Test Lankeleisi MG600 Lite – elektryczny rower trekkingowy z Chin

magazynbike.pl 1 dzień temu

Jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B. Więc krążąc wokół tematu produktów z Chin, nadszedł ten moment, kiedy zmierzyliśmy się z testem roweru, który stamtąd pochodzi. To nie jest rower z polskiej montowni pod nazwą, która kryje jego pochodzenie, ale sprzęt bezpośrednio od producenta. Lankeleisi MG600 Lite to model dostępny wyłącznie w internecie, za pośrednictwem strony buybestgear.com. Firma chińska, ale ma magazyny w Europie. W związku z tym, pomiędzy zamówieniem a pojawieniem się kuriera na Waszym progu mija zaledwie kilka dni. Tak było dokładnie w naszym przypadku.

MG600 Lite już w nazwie sugeruje, iż to „lżejsza” wersja modelu MG600 Plus – roweru na grubych oponach i z większym zacięciem terenowym. Tu mamy wersję bliższą rowerowi trekkingowemu – z pełnym oświetleniem, błotnikami, bagażnikiem i kołami 27,5″ z oponami Maxxis Ardent o szerokości 2.4″. W teorii to rower typu SUV – tak go określa producent. Rower wyceniono na 1599 Euro – czyli niecałe 7000 złotych.

Co dostajemy w tej cenie?

Najważniejsze podzespoły
– silnik 250 W z momentem obrotowym 65 Nm – ten jest w tylnej piaście, a nie centralnie, jak może wydawać się na pierwszy rzut oka
– baterię Samsunga 36 V 20 Ah (czyli 720 Wh),
– napęd Shimano Altus 1×8, przednia zębatka 48 z
– hydrauliczne hamulce ZOOM HB‑876
– oraz czujnik momentu obrotowego, który można przełączyć na klasyczny czujnik kadencji.

Rower dociera do klienta niemal w całości złożony. Pozostają podstawowe czynności, by móc ruszyć w drogę. Jest choćby częściowo naładowany, co potwierdza wyświetlacz. W zestawie dostajemy też prostą instrukcję rysunkową, która pozwala połączyć wszystkie elementy w całość. Tak dokładnie zrobiłem, zanim mogłem na rowerze się przejechać. A później nastąpiły dni i tygodnie adekwatnego testu. Zdjęcia, które widzicie, zostały zrobione jeszcze we Wrocławiu, gdzie wstępnie go docierałem. Następnie rower zabrałem na Podlasie, gdzie robiłem wycieczki w Puszczy Knyszyńskiej.

Wstępne zastrzeżenie. Obsługa roweru nie jest skomplikowana. To w końcu rower. Warto zwrócić przy tym uwagę, iż hamulce fabrycznie ustawione są tak jak w motocyklu, co oznacza przód pod prawą dłonią. Pancerze i linki jednocześnie w rowerze od razu są przycięte tak, iż trudno to ustawienie jest zmodyfikować. Tym samym warto zwrócić uwagę na przyzwyczajenia i odpowiednio dostosować swój styl jazdy. Przyznam, iż ze względu na wysoką wagę roweru nie miałem problemu z odwróconym działaniem hamulców. Ich charakter, a raczej moc, pasował do zachowania całości.

Całość obsługi sprowadza się do wybrania trybów wspomagania i zmiany przełożeń. I tutaj, dopóki teren jest prosty, a to oznacza przede wszystkim utwardzone szlaki, wszystko dzieje się w sposób przewidywalny. Silnik pcha aż miło, kilometry lecą. Duża bateria rzeczywiście sprawia, iż nie martwimy się natychmiast o to, dokąd dojedziemy.

Przekonałem się jednak, iż prosty napęd Altusa w parze z zębatką przednią o tradycyjnej konstrukcji, bez zębów narrow wide, powoduje, iż w terenie możliwości roweru są ograniczone. Te grube opony Maxisa zachęcają, żeby w ten teren wjechać, ale okazało się, iż niekoniecznie od razu będzie to takie proste. Wyboje, duży piach albo korzenie powodują, iż łańcuch łatwo spada z przedniej zębatki. Tu konieczny jest dodatkowy tuning roweru, gdybyście chcieli częściej zapuszczać się w trudniejszy teren. To jak najbardziej możliwe. Przerzutka z tłumikiem drgań – choćby Deore – i większy zakres przełożeń z tyłu niż Altusa – prawdopodobnie poprawiłby dzielność terenową Lankeleisi. To znów oznacza jednak dodatkowe koszty związane z zakupem. Trzeba by było wydać minimum kilkaset złotych, by bardziej go uterenowić.

