Na początku była przepaść. Wszyscy podchodzili do jej krawędzi, patrzyli w dół, ale chętnych, by się w nią rzucić, nie było. Dłuższą chwilę trwała dyskusja na temat możliwych linii przejazdu, a każda wydawała się równie mało prawdopodobna. Na razie zostawiliśmy nową ściankę na OES-ie na później i pojechaliśmy się rozgrzać, ale jestem przekonany, iż każdy o niej myślał i wracał do tego momentu, kiedy będzie musiał spróbować. Podobnie będzie zapewne, gdy zobaczycie ją w trakcie zawodów.
VeloPlannerTydzień wcześniej. I bardzo dobrze
Do Srebrnej Góry wybrałem się na tydzień przed zawodami BOSCH Enduro MTB Series, które zaplanowane są na 31 maja. Wiedziałem, iż sprawdzenie tras zawsze się opłaca. Później jest po prostu łatwiej. A jak to z plotkami bywa — te wyprzedzały już imprezę i słyszałem mrożące krew w żyłach opowieści na temat poziomu jej trudności.
Lekkie obawy, spory entuzjazm
Co nie zmienia faktu, iż czułem przed objazdem jednocześnie lekki entuzjazm, jak i obawę. Bo OS-y, które zostały po poprzednich latach, finalnie trafiły do zestawu tras do przejechania i w tej chwili zdecydowanie należą do moich ulubionych. Zwykle są trudniejsze niż standardowe ścieżki, które — nawiasem mówiąc — nigdy super łatwe nie są.
Zakładam więc, iż także te nowe fragmenty finalnie będą możliwe do powtarzania. A nic tak nie cieszy, jak nowe trasy.
Bo komu się chce?
To zresztą fascynujące, iż ekipie na miejscu, jak i Grzegorzowi Miedzińskiemu, organizatorowi, się chce. Bo przykłady z innych imprez pokazują, iż trasy potrafią się powtarzać z sezonu na sezon. A to podejście oznacza, iż ludzie chcą zobaczyć nowe atrakcje — i działają jak prawdziwy magnes.
Takie zresztą miałem komentarze po tym, jak wrzuciłem przejazdy ze ścianek na Instagrama. Tak, wiem, iż są też tacy, którzy uwielbiają wielokrotnie przejeżdżać te same trasy. Wiem też, iż powtarzanie wybranej trasy oznacza możliwość szkolenia techniki. Jednocześnie wydaje mi się, iż rozbudowywanie tras Srebrnej Góry o fragmenty nowych OS-ów to w tej chwili bardzo fajna metoda powiększania miejscówki. W ten sposób ci, co chcą, jeżdżą doskonale znane sobie trasy, a ci, co chcą podszkolić skilla i potrzebują wyzwań, jeżdżą nowe. Wszyscy są zadowoleni.
Skill School na pokładzie
Wracając jednak do tras — założyłem, iż zobaczę je wszystkie. Jednocześnie myślałem też o tym, iż jeżdżąc trudne rzeczy, lepiej jest robić to z kimś. Nic więc dziwnego, iż w niedzielę rano, gdy już porządnie odpocząłem po Bike Maratonie w Wałbrzychu z dnia poprzedniego, z euforią powitałem ekipę Michała Putza, czyli Skill School MTB. OS-y jeździliśmy razem.
Nie wybieraliśmy ich jednak w kolejności takiej, jak będą na zawodach, zostawiając sobie Gąsiorka, który będzie pierwszy, na koniec. Powód był prosty — podobno na dole Gąsiorka rano było jeszcze bardzo dużo błota, a my niekoniecznie chcieliśmy zaczynać dzień od kąpieli w bagnie.
Michał zaplanował trasę tak, żeby oswoić wszystkich z trudnościami.
OS-3 i słynna ścianka
Na ściankę, najtrudniejszą podobno na całych zawodach, trafiliśmy więc na początku — ale tylko po to, żeby ją obejrzeć. Tym razem jej nie zjeżdżaliśmy. Zamiast tego pojechaliśmy etap, który będzie jako ostatni, czyli Lisiankę.
