Przeczucie, które się spełniło – Pauline Ferrand‑Prévot i sztuka stawiania priorytetów

magazynbike.pl 1 dzień temu

W połowie ubiegłego tygodnia, gdy Tour de France kobiet wciąż pozostawało nierozstrzygnięte, miałem przeczucie, iż wygra Francuzka. Dlaczego? Nie wiem. A może dlatego, iż przypomniała mi się rozmowa sprzed lat, przeprowadzona podczas przedsezonowego obozu treningowego teamu Canyon-Sram w Konstancji. A adekwatnie – dwie rozmowy.

Pierwsza była z Kasią Niewiadomą. Jeździliśmy wtedy razem na rowerze, rozmawiając o sytuacji w polskim kolarstwie. Już wtedy, podobnie jak dziś, nie napawała ona optymizmem. Wiele dla polskich zawodników robiły wówczas zagraniczne ekipy, zdecydowanie więcej niż nasz słynny PZKOL. Kasia była już w barwach Canyon–SRAM, choć największe sukcesy wciąż miała przed sobą.

Druga rozmowa – z Pauline Ferrand‑Prévot, którą wtedy poznałem po raz pierwszy. I choć wywiad nie był idealnie płynny, także z powodu jej mocnego francuskiego akcentu w angielszczyźnie, to od razu ujęła mnie swoją bezpośredniością. Już miała tytułu mistrzyni świata w przełajach i w MTB oraz na szosie. Zadałem jej więc oczywiste pytanie: czy zamierza wciąż łączyć te trzy dyscypliny, skoro wszyscy powtarzali, iż powinna skupić się na jednej – tej najważniejszej, czyli szosie, gdzie są największe pieniądze i największy prestiż?

Pauline odpowiedziała krótko i stanowczo: będzie startować tam, gdzie chce. Bo to lubi. Bo potrzebuje urozmaicenia. W jej głosie była taka pewność, iż zapamiętałem to do dziś. I właśnie dlatego, w ubiegłym tygodniu, pomyślałem: ona wygra.

Nawet jeżeli miałby to być tylko jeden wyścig w sezonie, potrafiła zbudować na niego formę. Tak samo po trudnych momentach – jak wtedy, gdy zmagała się z problemami zdrowotnymi i powracającym zapaleniem żył w nogach. Za każdym razem wracała do najwyższej dyspozycji i wygrywała. Zmieniały się teamy, zmieniały się rowery, a choćby dyscypliny. A ona zawsze potrafiła być najlepsza wtedy, kiedy było to potrzebne.

Gdy w ubiegłym roku stwierdziła, iż kończy z MTB po to, by wygrać Tour de France, zapamiętałem to. I znów przypomniałem sobie i naszą rozmowę, i to wrażenie, iż mam do czynienia z kimś, kto wie, czego chce i potrafi to osiągnąć. Kto umie stawiać priorytety.

Dlatego tak bardzo cieszy mnie tegoroczny wynik Tour de France kobiet – nie tylko trzecie i czwarte miejsce Polek, ale i to, iż po raz kolejny Pauline udało się dopiąć swego. Bo lubię ludzi, którzy jasno potrafią wyznaczać cele i konsekwentnie je realizować.

Idź do oryginalnego materiału