Są aktywności modne i takie, których popularność dopiero dojrzewa. Są też marzenia – te skrywane, o których głośno się nie mówi, ale które gdzieś tam w środku siedzą od lat. Do tej ostatniej kategorii zdecydowanie należą wakacje w kamperze. Kto choć raz nie wyobrażał sobie komfortowej podróży na południe Europy, bez rezerwacji, bez stresu, za to z pełną swobodą zatrzymywania się tam, gdzie akurat mamy ochotę?
Nie ukrywamy – też o tym marzyliśmy. Tym bardziej iż kampera już mamy. Własnego. Co samo w sobie brzmi dumnie, ale… nasz egzemplarz to raczej klasyka motoryzacyjna niż współczesny dom na kółkach. Trzydziestoletni Ford Transit – nasz „Złomek” – niekoniecznie zachęca do wyprawy przez Alpy w pełnym słońcu. A już na pewno nie z psem i rowerami na pokładzie. Zwłaszcza gdy termometr przekracza 30 stopni.


Dlatego kiedy pojawiła się możliwość przetestowania zupełnie innego auta – nowoczesnego kampera, gotowego do podróży z całym naszym wyposażeniem i czterołapym towarzyszem – nie wahaliśmy się ani chwili.
Oczywiście sama forma wyjazdu nie była dla nas zaskoczeniem. Jeździmy tak często – czy to naszym starym kamperem, czy z namiotem dachowym (patrz wyżej), czy z wersją na haku. Lubimy być w drodze, lubimy zabierać ze sobą rowery. A odkąd w naszym życiu pojawił się pies, podróżujemy we trójkę. Ten sposób spędzania czasu zwyczajnie nam odpowiada. Daje swobodę, niezależność i możliwość bycia blisko natury, co – nie ukrywamy – cenimy coraz bardziej.

Ten tekst to podsumowanie naszej wyprawy na południe Europy właśnie w takim składzie. Co się sprawdziło, co wymagało kompromisów, co byśmy zrobili inaczej, a co było objawieniem? I co najważniejsze – czy chcielibyśmy to powtórzyć?

Prowadzenie
Oczywiście nie był to dla nas pierwszy tego typu wyjazd. Także kamperem mamy już doświadczenie. Można powiedzieć, iż nasz Złomek w ciągu dwóch ostatnich sezonów zrobił 25 tysięcy kilometrów. Podobnych wyjazdów na południe Europy osobówkami z namiotem także było wiele – w tym do Włoch.

A nasz pożyczony rydwan? Podstawowa różnica to wygoda. Taki kamper jedzie jak nowoczesna osobówka, bo mamy i automatyczną skrzynię biegów, i tempomat. jeżeli dodamy do tego klimatyzację, to jasne jest, iż wystarczy tylko kierować. W naszym egzemplarzu mieliśmy do dyspozycji też system audiowizualny z możliwością podłączenia telefonu. Więc i nawigacji z dużym ekranem nie brakowało. Była też opcja podłączenia Spotify, więc mogliśmy słuchać tego, czego lubimy.
Ograniczenie prędkości
Jednocześnie podstawowe ograniczenie, o którym trzeba wspomnieć, to prędkość. Kampery tego typu, ze względu na dużą zabudowę, mają wbudowany ogranicznik maksymalnej prędkości do 120 km na godzinę. W praktyce jednak oznacza to jeszcze mniejsze prędkości przeciętne, bo gdy wieje – trudno jest jechać z prędkością maksymalną. Podczas tego wyjazdu zrobiliśmy około 5000 kilometrów w ciągu tygodnia, a średnia prędkość przejazdu wynosiła około 100 km na godzinę.

Jeśli więc planujecie dalszą podróż, tę prędkość przeciętną i związany z tym czas przejazdu warto wziąć pod uwagę. Osobówką albo campervanem może być szybciej – choć niekoniecznie wygodniej.
Dlaczego kamper?
Bo jak na nowoczesnego campervana przystało, cały domek wieziemy ze sobą. Można zatrzymać się prawie wszędzie – oczywiście zwracając uwagę na znaki zakazu. Można się przespać, można skorzystać z toalety. Niemal wszystko jest możliwe.
Podróż, która kiedyś była tylko koniecznością – etapem do pokonania, by dotrzeć na miejsce – teraz sama w sobie staje się częścią przygody.


Koszty paliwa? Niezbyt wygórowane. Średnia prędkość w połączeniu z gabarytami oznaczała w naszym przypadku spalanie na poziomie około 10 litrów na 100 kilometrów. A trzeba pamiętać, iż nasz Fiat miał pod maską 140 koni mechanicznych i silnik diesla – czyli całkiem przyzwoite parametry jak na tego typu pojazd.
Model i współpraca
Nasz kamper stanowił propozycję jednego z wielu modeli dostępnych w ofercie firmy Transa M z Pszczyny. Firma specjalizuje się w sprzedaży kamperów, kampervanów oraz przyczep, w tym również campingowych. Od niedawna też je wypożycza.


