Ukraińcy pozywają amerykańskie giganty za biznes z mordercami. Koniec pobłażania

konto.spidersweb.pl 2 godzin temu

Konflikt w Ukrainie wszedł w nową fazę – tym razem nie na froncie, ale w sądzie. I to nie na terenie Donbasu czy Krymu, a w Teksasie. Z udziałem amerykańskich Big Techów.

Na ławie oskarżonych znaleźli się trzej giganci Doliny Krzemowej – Intel, AMD oraz Texas Instruments. Powód? Ich chipy odnajdywane są w rosyjskich dronach, pociskach i systemach kierowania, które od lat sieją terror w ukraińskich miastach, szpitalach i domach.

Łącznie złożono pięć pozwów, część także przeciwko dystrybutorowi Mouser Electronics. Tym razem jednak skala oburzenia i precyzja oskarżeń są bezprecedensowe. Ukraińskie ofiary – rodziny zabitych cywilów i osoby ciężko ranne – pytają wprost: jak to możliwe, iż w roku 2025, przy surowych sankcjach i zakazach eksportowych amerykańskie chipy wciąż trafiają do rosyjskiego arsenału?

Deklaracja nie wysyłam Putinowi. I to wszystko

Reprezentujący poszkodowanych adwokat Mikal Watts wskazuje na absurdalnie niskie bariery ochronne. Prawo zakazujące eksportu technologii o podwójnym zastosowaniu obowiązuje od 1989 r., od czasów masakry na Placu Tiananmen. W teorii brzmi i wygląda solidnie, w praktyce sprowadza się do groteski.

Pośrednicy kupujący chipy hurtowo online muszą jedynie… zaznaczyć pole wyboru w formularzu, deklarując, iż nie wysyłają ich Putinowi. Żadnych audytów, żadnej faktycznej kontroli, żadnych mechanizmów weryfikacji.

Firmy znają swoich klientów. Istnieją listy eksportowe. Ale wszystko sprowadza się do prostej deklaracji: Nie wysyłam Putinowi. Nie ma egzekwowania tej deklaracji. Nikt nie ponosi w praktyce odpowiedzialności – mówi Watts.

Tymczasem śledztwa prowadzone przez PBS, Reutersa, Bloomberga, RUSI i CAR wielokrotnie ujawniały chipy amerykańskich producentów w rosyjskich pociskach i dronach. Oznaczenia fabryczne nie pozostawiają wątpliwości: to nie podróbki, ale oryginalne komponenty, które trafiły tam przez kanały dystrybucji.

Firmy wiedziały. Albo powinny były wiedzieć

Pozostałości drona Shahed-136 zestrzelonego nad Kijowem
  • Rzyszczów, 22 marca 2023: irańskie drony Shahed-136, używane przez Rosję jako Geran-2, uderzają w tereny mieszkalne. W środku – chipy Texas Instruments, Intela i AMD.
  • Krzywy Róg, 13 czerwca 2023 i 4 kwietnia 2025: pociski Iskander-M z amerykańskimi układami w zapalnikach trafiają w place zabaw i domy. W Mriji giną dzieci.
  • Kijów, 8 lipca 2024: pociski Kh-101 niszczą największy szpital dziecięcy Ukrainy – Okhmatdyt. Giną lekarz i pacjent, ponad 30 osób zostaje rannych, w tym mali pacjenci z oddziałów onkologicznych i kardiologicznych.

W każdym przypadku inspekcje ujawniały obecność chipów ze Stanów Zjednoczonych.

O problemie wiedziano już wcześniej. Rząd Stanów Zjednoczonych ostrzegał producentów. Media publikowały kolejne raporty. Akcjonariusze alarmowali. Mimo to firmy kontynuowały współpracę z pośrednikami z Chin, Hongkongu i innych centrów transshipmentu, doskonale wiedząc, iż chipy trafiają do Rosji i będą użyte w broni.

Dlaczego? Bo biznes to biznes. Sprzedaż chipów oznacza przychód. Przychód oznacza bonusy dla kadry kierowniczej. Moralność kapitalizmu w najczystszej postaci.

Dlaczego chipy są najważniejsze dla rosyjskiej strategii

Rosja nie prowadzi wojny wyłącznie z ukraińską armią. To wojna terrorystyczna wymierzona w cywilów. Aby skutecznie atakować szpitale, szkoły czy domy, potrzebna jest precyzja. A tę zapewniają zachodnie chipy – układy GPS, systemy nawigacyjne, kontrolery. Bez nich rosyjskie pociski byłyby niecelne, mniej śmiercionośne. Shahedy-136 kupione od Iranu, później zmodyfikowane przez Rosję, zawierały zachodnie komponenty. Zintegrowane z rosyjskimi systemami kierowania stały się narzędziem precyzyjnych ataków na infrastrukturę cywilną.

Ukraiński pozew w Teksasie ma dwa cele: odszkodowania dla ofiar i zmuszenie firm do realnej kontroli łańcuchów dostaw. Ale droga prawna jest trudna.

Jak podkreśla adwokat Dmytro Afanasjew chodzi nie tylko o pieniądze. To próba zmiany systemu. jeżeli firmy poczują realne ryzyko prawne i reputacyjne to mogą wreszcie zamknąć kanały dostaw do Rosji. Ale choćby wygrany proces nie rozwiąże problemu systemowego. Bez zmian w prawie federalnym i skutecznych mechanizmów kontroli eksportu luka pozostanie.

Polska – kraj na granicy NATO, w bezpośrednim zasięgu rosyjskich pocisków – powinna uważnie obserwować tę sprawę. Bo jeżeli chipy z Doliny Krzemowej trafiają do rosyjskich rakiet to są to rakiety, które mogą być wycelowane w Wilno czy Rygę. Albo w Warszawę.

Idź do oryginalnego materiału