WindRunner – nowa perełka NATO to logistyczny kolos

4 godzin temu

Radia, firma do tej pory bardziej znana z innowacji niż z wielkoskalowych projektów lotniczych, przedstawiła koncepcję samolotu WindRunner – maszyny, która ma przechować na pokładzie więcej niż praktycznie wszystkie transportowce dotychczas.

To nie tylko kwestia ładowności w kilogramach, ale przede wszystkim ogromnej objętości: ponad 6 800 metrów sześciennych przestrzeni ładunkowej. W tej „kukurydzy” można umieścić całe systemy bojowe bez ich demontażu, co w teorii skraca czas i koszty przerzutu i montażu sprzętu na miejscu działań.

Operacje z krótszych pasów to klucz do rozproszonego działania

W liczbach WindRunner wygląda wręcz kosmicznie: 108 metrów długości, rozpiętość skrzydeł 80 metrów i wysokość bliska 24 metrów. Mimo stosunkowo umiarkowanego udźwigu (ok. 72,5 tony) to właśnie kubatura wyróżnia go na tle C-5 Galaxy czy C-17. Radia pokazuje wizualizacje, na których w środku mieszczą się aż cztery myśliwce F-16 lub jednoosobowo zmontowane śmigłowce transportowe, czyli scenariusz logistyczny, który do tej pory wymagał dziesiątek dodatkowych operacji.

Jednym z największych atutów projektu ma być możliwość lądowania na krótkich pasach, zaczynających się już od 1800 m, także nieutwardzonych. To właśnie umożliwia realizację koncepcji Agile Combat Employment, czyli szybkiego rozlokowania sił w wielu punktach o ograniczonej infrastrukturze. W praktyce to znaczy: dostarczysz na miejsce kompletny system obrony przeciwlotniczej, kilka śmigłowców albo myśliwce bez konieczności posiadania dużego lotniska czy specjalistycznych dźwigów.

Scenariusze użycia są jasne: archipelagi Pacyfiku, arktyczne stacje, czy tereny o zniszczonej infrastrukturze wojennej, czyli wszędzie tam, gdzie dostęp do dużych lotnisk jest ograniczony. Dla NATO i USA projekt ma potencjał strategiczny: szybsze reagowanie, większa elastyczność i mniejsze pole do namierzania przez przeciwnika. Dla państw sojuszniczych to możliwość szybszego i bardziej kompletnego wsparcia w trudnych rejonach.

Realizm kontra fantazja – techniczne i logistyczne wyzwania

Ale zanim zaczniemy marzyć o latających hangarach, warto zachować ostrożność. Budowa tak ogromnego i jednocześnie zdolnego do operacji z krótkich pasów samolotu to potężne wyzwanie inżynieryjne. Kwestie strukturalne, integracja napędu, wpływ rozmiarów na zużycie paliwa, obciążenie pasa startowego czy skomplikowane procedury serwisowe – to wszystko zwiększa koszt i ryzyko projektu. Dodatkowo, większa powierzchnia narażona jest na wykrycie, więc operacje musiałyby uwzględniać ochronę przed atakami przeciwnika. Historia pokazuje, iż ambitne prototypy często napotykają na przeszkody finansowe i logistyczne, i nie każdy projekt dociera do linii produkcyjnej.

Radia mówi o pierwszym locie przed końcem tej dekady i wejściu do służby około 2030 r. To napięty harmonogram. Prace badawczo-rozwojowe, testy naziemne i powietrzne, certyfikacje i budowa zaplecza logistycznego zajmują lata i duże pieniądze. Czy sektor prywatny z finansowym wsparciem rządu udźwignie skalę przedsięwzięcia? To pytanie pozostaje otwarte.

Co to może znaczyć politycznie

Jeśli WindRunner wejdzie do eksploatacji, to nie tylko zmiana w taktyce transportowej. To sygnał geopolityczny: zdolność do błyskawicznego przerzutu kompletnego uzbrojenia zwiększa presję i wpływa na równowagę sił. Jednocześnie rośnie rachunek polityczny: kto zapłaci? Kto zagwarantuje bezpieczeństwo takich kolosów? Jakie sojusze i umowy logistyczne się zmienią?

WindRunner to projekt, który imponuje rozmachem i pragmatyzmem koncepcji – większa objętość zamiast samego tonażu to interesujące spojrzenie na współczesne potrzeby militarne. Jednak między projektem a realnym użyciem leży długa droga: inżynieria, pieniądze, testy i chłodna kalkulacja ryzyka. Na razie mamy odważną wizję i spektakularne grafiki. Prawdziwą historię napisze czas, oraz pierwsze loty testowe.

Źródła: Radia, breakingdefense

Ile paliwa spala samolot podczas startu? Liczby i film robią wrażenie


Lotnictwosamoloty
Idź do oryginalnego materiału