Test okularów Naked Optics THE BLADE z wymiennymi soczewkami

magazynbike.pl 21 godzin temu

Na pierwszy rzut oka THE BLADE to kolejna sportowa „szybka” w tzw. stylu visor – mocno stylizowana, mocno współczesna. Jednym słowem duża soczewka w miejsce oddzielnych dwóch „szkieł”. Ale za formą idzie też funkcja. Mamy tu coś więcej niż tylko modny kształt – to okulary stworzone z myślą o intensywnym użytkowaniu, z zaskakująco dużą liczbą detali technicznych, których nie widać od razu.

Uniwersalność przez duże „U”

W zestawie, oprócz pierwszego wyboru, możemy zamówić soczewki wymienne – i tu mamy nie jedną czy dwie, ale aż siedem opcji kolorystycznych i pięć różnych kategorii przepuszczalności światła. Do tego możliwość dopasowania koloru samej oprawki – jeżeli komuś zależy na personalizacji, trudno o bardziej wszechstronną propozycję.

Producent zadbał również o dopasowanie: noski są regulowane, a zauszniki pokryto gumą, dzięki czemu okulary nie zsuwają się choćby przy mocnym ruchu głową. W wentylacji pomagają wycięcia w górnej części soczewki – rozwiązanie znane z wyższej półki, które w praktyce działa dobrze i skutecznie zapobiega parowaniu.

Komfort – także dla tych, którzy „nie noszą okularów”

Ciekawostka: THE BLADE mogą okazać się wyjątkowo komfortowe choćby dla osób, które na co dzień nie tolerują żadnych sportowych modeli, albo mają problemy z doborem pasujących – tak jak ja. Brak ucisku na nos, brak parowania soczewek i dobre trzymanie bez uciskania – to wszystko sprawia, iż okularach można zapomnieć. To zasługa m.in. elastycznego noska. Nie wiem czy to zaskoczenie, dla mnie na pewno, wcześniej nie miałem żadnego doczynienia z tą austriacką marką.

W moim przypadku okulary dotarły tuż przed wypadem do Włoch, gdzie okazały się skuteczną „bronią” przed ostrym, południowym słońcem. Soczewki Blue Cat. 3 nie odbierały przy tym nic z ostrości kolorów jeziora i gór nad Jeziorem Garda.

Wrażenia optyczne i minusy

Testowane soczewki w kategorii 3 nie zniekształcają kolorów, co samo w sobie jest już niemałym plusem – nie mamy tu przesadnych filtrów ani dziwacznych dominant barwnych. Przejrzystość jest wzorowa, pole widzenia szerokie. Na górze soczewek znajdują się napisy, ale w moim przypadku nie udało mi się ich zauważyć w trakcie jazdy, a też w praktyce są zbyt blisko oczu, by patrząc przed siebie w obóle je zauważyć.

Bez zmian oczywiście jednak mamy wadę wszystkich okularów, które nie są fotochromami – gwałtownie zmieniające się warunki oświetleniowe powodują, iż np. najczęściej używane przeze mnie w tym modelu soczewki Cat. 3 są za ciemne. Sprawdzałem to w Srebrnej Górze jeżdżąc na MTB, przejścia między pełnym słońcem a cieniem wywołują dyskomfort, bo po prostu za mało widać. Oczywiście można zmienić soczewki wcześniej, w moim przypadku na podkręcające detale pomarańczowe z Cat. 1 – tak też zrobiłem po eksperymentach – ale trzeba o tym pamiętać wcześniej.

Różnicę w widzeniu świata w różnych soczewkach widzciei na dwóch kolejnych zdjęciach poniżje – zrobiono je w ciemnym lesie, ale w słoneczny dzień. Tu ciemne, zacienione plamy są niemal czarne, wymiana soczewek na jaśniejsze jest wskazana.

Jednocześnie jeśłi choćby lubię fotochromy to przez cały czas nie potrafią jednego – przyciemniać się za samochodową szybą. jeżeli więc ktoś szuka okularów uniwersalnych, do jazdy na rowerze, ale i samochodem, czy też do chodzenia, tu wymienne soczewki przez cały czas mogą okazać się lepsze. W przypadku THE BLADE trudno się oprzeć ich wyglądowi – tu styl się zgadza!

Okulary rowerowe z polaryzacją – warto, ale nie zawsze

Ciekawostka – do modelu można dobrać też soczewki z Cat. 4, ale raczej nie na rower tylko w wysokie góry, na śnieg. Okulary z soczewkami polaryzacyjnymi skutecznie redukują oślepiające refleksy – te same, które potrafią dać się we znaki na mokrej nawierzchni czy jasnym asfalcie. Dzięki temu łatwiej ocenić przebieg trasy i szybciej dostrzec kontury terenu. Dodatkowo kolory stają się wyraźniejsze, a oczy mniej się męczą – zwłaszcza podczas długich dni w siodle, przynajmniej w teorii.

Warto jednak pamiętać, iż polaryzacja nie zawsze jest idealnym rozwiązaniem. Może utrudniać odczyt informacji z wyświetlaczy LCD – takich jak ekran telefonu, zegarka sportowego czy licznik rowerowy. jeżeli zależy wam na bezproblemowej widoczności danych, ten detal może mieć znaczenie.

Wymiana soczewek – z wyczuciem

System wymiany szkieł wymaga odrobiny wprawy, ale nie jest przesadnie trudny – to bardziej kwestia ostrożności niż siły. Po kilku razach całość da się zrobić niemal „na pamięć”. Docenić trzeba też praktyczne podejście do akcesoriów: okulary przychodzą w usztywnianym etui, które mieści również zapasowe szkła. Do tego woreczek z mikrofibry – klasyka, ale dobrze zrealizowana.

Zrównoważony wybór

Ciekawostka na koniec: aż połowa materiałów użytych do budowy THE BLADE pochodzi z tworzywa CO2RE® – zrównoważonej mieszanki bazującej na bioplastiku. Nie wpływa to na sztywność ani wagę konstrukcji (która przez cały czas pozostaje niska), ale stanowi kolejny dowód, iż projektanci myśleli o wszystkim.

Podsumowanie

THE BLADE to jeden z tych modeli, które zaskakują po założeniu. Nie przez ekstrawagancję, ale przez wygodę, funkcjonalność i realne dopracowanie detali. choćby jeżeli nie jesteście fanami „okularów z szybą”, warto przymierzyć – jest duża szansa, iż zostaną z wami na dłużej.

Ceny modelu startują od 324 zł.

Bezpośredni link – nakedoptics.net/en/collections/bicycle-glasses/products/the-blade

Okulary THE BLADE testowaliśmy w ramach płatnej współpracy z firmą Naked Optics.

Idź do oryginalnego materiału