Tego nie mogliśmy przegapić. Rowery Unibike znamy od lat i wielokrotnie testowaliśmy ich modele. Marka kojarzy się przede wszystkim z dobrym stosunkiem ceny do jakości — nic dziwnego, iż trekkingi, miejskie i MTB tej firmy cieszą się dużą popularnością. Ale Unibike potrafi też zaskoczyć. Wystarczy przypomnieć eksperymentalny model górski z kołami 26″ z przodu i 29″ z tyłu. Tym razem polska marka zrobiła kolejny odważny krok. Po dobrze przyjętym aluminiowym gravelu Geos (rowery są zresztą podobne, mają np. ten sam kokpit), do kolekcji dołącza nowość: pierwszy karbonowy gravel Unibike – Craton.
Gdy tylko usłyszeliśmy o tym modelu, wiedzieliśmy, iż musimy go przetestować. Do naszych rąk trafił pierwszy dostępny egzemplarz, który przez ostatnie tygodnie sprawdzaliśmy w różnych warunkach – od asfaltu, przez szuter, po leśne ścieżki.
Gravel w Dolomitach – raj czy pułapka?
Rower dotarł do nas tuż przed wyjazdem do Włoch, więc szybkie złożenie, krótka runda, aby upewnić się, iż wszystko działa i jedziemy. Gwóźdź programu. Jeśli ktoś mówi Wam, iż Dolomity są idealne na gravela, to mu nie wierzcie. Góry idealnie wyglądają na zdjęciach, ale niekoniecznie chcą współpracować. Długie, strome podjazdy wymagają na pewno mocnych mięśni (i górskich przełożeń), a o ile tylko wjedziecie w teren, możliwości roweru pozbawionego amortyzacji będą ograniczone.
Co nie zmienia faktu, iż w Dolomitach czekają na Was fascynujące przygody, trzeba tylko wiedzieć gdzie jechać. I znów kolejny gwóźdź programu, a raczej ten do trumny. Okolice Riva del Garda i kultowego Jeziora Garda niekoniecznie także są najlepsze na gravela. Tak naprawdę, bowiem te okolice wbrew obiegowym opiniom nie są też idealne na zwykłe, klasyczne rowery MTB. Tutejsze szutry to zwykle gruboziarniste kamienie, a każde wjechanie w teren oznacza walkę ze skałami. Poza tym jest stromo, albo bardzo stromo, więc tak naprawdę jest to okolica głównie dla fanów cięższych typu sprzętów na grubych oponach, w dodatku o wybitnie rozwiniętych umiejętnościach technicznych.
Klasyka na gravelu i wyścigowy test bojowy
Rivę wylansowano jako raj MTB także dlatego, iż od tej okolicy, adekwatnie trochę przez przypadek, zaczęła się popularność rowerów górskich w Europie, a tak naprawdę od największego rynku – niemieckiego. To Magazyn Bike, jego niemiecka wersja, którą także kiedyś wydawaliśmy w Polsce, już w latach 90. odkrył to miejsce jako wyjątkowo malownicze, a grubsze opony pozwalały wjechać głębiej w góry. Nic więc dziwnego, iż po tych kilkudziesięciu latach ludzie dalej ciągną do Rivy jak muchy do miodu. I przyznać trzeba, iż wiele klasycznych tras MTB na gravelu przez cały czas jest bardzo przyjemna. Sprawdzaliśmy to w ubiegłym sezonie, tym razem także zabraliśmy tu gravele, co niekoniecznie oznacza, iż musicie popełniać nasze błędy. Wystarczy, iż unikniecie przynajmniej części z nich.
Są bowiem takie klasyczne drogi jak Ponale i trasa do Lago di Ledro, które na gravelu są po prostu wybitne. Ale tym razem postanowiliśmy podnieść poziom i wystartować w wyścigu gravelowym, który zorganizowano tutaj przy okazji kultowego Bike Festivalu.
