To był piękny rok, wiele się działo pod każdym względem. Spotkaliśmy fantastycznych ludzi, testowaliśmy tonę sprzętu, byliśmy w milionach miejsc, a pierwszy dzień nowego roku idealnie nadaje się, by napisać słów kilka na temat tego, co utkwiło mi w pamięci z ubiegłego najbardziej. To wybór „pracowy”, ale i osobisty jak najbardziej.
Trek Top Fuel 2025
Mam taką teorię, iż wszystkie nowe rowery MTB powyżej 130 milimetrów skoku mają sens pod względem finansowym dla firm tylko wtedy, gdy mają silnik. Po prostu dlatego, iż enduro i większe, gdy zyskują na potencjale zjazdowym, to i rośnie waga, a wówczas podjeżdżanie staje się męczarnią, trudną do zaakceptowania dla wielu użytkowników. Więc ludzie… wybierają elektryki. A jednocześnie fulle z mniejszym skokiem dobitnie pokazują, iż są tak dobre, jak nigdy przedtem. I tu wkracza Top Fuel 2025, który w najnowszej generacji nie boi się chyba niczego i już w tanszych wersjach aluminiowych jest bardzo dopracowany. 120 mm skoku z tyłu i 130 mm z przodu śmiało wystarcza, by oblecieć 95 procent tras, a rower przez cały czas i to dobrze podjeżdża!
Test – magazynbike.pl/2024/08/23/mniej-znaczy-wiecej-albo-test-trek-top-fuel-2025/
DJI Avinox
A propos silników. Ta premiera wstrząsnęła branżą rowerową, bo nagle nowicjusz – ale nie w silnikach – DJI zrobił system, do którego muszą równać się wszyscy. Mieliśmy pierwszą sztuke roweru AM Flow PL w Polsce, późniejsze komentarze użytkowników na całym świecie potwierdziły, iż nie tylko system, ale i rower są udane. W dodatku DJI zadbał o obsługę w postaci kompetentnych odpowiedzi na forum i update oprogramowania. Premiera sezonu!
Sram Apex AXS
Kto raz spróbuje życia w rowerze bez kabli ten wie, jak trudno do nich wrócić. A SRAM wraz z premierą najtańszych swoich grup AXS zawędrował z tym rozwiązaniem w bardziej przystępne regiony cenowe. Dostajemy przełożenia 1×12 (do kombinacji także z przerzutką tylną MTB Eagle), plus wygodę bezprzewodowego połączenia. Raz ustawiona grupa działa wiecznie, podstawa to… prosty hak przerzutki. Grupa, poza wyższą wagą niż topowe zestawy SRAMa, nie ma praktycznie słabych stron. Poza może jedną – gwałtownie zużywają się środki suportu, 500 km w wodzie wystarczy, by dostała się ona do łożysk. Te na szczęście są tanie (środek DUB od kilkudziesięciu złotych)
Microshift Sword
Nadal nie napisałem kompletnego testu tej grupy, ale… jestem pod wrażeniem postępu, który zrobił Microshift. Nowe klamki Sworda różnią lata świetlne od poprzedników, to wzór ergonomii, w dodatku grupa stanowi rozsądną alternatywę do mechanicznych napędów do tanich graveli ze swoim napędem 1×10 i wielką zębatką z tyłu 11-48. Wszystkie elementy są ultra solidne i po prostu działają jak powinny. Jedyna wada to brak wersji do hamulców hydraulicznych – ale ta podobno jest w przygotowaniu. Z ceną ok. 1200 zł (bez hamulców) to rozsądna propozycja.
Tanie zamienniki na Ali/Temu
A propos produktów z Dalekiego Wschodu. Tu wiele drobiazgów warto sprawdzić na Aliexpresie czy Temu. Nie tych podrabianych, bo tu z jakością nigdy nie wiadomo czego się spodziewać – a testujemy różne produkty – ale są i takie, które śmiało mogę polecić. Np. nietypowe zestawy zębatek tylnych typu 11-40 (12 biegów do gravela, 100 zł), czy tarcze hamulcowe (od 20 zł)
MyWhoosh
Darmo to uczciwa cena, a aplikacja MyWhoosh do jazdy pod dachem ma wszystko co niezbędne do trenowania czy ścigania, jak popularny Zwift, ale nie wymaga płacenia (jest też wersja Premium, jak się chce mieć np. trenera na żywo). Tak, pochodzi z UAE, co brzmi jak celowy zabieg marketingowy dla ocieplenia wizerunku arabskich szejków, ale… oferuje rzeczywistą platformę, która pomaga w rozwoju kolarstwa także w krajach, które dopiero nadrabiają do tych przodujących. Dla mnie w ogóle jazda na treneżerze to zawsze słabsza alternatywa niż wyjście na zewnątrz, ale MyWhoosh spełnia moje oczekiwania w 100%. Co lubię najbardziej? Elastyczne programy treningowe za free!
Tygu Flame
Jeden z przykładów, iż lepiej nie mieć uprzedzeń. Okulary są duże, tak duże, iż przypominają gogle. Dlatego też nieufnie do nich podszedłem, zakładając np. to, iż będą błyskawicznie parować. No i soczewki fotochromatyczne, które same zmieniają stopień przyciemnienia w zależności od natężenia światła. Można marudzić, iż maja tylko jeden kolor oprawek, ale… działają bardzo dobrze. Mój sprawdzony typ dla wyczulonych na dobry stosunek jakości do ceny konsumentów.
Bikepacking w Katalonii
Brzmi jak absurd, ale… pedałowanie od świtu do nocy powoduje, iż odpoczywam najlepiej. Ten rok zaczęliśmy od tygodnia w Katalonii i była to wspaniała decyzja i bardzo udany wyjazd. Nocleg w namiocie w styczniu? W Hiszpanii to jak najbardziej możliwe, w Katalonii także legalne! Może nie zrobiliśmy nie wiadomo ile kilometrów, ale na trasie była i Girona i Barcelona, co zapamiętane to nasze! Tak bardzo kolarska kraina zmusza, by do niej wrócić. No i wybrzeże Costa Brava. Raj!
Cypr prawie dwa razy
I znów tytuł akapitu może brzmieć jak zagadka, choć nim nie jest. Bo na Cyprze byliśmy krótko, na majówkę, ale sam wyjazd był tak urozmaicony, iż można byłoby nim obdzielić przynajmniej dwa inne! No i przede wszystkim dzięki koledze Mikowi, genialnemu przewodnikowi, mogliśmy posmakować zarówno strony MTB – ze zjazdem z Olimpu na czele – jak i gravelowej. Tu także z chęcią wrócimy, może już na festiwal gravelowy w kwietniu?
Chilli
To nie pies, to wyzwanie! Plan był prosty – chcemy mieć psa, we wrześniu, by mieć dla niego czas, żeby on miał czas i był gotowy, by z nami jeździć w kolejnym sezonie. Trochę biegać, trochę jeździć w przyczepce, bo dlaczego nie? Na razie to #traildog w przygotowaniu, ale już trudno nam sobie wyobrazić kolejne przygody bez niego!