To zresztą mało powiedziane, bo tak naprawdę OS zaczyna się od A1, później przechodząc płynnie w A, by zakończyć się Lisianką i kawałkiem B. Tym samym mamy nie tylko bardzo długi OS, ale także różne jego fragmenty — od wielkich kamieni wąwozu na górze, przez płynną sekcję środkową, kawałki pod górę, i finalnie królestwo korzeni: Lisiankę.
Chochoł, slab i chicken way
Kolejny OS, który jechaliśmy — i który będzie drugim na zawodach — pokazał, jak kilka trzeba, by przygotować coś ekstra.
Połączono w nim fragmenty starszego OS-a na prawo od trasy C, czyli Chochoła Małego, z łącznikiem przeskakującym do regionu CBA i ścianką poniżej — także znaną ze starszych zawodów. Tym samym dostajemy znów coś, co jedzie się z wielką przyjemnością, a jednocześnie stanowi wyzwanie, szczególnie w dolnej części. Bardzo fajna jest też część środkowa ze slabem, który będzie stanowił no go dla wielu — tym bardziej iż chicken way, próbujący go omijać, wcale nie jest łatwiejszy.
Wjazd na solo
No i OS-3 ze słynną już ścianką. W związku z tym, iż na dole były duże kolejki do tarpanów, podjechałem z użyciem silnika elektryka — po raz drugi zresztą. I tym samym na szczycie ścianki znalazłem się sam.
Wkrótce pojawiły się dwie kolejne osoby, które także chciały spróbować. Pierwszy kolega zrobił to płynnie, upewniając mnie, iż zjazd wygląda strasznie, ale jest do przejechania. Drugi chętny w połowie prawie leżał, ale także pokonał stromiznę. Nie miałem innego wyjścia, jak także zjechać — i okazało się, iż jest to jak najbardziej do zrobienia.
Po kilku minutach dołączyła ekipa Skill School MTB i po wstępnych przymiarkach znów wszyscy pokonali ścianę.
Dropy i świeży grunt
To nie był jednak koniec atrakcji na tym OS-ie. Może 100 metrów niżej znajduje się drop między drzewami z lądowaniem na korzenie na skosie. Przy czterech próbach z naszej ekipy wynik wyniósł mniej więcej 2 do 2, czyli dwa czyste przejazdy, dwa upadki. Ale uwaga — da się tego dropa objechać i, szczerze mówiąc, akurat ten wariant podoba mi się bardziej.
Poniżej całość OS-a, tak jak i jego góra, to nowe fragmenty, nigdy wcześniej niejeżdżone. Oznacza to, iż jest dużo jazdy po świeżym gruncie i odpowiednio słaba momentami przyczepność. Trawersy to tutaj cecha charakterystyczna, podobnie jak wielokrotne przejeżdżanie przez strumienie.
Przerwa obowiązkowa
Po przejechaniu trzech OS-ów zrobiliśmy przystanek na dole, zjadając hamburgery, sprychy, szprychy. Wiadomo — to w Srebrnej pozycja obowiązkowa. Ewentualnie możecie wybrać pizzę.
Na Gąsiorka już nie pojechałem.
Znam go i wiem, iż zmieniła się tylko końcówka. Za to rozmawiałem z kilkoma osobami, w tym z organizatorem, i doszliśmy do wspólnego wniosku, iż finalnie zawody mogą mieć odrobinę inny przebieg niż planowany. Możliwe, iż słynna już ścianka i OS poniżej nie będą obowiązkowe dla grupy hobby. Cieszy mnie ta informacja, bo to ściana z gatunku „łatwiej zjechać niż zejść”. A jeżeli ktoś naprawdę będzie się jej bał, to takie schodzenie to tylko niebezpieczeństwo.
RACE i HOBBY — różnice
Jednym słowem, grupa RACE — powiedzmy, zaawansowana — będzie miała wszystkie cztery OS-y, a grupa HOBBY akurat ten przerażający wielu fragment ominie. Jak wygląda całość? Będziecie mogli przekonać się już za tydzień. Ślad GPX tras jest dostępny na stronie organizatora i u nas. A póki co trzymajcie kciuki za pogodę, bo jeżeli popada, to dopiero zrobi się trudno. Widzimy się w następną sobotę. Pamiętajcie, iż w niedzielę 1 czerwca są też zawody dla dzieci.
Info o imprezie – facebook.com/EnduroMTBseries
Zapisy – jutra.app/#/events/ems-srebrna-gora