Kravtz Custom – stalowe ramy z Poznania

magazynbike.pl 1 dzień temu

Są takie miejsca, które nie krzyczą. Nie próbują robić wrażenia na siłę, nie opowiadają historii zanim jeszcze do nich wejdziesz. Warsztat Kravtz Custom w Poznaniu jest właśnie takim miejscem. Z zewnątrz – zwykła przestrzeń robocza. W środku – stal, narzędzia, precyzja i decyzja, żeby robić rzeczy po swojemu.

Za marką Kravtz Custom stoi Leszek Krawczyk. Jednoosobowa manufaktura, która oficjalnie istnieje od października 2024 roku, ale w praktyce dojrzewała znacznie dłużej – w głowie, w rękach i w życiowych wyborach.

„Był taki moment w moim życiu, w którym stwierdziłem, iż albo w jedną, albo w drugą – coś z tym życiem trzeba zrobić. I tak jakoś wyszło, iż postanowiłem robić rowery.”

Od etatu do warsztatu

Leszek nie przyszedł do świata ram z romantycznej wizji garażowego rzemiosła. Jego ostatnia praca była bardzo konkretna: branża IT, wdrażanie systemów ERP i CRM, porządkowanie procesów, Excel, optymalizacja. Stabilnie, przewidywalnie, logicznie.

Równolegle jednak zawsze była potrzeba pracy manualnej. Kontakt z maszynami, fizyczne tworzenie, kinestetyczne uczenie się świata.

„Jestem kinestetykiem, więc najlepiej uczę się rękami. Zawsze miałem potrzebę tworzenia czegoś fizycznie.”

To właśnie ten impuls – potrzeba zrobienia czegoś, co będzie miało realny, namacalny efekt – popchnął go w stronę rowerów. Co ważne: na początku nie wiedział nawet, jak dokładnie zbudowana jest rama. To nie jest historia o wieloletnim budowniczym ram, który w końcu założył własną markę. To historia o kimś, kto postanowił nauczyć się wszystkiego od podstaw.

Nauka bez skrótów

Pierwszym krokiem były kursy spawania w Poznaniu – po to, żeby zobaczyć, z czym to się w ogóle je. Potem przyszły szkolenia online, lutowanie, teoria i praktyka. Jak sam przyznaje, paradoksalnie to właśnie kursy online dały mu więcej niż klasyczne szkolenia stacjonarne.

„Na kursach stacjonarnych nauczyłem się głównie, jak zdać egzamin. Online miałem dużo więcej wiedzy, tłumaczeń i wsparcia. A i tak wszystkiego uczysz się później przez własne błędy.”

Kluczowym momentem był kurs budowy ram u Zbyszka z Moko w Warszawie – solidne fundamenty, zrozumienie konstrukcji, geometrii i technologii. Reszta to już codzienna praca, poprawki i kolejne próby.

Efektem są trzy ramy, które dziś stoją w warsztacie i opowiadają historię Kravtz Custom lepiej niż jakikolwiek folder reklamowy.

Trzy ramy, jeden kierunek

Pierwsza z nich to rama pokazowa – świeża, jeszcze „nieopatrzona”, pomalowana aerografem w sposób, który ma jedno zadanie: pokazać, iż tu nie ma limitów. Logo namalowane na główce ramy, galaktyczne motywy, pełna swoboda artystyczna.

„To miała być rama, która pokaże, iż wszystko jest możliwe. Jak ktoś będzie chciał kucyki pony na ramie, to dostanie kucyki pony.”

Druga rama jest zupełnie inna. Klasyczna, bardziej stonowana. Niebieski lakier, wypolerowany metal zabezpieczony bezbarwnym lakierem, przykręcane logo ze stali nierdzewnej. Tu widać wyraźną inspirację starymi MTB GT – ramami, które miały charakter, prostotę i wyraźną formę.

„Zawsze podobały mi się stare MTB GT. Stwierdziłem, iż sam sobie muszę takie zrobić.”

Trzecia rama to rower użytkowy – gravel, którym Leszek jeździ na co dzień. Geometria oparta na stalowym Marinie Nicasio Plus, ale dopracowana pod własne potrzeby. Bardziej sportowa, z wewnętrznym prowadzeniem przewodów hamulcowych i napędem elektronicznym.

To ważne: to nie jest rama pokazowa. To narzędzie. Sprawdzone, jeżdżone, poprawiane.

Warsztat, który nie udaje

Wyposażenie warsztatu nie jest „instagramowe”, ale jest dokładnie takie, jakie powinno być. Ciężka płyta traserska ważąca ponad pół tony, przyrząd do ustawiania geometrii Benchmark Pro sprowadzony z USA, wiertarko-frezarka, narzędzia do precyzyjnego dopasowywania rur.

Są też rozwiązania, które zdradzają techniczną świadomość – instalacje do podawania argonu wewnątrz rur podczas spawania, pozwalające zabezpieczyć spoiny od środka.

„To są rurki do wprowadzania argonu. Tworzy się taka poduszka – argon jest i z uchwytu spawalniczego, i wewnątrz rury.”

Nie ma tu przypadkowych elementów, ale też nie ma chęci robienia wrażenia. To warsztat, w którym się pracuje.

Materiał i technologia

Obecnie Kravtz Custom bazuje na rurach Columbus Zona – rozsądnym, sprawdzonym punkcie wyjścia, dostępnym w Polsce. Na życzenie możliwe są też inne zestawy rur: Reynolds, Dedacciai – kwestia budżetu i czasu oczekiwania.

Na dziś Leszek skupia się głównie na ramach lutowanych.

„Lutowanie bardziej mi się podoba. Kojarzy się z dawnymi czasami, ma większy walor estetyczny. Teraz wszystkie ramy sklepowe są spawane.”

Spawanie również jest w planach – docelowo klient będzie mógł wybrać technologię, która bardziej mu odpowiada.

Custom naprawdę znaczy custom

Nie ma sztywnego cennika. Każda rama wyceniana jest indywidualnie. Prosta konstrukcja z Columbus Zona i podstawowym lakierowaniem to okolice 7 tysięcy złotych, ale cena gwałtownie się zmienia wraz z dodatkowymi uchwytami, wewnętrznym prowadzeniem przewodów, specjalnymi hakami czy bardziej złożonym malowaniem.

„To zależy od tego, ile klient chce uchwytów, jakie haki, czy prowadzenie przewodów ma być wewnątrz. Wszystko trzeba policzyć indywidualnie.”

Poza ramami Leszek realizuje też projekty nietypowe: naprawy, modyfikacje, a choćby widelec cargo na koło 20 cali, zintegrowany z platformą transportową – budowany z kilku połączonych elementów.

Na początku drogi

Kravtz Custom to bardzo młoda marka. Strona internetowa jest w trakcie powstawania, a najłatwiej znaleźć ją dziś na

i Facebooku. To projekt jednoosobowy, rozwijany powoli, bez presji skali i bez obietnic bez pokrycia.

To nie jest kolejna „marka rowerowa”. To warsztat, w którym ktoś postanowił wziąć odpowiedzialność za cały proces – od pierwszego cięcia rury po ostatnią warstwę lakieru.

I to dopiero początek.

Tekst i zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski

Idź do oryginalnego materiału