
Jeszcze kilka lat temu wczesne ostrzeganie przed trzęsieniami ziemi było luksusem dostępnym tylko w nielicznych regionach świata. Dziś, dzięki pomysłowości inżynierów z Google, ten rodzaj ochrony jest dostępny dla wszystkich.
Firma ujawniła wyniki pierwszych lat funkcjonowania systemu Android Earthquake Alerts (AEA), który wykorzystuje miliardy telefonów do wykrywania wstrząsów i wysyłania ostrzeżeń. System działa choćby tam, gdzie nigdy nie było profesjonalnych sieci sejsmicznych.
Jak działa system Android Earthquake Alerts?
Google w latach 2021-2024 wykorzystało czujniki ruchu aż w ponad 2 mld telefonów z Androidem. W tym czasie system odnotował ponad 11 tys. trzęsień ziemi i wygenerował alerty w 98 krajach, zwiększając tym samym zasięg ostrzeżeń aż dziesięciokrotnie w porównaniu z 2019 r.
System AEA opiera swoje działanie na prostym założeniu – pojedynczy telefon nie jest sejsmometrem, ale miliony telefonów już tak. Zebrane dane trafiają na serwery Google, gdzie algorytmy analizują sygnały, eliminują szumy wynikające z lokalnej geologii czy rodzaju urządzenia. Dzięki temu system w czasie rzeczywistym lokalizuje epicentrum oraz prognozuje intensywność wstrząsów.
Google już wie, jak skuteczne są powiadomienia
Dane zebrane w ankietach użytkowników pokazują, iż średnia ocena przydatności alertów wynosi 4,7 na 5, a aż 85 proc. odbiorców uważa je za bardzo pomocne. Co istotne, aż 28 proc. użytkowników wykonało zalecane procedury bezpieczeństwa. Stanowi to znacznie wyższy odsetek niż w dotychczasowych badaniach nad zachowaniami ludzi podczas trzęsień ziemi. System AEA wysyła 2 typy powiadomień:
- TakeAction – pojawiają się na całym ekranie z głośnym alarmem, choćby w trybie nie przeszkadzać. Informują o spodziewanych drganiach w intensywności MMI ≥5 i wzywają użytkownika do natychmiastowego działania (Upadnij, zakryj się i trzymaj);
- BeAware – dyskretniejsze powiadomienie o mniej groźnych wstrząsach (MMI 3–4), które pozwala przygotować się psychicznie i podjąć decyzję, czy szukać dodatkowych informacji.

Kluczem jest popularność telefonów z Androidem
Według szacunków, urządzenia pracujące pod kontrolą Androida stawią w tej chwili 70 proc. wszystkich na świecie. System AEA zapewnia zasięg ostrzeżeń w miejscach, gdzie nigdy nie było dedykowanych sieci sejsmologicznych. Jak czytamy na łamach Nature, tylko w samej Turcji, gdzie w lutym 2023 r. doszło do katastrofalnych wstrząsów, system wysłał 4,5 mln alertów. Po aktualizacji algorytmów przeprowadzonej po tym wydarzeniu symulacje wykazały, iż ulepszona wersja mogłaby ostrzec choćby 10 mln użytkowników z wyprzedzeniem do 35 sek. przed nadejściem niszczącej fali S.
Technologia oczywiście nie jest wolna od ograniczeń. Na ten moment największym wyzwaniem pozostaje dokładność w przypadku bardzo dużych pęknięć i możliwość błyskawicznego aktualizowania modeli, tak by lepiej prognozować skutki największych wstrząsów. Część sejsmologów podkreśla również, iż dla pełnej wiarygodności systemu potrzebna jest większa przejrzystość. Chodzi m.in. o dostęp do metod i danych umożliwiłby niezależną ocenę skuteczności.
Czy nadchodzi nowa era bezpieczeństwa?
System AEA nie ma zastępować krajowych sieci, ale je uzupełniać. Ma docierać do tych osób, które do tej pory nie miały żadnej ochrony. W ciągu kilku lat działania alerty wyłączyło zaledwie 0,1 proc. użytkowników, a podczas badania aż 84 proc. ankietowanych stwierdziło, iż w przyszłości będzie bardziej ufać systemowi AEA.
Pokazuje to ogromne zaufanie do nowego rozwiązania. Już teraz Google zapowiada dalszy rozwój swojej usługi. W planach są m.in. bardziej szczegółowe mapy intensywności drgań po trzęsieniach oraz kooperacja z lokalnymi służbami, aby jeszcze lepiej dopasować system do potrzeb poszczególnych regionów.
*Źródło zdjęcia wprowadzającego: 1st footage / Shutterstock