Czy przyszłość medycyny można przykleić do skóry jak plaster? Właśnie taki cel postawiła sobie nowo powstała firma PinPrint, która zapowiada koniec bolesnych zastrzyków i rewolucję w dostarczaniu leków, szczepionek i kosmetyków dzięki mikronakłuciom drukowanym w 3D. Startup powstał z inicjatywy dr Josepha DeSimone’a, profesora Uniwersytetu Stanforda i współzałożyciela Carbon – firmy znanej z przełomowej technologii CLIP w druku 3D. PinPrint to kolejny krok w jego ambitnej wizji połączenia naukowego przełomu z realnym wpływem na zdrowie i komfort pacjentów.
Mikronakłucia zamiast igieł? Już nie futurologia!
Główne dzieło PinPrint to plaster z mikronakłuciami, który umożliwia bezbolesne dostarczanie leków i szczepionek przez skórę – bez konieczności używania strzykawek. Technologia oparta jest na latach badań w Stanford, Uniwersytecie Karoliny Północnej oraz firmie Carbon. DeSimone i jego zespół opracowali technikę iCLIP (injection Continuous Liquid Interface Production), która eliminuje problem prześwietlenia żywicy w mikroskali i pozwala drukować precyzyjne mikronakłucia i kanały mikrofluidyczne, najważniejsze dla urządzeń medycznych nowej generacji.
Mikronakłucia docierają do warstwy skóry bogatej w komórki odpornościowe – dermis, co pozwala na skuteczniejsze podanie szczepionki przy jednoczesnym ograniczeniu dawki. To ważne szczególnie w kontekście pandemii i globalnych niedoborów preparatów.
„Mamy od 100 do 1000 razy więcej komórek odpornościowych w skórze niż w mięśniach” – mówi DeSimone. – „Jeśli skutecznie trafimy w tę warstwę, możemy znacznie zmniejszyć dawkę, zwiększyć skuteczność i… przekonać ludzi, którzy panicznie boją się igieł”.

Silne wsparcie – inwestycja Continuity Biosciences
Rozwój PinPrint zyskał właśnie mocne wsparcie finansowe i merytoryczne. Firma Continuity Biosciences, specjalizująca się w dostarczaniu leków dzięki implantów, postanowiła zainwestować w nowy projekt i wejść w świat bezinwazyjnych terapii skórnych. Co istotne, CEO Continuity – Ramakrishna Venugopalan – dołączy do zarządu PinPrint, by wspólnie z jego prezeską, Renee Ryan, rozwijać platformę, która może zmienić oblicze nowoczesnej farmacji.
Venugopalan komentuje:
„Ta inwestycja otwiera drzwi do nieinwazyjnej mikrofluidyki – platformy, która może dostarczać środki dermatologiczne, estetyczne i terapeutyczne bez igieł, bez bólu i z większą skutecznością”.
Możliwości daleko poza medycyną
PinPrint nie chce się ograniczać jedynie do leków i szczepionek. W planach firmy znajdują się również zastosowania kosmetyczne, dermatologiczne, a choćby diagnostyczne. Mikronakłucia mogą nie tylko wprowadzać substancje do skóry, ale też pobierać płyn śródmiąższowy, umożliwiając np. monitorowanie poziomu glukozy czy reakcji immunologicznej – całkowicie bezinwazyjnie.
To właśnie ta zdolność „czytania” i „pisania” na poziomie skóry sprawia, iż technologia PinPrint może stać się podstawą ciągłego, spersonalizowanego monitorowania zdrowia – bez potrzeby igieł, kabli, czy bolesnych badań.
Od Carbon do PinPrint – droga Josepha DeSimone’a
DeSimone ma już na swoim koncie niejedną rewolucję – współtworzył Carbon i jako jej CEO w latach 2013–2019 doprowadził technologię CLIP do rangi narzędzia produkcyjnego. Carbon, znane z druku dla marki Adidas (w 2025 roku premierę miały w pełni drukowane buty), zbudowało most między nauką a przemysłem.
PinPrint to jego kolejne dzieło – tym razem łączące druk 3D, medycynę i farmację. Jak mówi sam DeSimone – „czas, by przyszłość była bezboleśniejsza, bardziej dostępna i lepiej zaprojektowana”.
Nowa era bez igieł?
Mikronakłucia drukowane w 3D mogą już niedługo stać się normą – nie tylko dla szczepionek, ale też dla produktów kosmetycznych, dermatologicznych czy choćby testów zdrowotnych. Dla pacjentów oznacza to większy komfort, dla lekarzy – prostsze podanie, dla świata – bardziej skalowalne i odporne na kryzysy rozwiązania.
To również krok w stronę medycyny domowej, bez bólu i bez barier psychologicznych, takich jak strach przed zastrzykami.
Źródło: stanfordmag.org