Rower na dwóch biegunach – sport i turystyka
Przyznać trzeba, iż miejscowi dbają o rowerzystów i w okolicy jest sporo tras rowerowych, które są przyjemne do jazdy. Ale uwaga, to tylko zmyłka. Te ułatwienia dotyczą przede wszystkim turystów, jak i kolarzy szosowych. jeżeli tylko będziecie chcieli głębiej poeksplorować te góry, zawsze traficie na fragmenty, które będą wymagające. Nic też dziwnego, iż twórcy wyścigu Maxxis Gravel Garda Trentino stanęli przed wyzwaniem i na szczęście wybrnęli z niego sukcesem. Połączyli bowiem fragmenty idealnych ścieżek wśród winnic z prawdziwą jazdą w terenie.
Obok asfaltowych chodników były to nie tylko szutrowe drogi, ale też wąskie dróżki pociągnięte bezpośrednio przez lasy i zarośla. Jakby uparto się, by stworzyć idealne warunki do testowania grawela w każdych możliwych okolicznościach przyrody. Nawierzchnia od idealnego asfaltu przez beton na podjazdach przecięty wgłębieniami, by zachowywać przyczepność opon, przez lepszy i gorszy szuter po kamienie przypominające kocie głowy, aż litą skałę. Przyznam, iż miałem momenty, iż żałowałem, iż wybrałem grawela, ale Craton dowiózł mnie do mety bez problemu. Dziękuję za uwagę.
Podkreślam, na rowerze jechałem w seryjnej specyfikacji, dokonałem tylko korekt ustawień komponentów tak, żeby dopasować go do siebie.
Na rowerze jeździłem także przez kolejne dni naszej włoskiej przygody, tym razem w stylu zdecydowanie bardziej turystycznym. Dzięki temu byłem w stanie sprawdzić też jak się zachowuje wtedy, kiedy człowiek się nie spieszy i nie walczy o życie.
Rozmiarówka i dopasowanie – uważaj przed zakupem
Zanim przejdę do podsumowania naszego testu, kilka uwag dotyczących sprzętu słowem wstępu. Rower dostępny jest w czterech rozmiarach. My testowaliśmy ten, który oznaczony jest jako S,czyli mały. Cała rozmiarówka obejmuje rozmiary XS, S, M i L. S’ka opisana jest jako 52 cm, ale zanim zdecydujecie się na zakup istotna jest bardzo ważna jedna rzecz. Rozmiarówka Unibike jest przesunięta, tym samym rozmiar S bardziej przypomina M. Długość 535 mm – tu XS – to zwykle S, potwierdzenie przesunięcia widać w cyferkach. W moim przypadku oznaczałoby to, iż przy wzroście 169 cm lepszy byłby rozmiar XS.
Rower dopasowałem dla siebie w ten sposób, iż obniżyłem sztyce i siodło przesunąłem do przodu. Jednocześnie na rowerze jeździły dwie osoby. Justyna, która jest 3 cm wyższa ma jednocześnie dłuższe nogi, tym samym siedzi także o 2,5 cm wyżej. W jej przypadku ten rozmiar S już mógłby być adekwatnym.
Konstrukcja i detale techniczne
Warto jednocześnie zwrócić uwagę na to, iż producent fabrycznie zostawia możliwości regulacji pozycji. Gdybym miał więcej czasu i odpowiednie narzędzia, prawdopodobnie obniżyłbym też mostek. Pod zestawem FSA pozostawiono kolumnę podkładek, co pozwala na zmianę pozycji.
Unibike Craton, jak przystało na nowoczesny rower, jest wykonany cały z karbonu. Dotyczy to zarówno ramy, jak i widelca. Także przewody hamulcowe zostały poprowadzone wewnątrz ramy i przez stery, ale jednocześnie pod mostkiem, w ten sposób, iż zachowano możliwość jego zmiany. I to rozwiązanie podoba nam się, bo ułatwia ewentualne korekty.
