Pierwsza jazda z automatem Bosch eShift

magazynbike.pl 2 miesięcy temu

Stop! To nie takie proste, a może jednak? Za nazwą Bosch eShift kryje się bowiem nie tylko automatyczna zmiana biegów w elektryku, ale i niecodzienna spółka Boscha, Shimano i TRP. Mogliśmy w praktyce przekonać się, jak działa ten system i poznać jego zalety i wady.

I niech ktoś nie powie, iż konkurencja nie ma pozytywnego wpływu na rynek! Po podobnych rozwiązaniach Shimano i SRAMa oraz Piniona do ekskluzywnego klubu dołącza Bosch, bo wygląda na to, iż automat w swojej ofercie w tej chwili posiadać wypada. Tym razem jest to rozwiązanie o tyle oryginalne, iż to spółka kilku firm. Bosch dostarcza silnik z serii Performance SX lub CX, manetkę i przerzutkę tylną TRP E.A.S.I. A12 (domyślam się, iż należy to czytać…. easy, czyli łatwo, a A12 to skrót od automat i 12 biegów, które obsługuje), a tryb i łańcuch pochodzą od Shimano. Całość spięta jest przez system Boscha i appkę Flow – czyli tak jak do tej pory obsługujemy to dzięki manetki, wyświetlacza lub ekranu telefonu.

Najpierw teoria

Premierze towarzyszyła informacja prasowa od firmy, w której można było przeczytać:

Bosch eBike Systems zaprezentował pierwsze rozwiązania eShift w zakresie elektronicznej zmiany przełożenia w 2014 roku i od tego czasu rozwija je wraz ze swoimi partnerami w tej dziedzinie. Bosch rozszerza teraz ofertę rozwiązań eShift w inteligentnym systemie, zapewniając większy wybór, większy komfort i większą euforia z jazdy. W zależności od przerzutki elektroniczna zmiana przełożenia oferuje rowerzystom dwie główne zalety:
– w przypadku manualnej zmiany eShift zapewnia optymalną operację zmiany przełożenia w idealnym momencie. Wspomaganie silnika jest przerywane na ułamki sekundy. Dzięki temu zmiana przełożenia jest płynna i bezgłośna. Pozytywnym efektem ubocznym jest także zmniejszenie zużycia materiałowego układu napędu.

alternatywnie eShift może zmieniać przełożenie w pełni automatycznie: układ zmiany przełożenia automatycznie dostosowuje bieg do ustawionej kadencji. Dzięki temu rowerzyści zawsze jeżdżą na odpowiednim przełożeniu, a jazda jest znacznie bardziej zrelaksowana i komfortowa – nieprawidłowa zmiana przełożenia należy już do przeszłości.

Rower z systemem można było już obejrzeć na targach Eurobike, gdzie miała miejsce jego premiera. Bosch eShift znalazł się zresztą na naszej liście przebojów z imprezy – możecie go znaleźć w filmie, który przygotowaliśmy.

Po co to komu?

Odpowiedź będzie oczywista dla wszystkich, kto używał samochodu zarówno z automatyczną skrzynią, jak i ręczną. W rowerze jest tak samo. Tu także automatyczna zmiana ułatwia obsługę, szczególnie osobom początkującym, które mogą się dzięki temu skupić na kierowaniu.

Wrażenia z jazdy

Napęd testowałem w ramach trzeciej już edycji KTM e-KSPEDYCJI, najpierw męczyliśmy przez dwa dni dwie wersje modelu Macina Scarp SX na lekkim silniku Boscha Performance SX, ze skokiem 140 mm (test wkrótce). Przesiadka na zdecydowanie większe i cięższe Kapoho, gdzie skok wynosi 170/160 mm, otworzyło zupełnie nowe możliwości. Nic więc dziwnego, iż rower zabraliśmy na ścieżkę Wrzos, która tylko nazywa się łagodnie i gdzie każdy milimetr więcej skoku bardzo się przydaje – zdjęcie powyżej pochodzi ze środkowej sekcji.

