Skąd ta refleksja? Bezpośrednią inspiracją był dla mnie artykuł opublikowany w Rouleur, bo artykuł podejmuje dyskusję o presji związanej ze szczupłą sylwetką zawodniczek w Tour de France Femmes, na przykładzie Pauliny Ferrand‑Prévot.: “I don’t want to be skin and bones: Does the Tour de France Femmes have a weight problem?”. Po którym wybuchła fala komentarzy o „widocznej chudości” startujących — w tym wobec Pauline Ferrand-Prévot.

Tymczasem przecież w kolarstwie od zawsze działa prosty i obiektywny mechanizm: stosunek mocy do masy, wyrażany w watach na kilogram. Im wyższy, tym większe możliwości zawodnika. To nie kwestia „przykładu”, ale fizjologii sportu. A jednak pojawiły się głosy – również ze strony konkurentek, jak Demi Vollering – iż takie sylwetki dają niewłaściwy wzór.
Dlaczego podobnych komentarzy nie słyszymy, gdy triumfuje Pogacar? Dlaczego nikt nie zwraca uwagi na fakt, iż w męskiej czołówce ścigają się równie szczupli kolarze? To, co u mężczyzn uchodzi za „naturalną konsekwencję treningu”, u kobiet nagle staje się problemem społecznym.
Podczas gdy żyjemy w świecie, w którym oczekiwania dotyczące „idealnej” sylwetki obejmują obie płcie, łatwo się o tym przekonać, rozmawiając z własnymi dziećmi czy partnerami. Anoreksja to nie tylko historia wielu młodych dziewczyn – coraz częściej dotyka także chłopców, którzy zmagają się z wyidealizowanymi oczekiwaniami wobec swojego ciała. U nich zamiast restrykcyjnej diety równie destrukcyjną drogą bywa obsesyjne ćwiczenie i nieustanna pogoń za „doskonałą formą”.
To nierówne traktowanie kobiet i mężczyzn widoczne jest na tak wielu poziomach, nie tylko w kolarstwie, iż szkoda, iż akurat w kolarstwie znów musimy o nim mówić. przez cały czas takie same nagrody dla obu płci nie są oczywistością – i to nie tylko w Polsce.
To najlepiej pokazuje skala nierówności: zwycięzca Tour de France mężczyzn dostaje oficjalnie 500 tysięcy euro, podczas gdy triumfatorka Tour de France Femmes zaledwie 50 tysięcy euro. Dziesięciokrotna różnica w nagrodzie za dokładnie to samo zwycięstwo – w najważniejszym wyścigu w roku – mówi więcej niż jakiekolwiek slogany o równości. Organizatorzy tłumaczą to tradycją, oglądalnością i budżetami sponsorskimi, ale przecież to właśnie takie decyzje podtrzymują nierówne traktowanie.
Zdjęcie: Team Visma Lease a Bike
Zobacz także