Rura sterowa ma średnicę 1,5 cala, co zostawia odpowiednio dużo miejsca na przeprowadzenie środków przewodów w ramie. Jednocześnie całość wygląda zgrabnie, a mostek, podkładki, stery, główka ramy i widelec są zwyczajnie eleganckie.
Napęd SRAM Rival AXS – bezprzewodowo i skutecznie
Poza tą uwagą wnoszącą się do rozmiaru, generalnie trudno mieć inne co do specyfikacji, bo całość została skomponowana konsekwentnie i w sposób przemyślany. Unibike reklamuje Cratona jako model o zacięciu sportowym i taki jest w istocie. Oznacza to nie tylko ramę o cechach aerodynamicznych, umożliwiającą przyjęcie odpowiedniej pochylonej pozycji, ale i konsekwentnie dobrane komponenty.
Mamy wspomniane przewody schowane w ramie, mamy i kierownicę ze spłaszczoną górą, co pozwala na wygodny górny chwyt. Mamy też karbonowe lekkie koła, które mają na sobie logo Unibike i które perspektywicznie przygotowane są do systemów bezdętkowych. No i mamy grupę bezprzewodową Sram Rival Access 2×12, która pozwala na optymalny dobór kadencji, a to istotna możliwość w wyścigach.
Dyskusja na temat tego jakie napędy są lepsze z jedną zębatką z przodu czy dwoma w gravelach nie mają końca. Ja osobiście w swoim podstawowym rowerze przeznaczonym do ścigania mam dwie tarcze z przodu. Po prostu dlatego, iż na odcinkach szybkich używam dużej zębatki, a z tyłu mam do dyspozycji gęsto zestawione biegi. Małej tarczy używam tylko na stromych podjazdach. Dokładnie takie rozwiązanie dostałem w Unibike’a, co bardzo mi odpowiadało.
SRAM Rival AXS oczywiście oznacza także hamulce hydrauliczne, jak i wygodę używania bezprzewodowego napędu. Wystarczy wsiąść, pedałować, a całość jest ergonomiczna i efektywna. Zmiana biegów pod obciążeniem jest łatwa, a dłonie się nie męczą, bo przyciski czy manetki bezprzewodowe pozwalają zachować łatwość ich obsługi do samego końca wyścigu.
Własności jezdne – szybkość vs. komfort
I teraz uwagi dotyczące samych własności jezdnych. Karbonowa rama, karbonowy widelec oraz karbonowe koła oczywiście oznaczają, iż rower jest sztywny. Na tyle sztywny i jednocześnie twardy, iż na dobrej nawierzchni zachowuje się jak rower szosowy. W związku z tym łatwiejsze fragmenty trasywyscigu, włącznie ze stromymi podjazdami, sprawiały mi dużo przyjemności. Cieszyłem się z tego, iż rower bardzo dobrze przyspiesza, a ja mogłem wykorzystać gęsto zastopniowaną zębatkę tylną.
Sytuacja zmieniła się odrobinę wtedy, gdy wjechałem w teren. Tam zacząłem tęsknić do możliwości przejścia na opony bezdętkowe. Na szczęście w rowerze znalazły się solidne gumy Schwalbe z większym bieżnikiem G-One Bite, co powodowało, iż przynajmniej się nie ślizgałem. Jednocześnie ich szerokość 40 mm oraz fakt, iż seryjnie wyposażony rower był w dętki, nie pozwoliły mi na zbytnie obniżenie ciśnienia. Tym samym na dużych kamieniach musiałem zachować dużą ostrożność, a rama przez cały czas dawała mi znać wyraźnie po jakiego typu podłożu jadę.
Co bym zmienił – opony, ciśnienie, tubeless
Cieszyłem się z faktu, iż wygodna kierownica FSA jest owinięta dobrą owijką fizyka, jak i faktem, iż karbonowa sztyca ma lekkie własności tłumiące, a siodło fizyka na długich prętach także dokłada odrobinę złagodzenia. Na pewno jednak gdybym tylko miał więcej czasu przed wyjazdem przerobiłbym rower na system tubeless i ewentualnie próbował założyć grubsze opony.
