientów będzie pobierana kaucja w wysokości 0,50 zł za butelki plastikowe i puszki oraz 1 zł za szklane butelki. Żeby odzyskać pieniądze, trzeba będzie oddać nieuszkodzoną butelkę/puszkę. o ile ją zgnieciecie, to nic nie dostaniecie. I wiecie co, ja wysiadam. Nakładane są na mnie coraz większe obowiązki, a nic za tym nie idzie.
System segregacji to robienie z nas niewolników za nasze pieniądze
Zobaczcie sami – to od was są pobierane pieniądze w formie kaucji i to wy musicie wykonać kolejny krok, żeby je odzyskać. Co tydzień kupuję 6 butelek wody niegazowanej i 6 butelek wody gazowanej, czyli łącznie 12 butelek. Za taką liczbę opakowań zostanie ode mnie pobrana kaucja w wysokości 6 zł, a żeby ją odzyskać, będę musiał zbierać butelki, dbać o nie i na końcu pojechać ponownie do sklepu, żeby wrzucić je do automatu. Co z tego mam? Czy jest jakaś bezpośrednia korzyść? Nie, za to słucham o tym, iż wprowadzenie systemu kaucyjnego pomoże zwiększyć poziom recyklingu i sprawi, iż pobocza i lasy będą czystsze, ludzie zdrowsi i piękniejsi.
System kaucyjny wpłynie również na wysokość miesięcznej stawki za odbiór odpadów komunalnych
To chyba dobrze, prawda? No właśnie nie, bo gminy już teraz mówią, iż spadek liczby butelek i puszek w systemie skończy się podwyżką takiej opłaty. Dlaczego, skoro wykonujemy robotę za pracowników, a raczej robotów, którzy pracują na liniach w sortowni odpadów, a do tego gminy odbierają mniej śmieci? Bo butelki i tworzywa sztuczne to surowiec, który gminne instalacje komunalne (do nich zwożone są odpady) sprzedają, a dochód uzyskany w ten sposób pokrywa część kosztów funkcjonowania systemu gospodarowania opadami komunalnymi.
Radykalne zmniejszenie liczby odpadów recyklingowanych, dokładnie takich jak plastik, metale i szkło, sprawi, iż opłata za gospodarowanie odpadami wzrośnie, a to dopiero początek. o ile nie ma takiej instalacji na terenie gminy, to odpady sprzedaje przedsiębiorca zbierający odpady w danej gminie i ilość odpadów nadających się do recyklingu ma wpływ na stawkę, jaką zaoferuje za odbiór odpadów.
Każda gmina musi spełniać określony poziom recyklingu odpadów, a o ile tego nie zrobi, będzie zmuszona zapłacić kary. W jaki sposób je pokryje? Z budżetu gminy, a więc pośrednio z waszych podatków. Mniej pieniędzy w budżecie to mniej środków na inwestycje i inne branże.

A wiecie, co mnie jeszcze boli? Że jak zwykle obciąża się zwykłych obywateli
W Polsce przez cały czas nie wdrożono systemu rozszerzonej odpowiedzialności producenta, przez co tak naprawdę koszty recyklingu ponosimy my i samorządy. Według dyrektywy unijnej mówiącej o recyklingu – taki system powinien poprzedzać wprowadzenie systemu kaucyjnego i tak jest na zachodzie. Tymczasem rządzący zadbali o to, żeby żadnemu producentowi nie spadł włos z głowy, a dochody nie spadły choćby o złotówkę.
W idealnym świecie producent wprowadzając produkty objęte recyklingiem ponosi koszty związane ze zbieraniem, sortowaniem i przetwarzaniem odpadów. Unijne przepisy zachęcają finansowo producentów do tego, żeby ich produkty dało się tanio i prosto recyklingować. Do tego zachęca się do wykorzystywania surowców wtórnych, a celem ROP jest zmniejszenie ilości jednorazowych rzeczy. I jakoś zabrakło woli politycznej, żeby wprowadzić przepisy, które z powodzeniem nałożyłyby na producentów odpowiedzialność za to, co robią.
W odpadach komunalnych produkowanych przez moje gospodarstwo komunalne najwięcej jest plastiku, u was pewnie jest to samo. Uwielbiam, kiedy producent sałaty pakuje ją w plastikowe koszyki, a te owija na grubo folią. Takich przykładów jest całe mnóstwo i na końcu to ja zostaję z górą śmieci, a producent radośnie liczy zyski. Wszelkie próby zmiany tego stanu rzeczy kończą się tym samym – producenci zastrzegają, iż będą musieli przenieść koszty na klientów, a choćby rozważyć opłacalność funkcjonowania zakładów w Polsce i temat cichnie.
W Niemczech i Szwecji rozszerzona odpowiedzialność producenta w połączeniu z systemem kaucyjnym sprawiła, iż koszty funkcjonowania systemu są niższe o około 40 proc. w stosunku do wysokości sprzed wprowadzenia zmian. U nas tak nie będzie, za to wszyscy zapłacicie z własnej kieszeni za to, iż ośmielacie się kupować plastikowe i szklane butelki.
Mam trochę dosyć
Z prostego systemu, który nie był uciążliwy i jednocześnie był łatwy do ogarnięcia, zrobiono skomplikowaną biurokratyczną maszynę, która jest nastawiona na zabieranie pieniędzy z portfela klientów. To wy musicie płacić kaucję, przechowywać butelki i dbać, żeby się nie uszkodziły. To wy musicie wozić ubrania do PSZOK-ów, bo nie możecie wrzucić ich do normalnych pojemników I to wy na końcu płacicie co miesiąc opłatę za odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych. Jakie macie z tego korzyści? Bo ja nie mam żadnych.
Dlatego poważnie rozważam wyrzucanie butelek plastikowych tak jak dawniej, bez specjalnych wizyt w sklepie. W tym tempie zmian za 2 lata spotkamy się wszyscy na linii sortowniczej w PSZOK-u, gdzie po pracy będziemy segregować odpady w czynie społecznym, bo może dzięki temu lasy będą czystsze, a producenci będą spali na banknotach, bo na nich nie ma mocnych.