Tygu Spider – rękawiczki jak od babci, ale z XXI wieku

magazynbike.pl 1 dzień temu

Pamiętacie rękawiczki, które kiedyś zrobiła wam babcia? Albo te przywiezione z Zakopanego, o dużych oczkach i miękkim splocie? Nowe Tygu Spider mają w sobie coś, co natychmiast przywołało mi to wspomnienie. Może przez to, iż są tkane, a może przez ten przyjemny w dotyku materiał. W każdym razie – to był pierwszy raz od dawna, kiedy rękawiczki rowerowe wywołały u mnie skojarzenia z czymś zupełnie innym niż sport.

To zaskakujące, jak bardzo różnić się może wrażenie z użytkowania rzeczy tak prostej – wydawałoby się! – jak rękawiczki. A jednak w tym przypadku właśnie tak było. Tygu Spider dotarły do mnie niespodziewanie, w paczce od Wojtka Tulei, z sugestią: „przetestuj”. Dane techniczne przyszły dopiero później, kiedy miałem już za sobą pierwsze solidne jazdy – zupełnie na czysto, bez wiedzy, do jakiego stylu jazdy są przeznaczone. Protektor na kostkach sugerował coś w stronę enduro, ale miękki, elastyczny splot materiału dopasowujący się do dłoni pozwalał zapomnieć o nich po kilkuset metrach.

Najważniejsze? Mają anatomiczny krój – naturalnie układają się do dłoni spoczywającej na kierownicy, z palcami sięgającymi klamek. W efekcie wszystko leży jak trzeba. Czego trzeba więcej? Tylko więcej jazdy.

Po pierwszych testach w Polsce zabrałem je na Tajwan, z myślą o długich dniach w siodle. Wiedziałem już, iż pleciona struktura jest z jednej strony przewiewna – bo splot ma większe oczka – a z drugiej fizycznie grubsza niż typowa tkanina w rękawiczkach MTB. Okazało się to idealne połączenie. W trzydziestostopniowym upale Spidery uratowały mi dłonie – po wcześniejszej godzinnej rundzie bez rękawiczek ślizgałem się na lekkich gąbkowych chwytach, a tu od razu wrócił kontrolowany, pewny „grip” i przyzwoita wentylacja. Trzy dni wcześniej, w dziesięciostopniowej Polsce, było mi w nich ciepło – i to bez przegrzewania.

Nawet w tych trudnych warunkach dłonie nie były zupełnie suche, ale komfort pozostał zaskakująco wysoki. Wewnętrzna strona ma dodatkowe perforacje i lekkie wzmocnienia, które zapewniają odrobinę amortyzacji i lepszą cyrkulację powietrza. Palce z silikonowymi nadrukami trzymają klamki hamulcowe jak należy, a cała konstrukcja jest tak elastyczna, iż rękawiczki po prostu znikają na dłoni. Nic nie uciska, nic nie ogranicza ruchu.

Słońce plus krótkie rękawy – i zieloność wokół – sugerują, iż większość zdjęć zrobiłem na Tajwanie. I tak było w istocie. Ale finisz testu nastąpił już w Srebrnej Górze na zamknięciu sezonu – to zdjęcie otwierające. Gdzie temperatury znów oscylowały wokół 10 stopni. I jazdy przez kolejne dwa dni potwierdziły tylko to, co stwierdziłem wcześniej – może i Spidery wyglądają na grubsze, ale to głównie sposób wykonania, a nie najważniejsza cecha, bo to zdecydowanie nie są rękawiczki zimowe. Poniżej 5 stopni na plus, szczególnie gdy pada, można w nich zmarznąć. Bez zmian za to doceniam komfort użytkowania – a ten jest naprawdę bardzo dobry!

Po tych intensywnych jazdach w różnych warunkach i temeraturzach Spidery wciąż trzymają kształt, mimo iż pleciony splot mógłby sugerować coś innego – kto pamięta zaciągające się włóczkowe rękawiczki od babci, ten wie, o czym mowa. Tu nic takiego nie ma miejsca. Nowoczesne włókna i przemyślana konstrukcja robią swoje. Rękawiczki wyglądają świeżo, działają bez zarzutu i – co ważne – są produktem polskiej marki, która nie boi się eksperymentować z formą i materiałem.

Cena detaliczna: 169 zł
Link: gotygu.com/produkt/spider-rekawiczki-rowerowe/

Rękawiczki Tygu Spider zostały przetestowane w ramach płatnej współpracy z gotygu.com

Zdjęcia: Justyna Jarczok, Grzegorz Radziwonowski

Tekst: Grzegorz Radziwonowski

Idź do oryginalnego materiału