Widelec jak wynika z moich pomiarów swobodnie zmieści gumę do 50 mm. Z tyłu ze względu na istnienie przerzutki przedniej 45 mm wydaje się być bezproblemowe, bo sama rama nie ogranicza przestrzeni. Tylko przerzutka, a może choćby 47 mm. Jednym słowem dwie opony 45 mm o niskich oporach toczenia, ale o większej objętości niż seryjne gumy lekko odebrałyby rowerowi tą twardość, której doświadczyłem.
Bikepacking? Jak najbardziej.
A co jeżeli na nieściganie? Zbadałem rower dokładnie. My akurat braliśmy udział w krótkim wyścigu gravelowym, ale Craton bez problemu byłby w stanie dowieść Was na koniec świata. Ma bardzo rozbudowany zestaw otworów montażowych zarówno na samej ramię jak i na widelcu. Z punktu widzenia wyścigów gravelowych typu UCI, czyli szybkich, które nie przekraczają długości 150 km, do wykorzystania w tym momencie byłyby prawdopodobnie dwa mocowania na koszyki plus ewentualnie otwory na rurze górnej, na tzw. paśnik.
Ale w wyścigach ultra, a tym bardziej bikepackingu, przydadzą się też kolejne otwory, takie jak pod rurą dolną, np. na kolejny bidon albo przybornik oraz te na ramionach widelca. Poza tym znajdziecie też oddzielne mocowania do błotników i bagażnika. To naprawdę bardzo bogate wyposażenie pod kątem transportu ewentualnego bagażu.
Gotowy do startu, gotowy na wyprawę
Jeśli weźmiemy pod uwagę uniwersalność, to ta ilość otworów montażowych oraz opony z wyższym bieżnikiem idealnie do siebie pasują. Pod kątem ścigania dokonałbym lekkiej modyfikacji używając opon semi-slick. Poza tym komponenty nie wymagają absolutnie żadnych zmian. Także firmowe koła Unibike, które w przyszłości mają znaleźć się w sprzedaży, zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie.
W całej specyfikacji technicznej zabrakło mi jedynie haka, przerzutki typu UDH. Moja rada więc brzmi, jeżeli planujecie większą wyprawę, od tak na wszelki wypadek zamówcie od razu zapasową sztukę haka, by jechała z Wami.
Styl też się liczy – design i wykończenie
Warto też zwrócić uwagę na wykończenie całości. Rower jest ładnie skomponowany i bardzo dopracowany stylistycznie. Kolor czarny w wersji matowej i błyszczącej pięknie się ze sobą komponują, a rower jest też po prostu elegancki. Także jakość lakieru jest bardzo dobra, a my po naszych przygodach w Dolomitach nie zauważyliśmy póki co żadnych uszkodzeń lakieru. Brązowe boki opon także super pasują do całości.
Podsumowanie – mocna premiera z Polski
Unibike Craton to być może pierwszy karbonowy gravel polskiej marki, ale mam nadzieję, iż nie ostatni. Całość została skomponowana w przemyślany sposób, a nasze testy pokazały, iż także bardzo dobrze jeździ, tak jak sugerują to materiały marketingowe. Ten rower od razu stworzony jest do ścigania, wystarczy tylko przerobić go na system bezdętkowy. A jeżeli nie chcecie się ścigać, wolicie turystykę, to także ma bardzo wiele do zaoferowania. W obydwu sytuacjach doceni się szeroki zakres przełożeń i łatwość obsługi bezprzewodowego napędu. To mówiąc wprost, udana premiera.
Bezpośredni link do modelu – unibike.pl/craton.html
Rower testowaliśmy w ramach platnej wsołpracy z firma Unibike