To już trzeci podobny system na którym jeździłem, po Shimano Autoshift i Sramie Powertrain, mam więc wyjątkowo szeroką możliwość porównania. I przyznam, iż jak do tej pory byłem za każdym razem generalnie po wrażeniem, jak dobrze systemy potrafią działać. Nie są idealne, ale w 90% sytuacji się sprawdzają. Tu jest podobnie, choć z drobnym zastrzeżeniem – dużo zależy od stylu jazdy. I tak samo jak w pozostałych automatach najwięcej korzyści z rozwiązanie uzyskają… amatorzy, tudzież osoby jeżdżące rekreacyjnie.

Już tłumaczę dlaczego. Obsługa całego roweru jest bajecznie prosta, wsiadamy na niego i pedałujemy. Oczywiście…. nie dotykamy manetki, bo po co! Wraz z rozpędzaniem się rower sam zmienia przełożenia, na coraz szybsze, albo redukuje je, jeżeli zwalniamy. Ba, gdy zwalniamy, nie trzeba choćby myśleć o tym, by wrzucić lżejszy bieg, bo napęd ma odpowiednik rozwiązania Freeshift Shimano nazwany RollShift, przerzutka „sama” przechodzi pod odpowiednią zębatkę. Jak to się dzieje? Tuż przed podjęciem pedałowania silnik obraca zębatkę z przodu, korba pozostaje nieruchoma, bieg wchodzi bez naszego udziału.

Kluczem do tego, by całość działała jak najlepiej, jest dobranie kadencji do własnego stylu jazdy. Fabrycznie jest to 65 obr./minutę, wartość zmienia się łatwo pilotem na kierownicy, po wejściu w ustawienia.

Dodatkowo, jak się przekonałem, system uwzględnia też siłę nacisku na pedały, biorąc pod uwagę zarówno moc silnika, jak i pedałującego, zmiana następuje szybciej i cześciej, gdy wspomaganie jest minimalne (tryb Eco). Odpowiednio w trybie Turbo odbywa się póżniej. I wszystko działa sprawnie, o ile nawierzchnia jest w miarę gładka – np. na szutrowej drodze. W terenie jak najbardziej automat działa, np. redukując bieg na stromym podjeździe, ale… newralgicznym punktem wydaje się sztywność samej przerzutki tylnej. Tu zdarzało się, iż przy automatycznej zmianie biegi czasami przeskakiwały.

Za to, co może być zaskoczeniem, po przełączeniu na tryb ręczny – dłuższe przytrzymanie przycisku w manetce – biegi rzeczywiście wchodzą gwałtownie i pewnie. I całość działa lepiej.

Gdy wrócimy na gładką nawierzchnię i do automatu znów wszystko dzieje się „samo”. Wyświetlacz tylko pokazuje aktualny bieg i… wybrany tryb, typowo A (Automat) i M (Manual).

Co dalej?

Rower Prowler KTM’a, enduro na którym jeździłem, celowo pokazuję z daleka, bo poza automatyczną zmianą biegów miał jeszcze kilka elementów, które będą w nim w wyposażeniu seryjnym, ale nie mogą być ujawnione. Dotyczy to i systemu ABS i paru bynajmniej nie drobiazgów.

Oficjalna premiera będzie miała miejsce 1 października, do tego czasu musicie się jeszcze uzbroić w cierpliwość. Warto to także wziąć pod uwagę, bo oprogramowanie było w wersji deweloperskiej i zanim rower ruszył musiałem… ominąć cztery komunikaty z wykrzyknikami. Możliwe więc, iż do tego czasu jakość działania systemu zostanie jeszcze udoskonalona, choć już jest on obiecujący. Tak naprawdę wydaje się, iż oprogramowanie jest mocną stroną, za to najsłabiej wypada sama przerzutka, która powinna być bardziej sztywna. Co dla odmiany także jest stosunkowo proste do wyeliminowania w kolejnej serii produkcyjnej.

Skoro TRP potrafi produkować przerzutki do DH, które działają, to czemu nie do eMTB?

Także manetki, łączące się bezprzewodowo z przerzutką, są z tworzywa i dość elastyczne, ale akurat o ich trwałość się nie martwię, bo z założenia są zbędne. Już teraz można jeździć zupełnie ich nie używając!

Idź do oryginalnego materiału