Trzy kolejne narzędzia do hurtowego ściągania książek zakupionych w Kindle Store (i pytanie czy warto)

swiatczytnikow.pl 1 miesiąc temu

Jak masowo ściągnąć nasze e-booki zakupione w Amazonie? Mam kilka kolejnych sposobów.

Amazon od 26 lutego ma zacząć wyłączać funkcję Download and Transfer dla książek z Kindle Store – będzie je można wysłać z naszego konta na czytniki i do aplikacji wyłącznie bezprzewodowo.

W ubiegłym tygodniu omawiałem skrypt do „hurtowego” ściągania książek zakupionych w Amazonie. Niestety przestał on działać, jest jednak kilka kolejnych, które robią to samo: klikają w linki na stronie Amazonu, abyśmy sami nie musieli tego robić.

Trzy skrypty

1. SkryptKindle Downloader w JavaScript, który instalujemy w zakładce „Źródła” narzędzi deweloperskich w Chrome. Po uruchomieniu skryptu, pojawi nam się przycisk „Trigger Download”. Omówienie w filmie Chalida Raquami.

Sprawdziłem, działa.😏 Ma opóźnienia w „klikaniu” dłuższe niż kilka sekund, więc ściągnięcie jednej strony (25 e-booków) może zająć parę minut.

Jest też starsza wersja skryptu wykorzystująca wtyczkę Tampermonkey, omówiona w następującym filmie.

Tej nie testowałem, ale pod filmem mnóstwo komentarzy, choć sam autor też odsyła do filmu Raquamiego.

2. Skrypt Defragg w Pythonie, wymagający też instalacji Selenium i paru innych rozszerzeń – omówiony na Reddicie w dziale Calibre.

Sprawdziłem – też działa.

Możemy przy pomocy parametru „–start xx” określić od której strony zacznie się ściąganie. Ale uwaga – nie ma pauz w ściąganiu, dlatego jest znacznie szybszy niż pierwszy. Przy trzeciej stronie mi się zawiesił, bo coś mu się pomyliło przy wyborze czytnika.

3. Amazon Kindle Bulk Downloader – chyba najbardziej zaawansowany skrypt, wymaga wcześniejszej instalacji pakietu Bun.

Tego nie sprawdzałem.

Czy bać się blokady?

Jak wspominałem w ubiegłym tygodniu, byłbym ostrożny w odpalaniu tych skryptów „na całego”, bo Amazon może uznać, iż obciążamy jego stronę i poczęstować nas blokadą.

Są jednak na Reddicie osoby, które twierdzą, iż przy pomocy tych narzędzi ściągnęły choćby kilkanaście tysięcy e-booków (tak, ktoś ma naprawdę taką biblioteczkę). Na razie brak informacji o banach.

U mnie Amazon raz wyświetlił Captchę, żebym udowodnił, iż jestem człowiekiem – w momencie gdy uruchomiłem narzędzie numer 2, które odpala osobną instancję Chrome sterowaną przez Selenium.

A może nie warto ściągać?

W dyskusji pod poprzednim postem pojawiła się słuszna uwaga, iż jeżeli jakaś książka nie była nam przez lata potrzebna, to pewnie nigdy nie będzie, a zaśmiecanie sobie dysku cyfrowym śmieciem nie ma sensu.

Tym bardziej, iż sporą część książek, które trafiają na Kindle (w formacie KFX) cały czas da się odszyfrować przy pomocy wtyczki KFX Input dla Calibre oraz wspomnianego wcześniej deDRM. Jedyny skutek uboczny jest taki, iż plik odszyfrowany w Calibre ma… czarno-białą okładkę.

Na Reddicie radzą też skorzystać ze starszej wersji Kindle for PC – konkretnie trzeba pobrać 2.3.70682 – pliki KFX z tej wersji były rozumiane przez Calibre; nowsza korzysta już z szyfrowania, na które (jak dotąd) nie ma sposobu.

Tak czy inaczej – wydaje mi się, iż jakieś sposoby dostania się do naszych e-booków z Amazonu będą, nie ma co panikować i siedzieć przez pół nocy ze skryptami.

Korzyścią z tej całej afery jest to, iż media anglojęzyczne piszą o niej całkiem sporo, no i w Stanach czy Wielkiej Brytanii rośnie dzięki temu świadomość istnienia DRM i tego, iż firmy takie jak Amazon czy Apple sprzedają nam po prostu licencję na e-booka.

Kto wie, może doprowadzi to do zmian na tych rynkach i wydawcy – podobnie jak w Polsce – zaczną odważniej oferować książki bez DRM.

Grafika: midjourney

Idź do oryginalnego materiału