My skorzystaliśmy z uprzejmości firmy oraz faktu współpracy medialnej. Nie płaciliśmy za czas wypożyczenia, ale wszystkie koszty podróży – zarówno paliwa, jak i noclegów na kempingach – pokryliśmy we własnym zakresie.
Warto wiedzieć przed wyborem
Jeśli zastanawiacie się nad wypożyczeniem lub nabyciem kampera, to kontakt i opcja godna sprawdzenia. Cała oferta fimy Transa M znajduje się na ich stronie internetowej. Tam znajdziecie nie tylko kampery, ale i kampervany, a także – jeżeli się skontaktujecie – fachową obsługę. A ta jest bardzo istotna, bo kampery i kampervany potrafią bardzo różnić się od siebie.

My także się o tym przekonaliśmy i już wiemy, iż następnym razem pod uwagę będziemy brali inne cechy niż za pierwszym razem. Dotyczy to przede wszystkim opcji przewozu psa w środku. Okazało się, iż nasza klatka podróżna Thule nie mieści się przez wąskie drzwi. Gdybyśmy mieli więcej czasu, moglibyśmy ją rozkręcić – tym razem nie było takiej możliwości.
W rezultacie pozbawiliśmy się części powierzchni użytkowej, bo klatka zastąpiła nam stolik, przy którym moglibyśmy jeść śniadania czy obiady.

Przewóz rowerów
Poza tym okazało się, iż garaż znajdujący się z tyłu kampera – ten, w którym standardowo przewozi się leżaki – my przystosowaliśmy do przewozu rowerów. Musieliśmy je lekko zdemontować, ale i tak cztery sztuki zmieściły się w środku.

Nad Gardą jeździliśmy na gravelach, dopiero później wyciągnęliśmy elektryczne enduro. Tym samym wszystkie się przydały.

Na tylnej klapie samochodu znajduje się też bagażnik do przewozu rowerów. Pojedyncze belki mają jednak udźwig do 15 kg. W dodatku rowery znajdują się na zewnątrz, co powoduje, iż użyteczność takiego rozwiązania jest ograniczona. Nie zmienia to faktu, iż zdarzało nam się także z niego korzystać.
Zmiana planów? Nie ma problemu
I tu przechodzimy do najważniejszej zalety kampera. Po trzech dniach nad Jeziorem Garda okazało się, iż prognoza pogody jest zła. Także inne kierunki w Dolomitach nie wchodziły w rachubę – sześć stopni i padający deszcz to nie to, czego oczekiwaliśmy na majówkę.
Nic więc dziwnego, iż gwałtownie sprawdziliśmy opcje i wybraliśmy Finale Ligure. Cztery i pół godziny drogi później byliśmy już nad Morzem Śródziemnym, w promieniach wieczornego słońca. I tak mniej więcej minęły nam kolejne trzy dni.


W dodatku okazało się, iż trzy dni w Finale Ligure są tańsze. Taki zestaw jak nasz – kamper, dwie osoby plus pies – w Finale kosztował 500 zł, podczas gdy nad Gardą 700.

Ile to wszystko kosztuje?
W naszym przypadku, ponieważ nie płaciliśmy za wypożyczenie kampera, były to jedyne koszty poza paliwem i jedzeniem. Standardowo wypożyczenie podobnego kampera w okresie to koszt między 500 a 700 złotych dziennie. Co – przy kilku osobach, w zależności od noclegu i jego ceny – może się opłacać.


Trudno narzekać na standardy „mieszkania”. Mieliśmy nie tylko łazienkę i WC, ale też lodówkę w zamrażażarką, kuchnię a… choćby klimatyzację postojową w razie potrzeby. Ta ostatnia najlepiej działa wtedy, gdy się podłączymy do prądu, bo lubi prąd – ale przełączanie się moiędzy źródłami zasilania odbywa się automatycznie. Więc generalnie mieszka się i tyle.


Camper taki jak nasz kosztuje 344 000 zł (netto, w momencie gdy go wypożyczaliśmy miał minimalny przebieg 20 kilku tysięcy kilometrów. Model ten znajdzicie pod tym linkiem – transa-m.pl/produkt/1552/kamper-autostar-p680-lj-performance-ducato-22jtd-140-km-automat-2023-salon-polska-fv-23


Zamiast podsumowania
W dłuższej perspektywie oczywiście marzy nam się podobny pojazd, nowszy niż nasz zabytek. Dużo jeździy po całej Europie w tym samym składzie i z podobnym bagażem, a to oznacza wolność. Na pewno jednak byłby to sprzęt jeszcze bardziej dostosowany do naszych potrzeb – co oznacza np. campervana z wysokim garażem z tyłu pod łóżkiem, tak by rowery jeździły w środku. Są takie gotowe konstrukcje. Trzeba wiedzieć jednak, iż w polskich warunkach…. kamper, ze względu na różną akcyzę, przy identycznej wielkośic jest tańszy jak kampervan, dlatego też ludzie często wybierają tę pierwszą opcję. Albo decydują się na samodzielną przeróbkę vana by dopasować do własnych potrzeb – co potrafi także kryć wiele niespodzienek, w tym nieoczekiwanych przy… rejestracji już po fakcie.
Dlatego też, polegając na naszych doświadczeniach, zdecydowanie polecamy konsultację z fachowcami takimi jak ekipa z Transy M. I zdecydowanie obejrzenie różnych opcji i możliwości, by mieć porównanie!