Gdzie ja to już widziałem? Standardy się zmieniają, także sprzęt na którym jeździmy, ale są takie komponenty, które zdają się mieć życie wieczne. Koła FSA AGX i25 są na to doskonałym na to przykładem. jeżeli szukacie zestawu do starszego roweru MTB, albo gravela a choćby zwykłego „daily”, będą zdecydowanie godne polecenia. Nie tylko za sprawą długowieczności, ale tez kilku sprytnych sztuczek.
Na początek dla uporządkowania – koła te możecie spotkać pod różnymi nazwami, także jako FSA NS AGX i25, gdzie NS odnosi się do „non series”, czyli sprzętu pozagrupowego. FSA określa w ten sposób różne komponenty, które mogą współpracować z kilkoma typami rowerów. To trochę taki worek bez dna, do którego wrzuca się sprzęt uniwersalny. Rodzajem podpowiedzi będzie skrót AGX, także obecny w nazwie, a oznaczający „Adventure Gravel Cyclocross”. Wszystko jasne? No to jeszcze zamieszam, bo… niemal takie same koła występowały wcześniej pod nazwą Afterburner, tyle, iż były przeznaczone do twentyninerów. Co znów nie oznacza, iż dostajemy koła „z odzysku”, bo produkt stopniowo modernizowano, jednocześnie go dopracowując.
FSA AGX i25 to dziś koła do starszych MTB bez boosta, a więc z piastami o szerokości 135/100 mm, a… Afterburner i25 to koła MTB, z identycznymi obręczami, ale piastami boostowymi (142/110 mm). Obręcze w ostatnich wersjach są identyczne, mają szerokość wewnętrzną 25 mm i wysokość 30 mm. Najbardziej zaś widoczna różnica to piasty, a tym samym szprychy – w AGX i25 mają one klasyczne zgięcie, w Afterburnerze i25 są proste.
Ręczna robota
FSA, czyli Full Speed Ahead (cała naprzód!), powstało na podwalinach TH Industries, tajwańskiej firmy, która w tej chwili ma na całym świecie tysiące pracowników. FSA powstało jako marka premium, a jednocześnie w całej obfitości korzysta z wieloletnich doświadczeń produkcji na Tajwanie, w tym wytwarzania masowego wielu produktów. Nic więc dziwnego, iż także w przypadku testowanych kół FSA podkreśla, iż zostały złożone i centrowane manualnie – ba, choćby na obręczy widnieje stosowna adnotacja. Nic więc dziwnego, iż koła są absolutnie proste, takie były po wyjęciu z opakowania, takie pozostały po naszym teście.
Całość toczy się na łożyskach maszynowych – 2 z przodu, 4 z tyłu, a także bębenek jest aluminiowy (do wyboru jest HG lub XD). W zestawie dostajemy zestaw taśm do tubelessowania Stan’s No Tubes oraz odpowiednie wentyle. Sprzęgło oparte jest na 4 zapadkach. Koła liczą po 24 cieniowane szprychy, klasyczne nyple są mosiężne. Także standardowo zapleciono koła na dwa krzyże.
Montaż
Koła docierają nieoklejone taśmą, zabiegu, jeżeli potrzebujecie tubelessów, trzeba dokonać samodzielnie. Nie jest to skomplikowane, bo taśma w komplecie jest wysokiej jakości. Także montaż opon jest bezproblemowy – przynajmniej w przypadku Pirelli Cinturato Gravel Adventure, jakie zakładaliśmy. Gumy zostały wybrane celowo – to model przeznaczony do używania na długich dystansach, z twardszą gumą niż modele standardowe włoskiej firmy. Do założenia opon nie trzeba było używać łyżek, pomimo tego obydwie gumy ładnie wskoczyły na miejsce z użyciem pompki ze zbiornikiem (Bontrager Charger), nie trzeba było używać kompresora.
Koła ważą więcej niż podaje producent – 1941,7 g – bez opasek i wentyli, z końcówkami 12/12 mm.
Także montaż tarcz i trybu był standardowy i szybki, bo nasza para miała wielowpust do tarcz Centerlock. Dla zainteresowanych dodam, iż jest jednak także wariant na 6 śrub. Dziedzictwo Atferburnera widać w przedniej piaście – ma wymienne końcówki, co pozwala użyć koła z osią 12 i 15 mm. Co więcej, otwiera to także opcje użycia adapterów do zacisków. Niektórzy mogą pamiętać, iż np. przełajówki czy gravele kilka lat temu potrafiły mieć egzotyczne osie, typu 15 mm z przodu, zacisk z tyłu – z tymi kołami także działałyby bez problemu.
Wrażenia z jazdy
Koła założyliśmy do gravela Loki, który pełni w tej chwili rolę roweru miejskiego, dlatego też przejeżdża wiele kilometrów. Wcześniej miał koła złożone „ze złomu”, na obręczach, których nie można było zamleczyć i komponentach z odzysku, nowy zestaw stanowił więc istotny upgrade.
Roweru używamy też do testu długodystansowego nowego napędu Misroshift Sword, więc kółka dopasowały się też stylistycznie, bo grupa jest szaro-czarna (ok, grafitowa dla tych co widzą kolory), z szarymi napisami.
I szczerze mówiąc w tym momencie można byłoby zakończyć test… bo zrobiło się nudno. Koła spełniają swoje zadanie bez zająknięcia, uparcie, bez przeszkód tocząc się do przodu. Robią swoje wrażenie solidnością i sztywnością – co nie dziwi przy ich masie – ale też jakością pracy łożysk, bo całość zdaje się pracować lżej niż sama masa mogłaby sugerować. Wiadomo, fakt, iż w środku jest mleko, a nie dętki, temu sprzyja – masa rotująca rozłożona jest korzystniej niż w tym drugim przypadku. A iż przy okazji dokonaliśmy innych zabiegów, typu lekkie tarcze hamulcowe, to inna sprawa.
Obręcze w najnowszej generacji mają optymalną szerokość do opon 40 mm, co odwdzięcza się duża pojemnością gum, a tym samym odwdzięcza się odpornością na przebicie. W parze z gumami Pirelli i mlekiem w środku trzeba się bardzo postarać, by ten zestaw zepsuć!
Dla tych, którzy zwracają na to uwagę, dodam tylko iż także sprzęgło ma przyjemny dźwięk. Firma nie podaje kąta, przy którym następuje zasprzęglenie zapadek, ale dzieje się to gwałtownie – na tyle, iż byłem zaskoczony, iż luz zanim napęd „chwyci” nie jest większy.
Po 6 tygodniach jazdy koła przez cały czas toczą się jak nowe, nie wymagały żadnej ingerencji w postaci centrowania szprych. Mamy jednak plan, by wysłać je na prawdziwą, zagraniczną wyprawę – więc będzie okazja do kolejnego raportu!
Podsumowanie
FSA przygotowało solidną propozycję, a koła AGX i25 to przykład dopracowanej, klasycznej konstrukcji. Mają nowoczesne, szerokie (jak na standardy gravelowe) obręcze i modularną konstrukcję piast, która pozwala ich użyć z różnymi standardami. Koła bardzo dobze współpracują z oponami bezdętkowymi i są też dobrze wykończone. Wysoka waga sprawia, iż najlepiej sprawdzą się jako „wół roboczy” w rowerze pracującym na co dzień, lub pod obciążeniem. Typowe części typu szprychy ułatwiają też ewentualne serwisowanie.
Opony dostaliśmy do testu od polskiego dystrybutora BIKE RS. Sugerowana cena detaliczna wynosi 1799 zł.