Zapewne wiecie, iż w przypadku elektryków można jadąc pod górę albo zredukować przełożenie, albo wrzucić na mocniejszy tryb wspomagania. Tu robiłem podobnie, ale znów okazało się, iż mój sprzęt jest średnio przystosowany do jazdy w trudniejszym terenie. Liczba biegów Altusa i zakres przełożeń, mówiąc wprost, są zbyt małe, by podjeżdżać na bardziej strome wzniesienia, a silnik w wyższych trybach kilka różni się mocą od tych podstawowych. Tym samym nie byłem w stanie zredukować kadencji ani podnieść mocy wspomagania tak, by komfortowo jeździć większe podjazdy w terenie – a zapuściłem się w okolice Wzgórz Świętojańskich w Puszczy Knyszyńskiej, które potrafią zooferować kilkadziesiąt metrów różnicy wzniesień na raz, Czy to dobrze? prawdopodobnie nie, a jednocześnie zgodne jest to z przeznaczeniem roweru.

Turystyka – tak, także dalsze dystanse – ale niekoniecznie jazda w terenie. To nie rower górski, tylko turystyczny, tudzież miejski. I w takiej roli sprawdzi się bez problemu.

Zgodnie z tym założeniem i przeznaczeniem nastąpił dalszy ciąg testów i sprawdzian, jakie zasięgi można na nim robić. I okazało się, iż w podstawowym trybie ECO na płaskim terenie te odległości możliwe do zrobienia są naprawdę imponujące. Wyobraźcie sobie, iż na przykład po przejechaniu 140 km przez cały czas wskaźnik pokazywał, iż zostało jeszcze jedna kreska baterii, czyli około 20%. Tym samym swobodnie można założyć, iż jeżdżąc rekreacyjnie, bez problemu możecie osiągnąć choćby 150 km. Jednocześnie mniejsze górki na asfalcie, np. fragmenty ścieżek wokół Białegostoku, gdzie rower testowano – np. w stronę Supraśla – były przez cały czas bezproblemowe do pokonania. Tym samym dla kogoś, kto boi się dalszych dystansów i podjeżdżania w ogóle, może to być rozwiązanie idealne.

Strona praktyczna użytkowania roweru? Bardzo fajne jest to, iż oświetlenie jest sprzężone z centralną baterią. Działa nie tylko dobrze, ale zawsze wiemy, iż jest naładowane. Tak samo skutecznie działają kierunkowskazy, choć to propozycja głównie dla fanów samochodów. Warto też wiedzieć, iż rower – na wzór samochodów – ma choćby światła awaryjne! I światła stop.

Poza tym do seryjnej specyfikacji dołożone zostały dwa lusterka oraz sakwy. Błotniki i bagażnik, jak do tej pory, po paru miesiącach użytkowania okazały się nie sprawiać żadnych problemów. Podobnie dotyczy to awaryjności sprzętu, który jak do tej pory, pomimo przejechania kilkuset kilometrów, nie sprawia żadnych problemów.

Zamiast podsumowania

W rowerze jak do tej pory, choć używany jest kilka miesięcy, nic się nie zepsuło, trudno więc powiedzieć cokolwiek na temat reklamacji na odległość – tu dopiszemy ewentualne uwagi w przyszłości. Jednocześnie cały proces zamówienia był bezproblemowy, a wskazówki wystarczająco czytelne. Także włączanie podstawowych funkcji dzięki pilota i wyświetlacza nie wymaga instrukcji do zmian podstaw, dopiero później warto zajrzeć do sieci lub przetłumaczyć angielską instrukcję, jaką dostajemy w komlecie.

Najważniejszy w tym wszystkim jest fakt, iż rower w 100% spełnia zadania przed nim postawione – pozwala lżej przemieszczać się na duże odległości, głównie po nawierzchniach twardzonych. Ma przy tym funkcjonalne wyposażenie wysokiej jakości – błotniki, bagażnik (ten dodatkowy na przód kosztuje 99 euro, gdyby ktoś pytał), stopkę i przede wszystkim oświetlenie.

Jednym słowem – pod względem użytkowym jako rower do przemieszczania się np. dla emeryta – to bardzo dobry wybór. Nie jest potrzebne nic więcej.

Link do kolekcji – buybestgear.sjv.io/zxObzx

Bezpośredni link do testowanego modelu – buybestgear.sjv.io/EEAe09

Idź do oryginalnego materiału