Od 2020 r. doba kurczy się o ułamki milisekund. jeżeli trend się utrzyma, w 2025 r. trzeba będzie pierwszy raz odjąć sekundę z zegara UTC, co przypomina branży bolesne lekcje błędu Y2K.
Ziemia obraca się coraz szybciej, a Międzynarodowa Służba Rotacji Ziemi prognozuje, iż już latem 2025 r. planeta zakończy dobę ponad milisekundę wcześniej niż wynika z oficjalnych 24 godzin. Aby wyrównać czas astronomiczny z technicznym, trzeba będzie pierwszy raz w historii usunąć sekundę i przeskoczyć z 23:59:58 bezpośrednio na 00:00:00.
Sieci komputerowe, giełdy i centra danych polegają na ciągłych znacznikach czasu. Inżynierowie z Google i Meta ostrzegają, iż Network Time Protocol nie zna pojęcia „ujemnej” sekundy. Brak jednolitej obsługi może prowadzić do niespójnych logów, utraty transakcji czy restartów serwerów.

W tym przypadku nietrudno o skojarzenia z błędem roku 2000, gdy dwucyfrowy zapis dat groził wyzerowaniem systemów wraz z nadejściem nowego milenium. Wówczas to wielomiesięczne poprawki informatyczne kosztowały nas globalnie ponad 300 mld dolarów, ale zapobiegły najgorszym scenariuszom. Teraz czas na jednosekundową różnicę — tyle tylko, iż czasu w testy jest mniej, a standardów wciąż brak.
Na koniec warto dodać, iż geofizycy wskazują kilka przyczyn coraz szybszej rotacji Ziemii. Główna to zawirowania w płynnym jądrze Ziemi, które zmieniają rozkład masy i moment pędu planety. Dodatkowy wpływ mają nieregularne siły pływowe Księżyca i Słońca oraz topnienie lodowców przesuwające masę ku biegunom. Międzynarodowe gremia metrologiczne zdecydowały z kolei, iż od 2035 r. sekundy przestępne mają zniknąć, ale do tego czasu mogą pojawić się kolejne skoki. Eksperci apelują, by twórcy systemu już dziś testowali scenariusz „minus jednej sekundy”, zanim historia Y2K powtórzy się w wersji 2025.