Szczyrk nie widział jeszcze takiej imprezy jak Puchar Świata DH i… podobnej liczby prototypowych rozwiązań w rowerach. Niektóre z nich były sprytnie ukryte, niektóre doskonale widoczne na wierzchu. Ale czy do waszego wyobrażenia o profesjonalnych zjazdowcach pasuje automatyczne zawieszenie takie jak Flight Attendant RockShoxa?
Dla przypomnienia – do tej pory to rozwiązanie jest dostępne oficjalnie do amortyzatorów o skoku średniej wielkości, w okolicach 150 mm, jak i od niedawna do zawieszenia XC, gdzie ugięcie wynosi 100-150 mm. Odpowiada to modelom takim jak Lyrik czy SID, czy Super Deluxe Ultimate z tyłu. W rowerach zawodników enduro w Bielsku, jak i zjazdowców w Szczyrku odkryliśmy jednak coś, co ma z nimi tyle wspólnego, iż na pewno jest Flight Attendantem, ale już komponenty się nie zgadzają!
Dla przypomnienia – RockShox Flight Attendent na podstawie informacji z czujników w obydwu amortyzatorach i korbie oraz wpięciu w system bezprzewodowy AXS (przerzutka i sztyca z manetkami), „wie” w jakiej pozycji rower się znajduje względem podłoża i odpowiednio ustawia zawieszenie, otwierając je, blokując, lub utwardzając do pedałowania.
I teraz trzeba się trochę cofnąć w czasie. Kluczem do sukcesu legendarnego teamu SUNN była telemetria, czyli zbieranie i analizowanie danych z jazdy a następnie ich przekładanie na ustawianie zawieszenia. w tej chwili oczywiście przez cały czas jest to robione, co więcej zestawy pomiarowe można kupić w każdym sklepie z podobnymi zabawkami – najbardziej znany jest chyba system BYB Tech Telemetry, który widzicie na zdjęciach. To odpowiednia czujniki mierzące skok i wszystkie pozostałe parametry.
Najciekawszy jest fakt, iż dwa takie zestawy widzieliśmy w pitstopach teamów używających FOXa.
Za to w tych na RockShoxach były to różne wersje „nieistniejących” amortyzatorów z charakterystycznymi elementami systemu Flight Attendant w postaci przystawek i baterii na widelcu i tłumiku. Co więcej, były to zarówno tylne Vividy powietrzne, jak i ze sprężyną stalową, ale z przodu też Boxxery (!) i bardziej oczywiste ZEBY.
Skoro Valentina „Vali” Höll używa Flight Attendanta – była pierwsza w eliminacjach w Szczyrku i w przejeździe finałowym leżała na jednej z band – to dlaczego nie miałby być dobry dla wszystkich?
I jeszcze coś – trafiliśmy też na Stumpjumpera, który miał z przodu Pike FA, a z tyłu SIDa FA, więc najwyraźniej komputer Flight Attendanta potrafi już mieszać różne wielkości skoków, tak by działały. W najnowszej generacji teoretycznie wystarczy my miernik mocy lub kadencji, potem sam się uczy…
Jak się wam podoba wizja oddania w ręce automatu waszego zawieszenia?
PS tak – wiemy, iż na zdjęciach jest nowy Sender Canyona z highpivotem, o tym więcej wkrótce!