Większość nietypowych projektów sprzętów elektronicznych ma wspólny problem. Budzą spore zainteresowanie, ludzie krzyczą „o, w końcu coś nowego”, poklepują producenta po plecach za odwagę, ale kiedy dochodzi do debiutu, nagle okazuje się, iż to wszystko nie ma najmniejszego sensu, a liczba kompromisów jest absurdalnie duża. W przypadku Huawei Watch Buds na szczęście z taką sytuacją nie mamy do czynienia, ale spokojnie – nie jest to ostateczny sprzęt idealny.
Ciekawostka historyczna: owszem, Huawei Watch Buds to prawdopodobnie pierwszy i jedyny na świecie zegarek z wbudowanymi słuchawkami bezprzewodowymi, ale… nie jest to pierwszy produkt Huawei, który łączy w sobie funkcje czegoś, co nosimy na ręce i czegoś, co wkładamy do ucha.
Dawno, i to tak naprawdę dawno temu, chińska firma wprowadziła do swojej oferty serię TalkBand, czyli opaskę fit, której główny moduł wyjmowało się z paska, zamieniając tym samym urządzenie w słuchawkę Bluetooth do rozmów.
Produkty z tej linii pojawiały się przez kilka lat, ale potem słuch trochę o nich zaginął. Co nie zmienia faktu, iż w mojej rodzinie jeden z pierwszych TalkBandów wykorzystywany był przez lata bardzo intensywnie, aż w końcu wyzionął ducha (albo został po prostu uszkodzony – nie pamiętam).
Ok, część historyczną mamy za sobą. Możemy przejść do tego, czy pomysł słuchawek w zegarku ma sens i przede wszystkim do tego, na jakie kompromisy musiał się zdecydować Huawei. Bo to, iż umie zrobić dobry smart zegarek i dobre słuchawki, to już wiemy. Zresztą potrafi to zrobić wiele firm. Ale połączenie tych dwóch elementów w jedną całość nie musi być wcale takie łatwe i na jakieś ustępstwa trzeba się zdecydować.
Zacznijmy od dwóch największych, o których warto wiedzieć już na samym początku procesu rozważania zakupu Huawei Watch Buds.
Huawei Watch Buds – z czym trzeba się pogodzić na dzień dobry? Z dwoma rzeczami
Przede wszystkim z tym, iż zegarek jest spory. Koperta o średnicy 47,5 mm wprawdzie nie ma startu do Fenixa 7X, a i z Apple Watchem Ultra raczej nie zmierzy się w pojedynku gigantów, ale to nie front jest tutaj dyskusyjny, ale grubość i łączna masa całości.
Zgodnie ze specyfikacją Huawei Watch Buds ma niecałe 15 mm grubości, co już jest wynikiem na poziomie Fenixa 7X, ale to tylko część historii. Huawei podaje bowiem – i za to częściowe brawa – zgodnie z prawdą informację, iż te 14,99 mm to grubość zmierzona w najcieńszym miejscu, bez uwzględniania czujnika tętna, który spokojnie wystaje jeszcze z obudowy na co najmniej 2 mm (pomiar naoczny, precyzja ograniczona). Czyli tak – mamy do czynienia ze sporym rozmiarowo zegarkiem, ale też bez przesady – dla porównania, mój Forerunner 955, który uznaję za zegarek raczej kompaktowy, ma 14,4 mm. Gdzieś te słuchawki musiały się zmieścić.
Nie da się natomiast ukryć, iż Huawei Watch Buds jest nie tylko spory i wysoki, ale też zdecydowanie czuć, iż mamy go na nadgarstku. I znowu – na stronie znajdziemy informację o tym, iż smartwatch ma masę 66,5 g, ale to wynik bez paska i bez słuchawek (4 g na sztukę). Z paskiem i włożonymi słuchawkami moja kuchenna waga (precyzja ograniczona) wskazała 78 g (<70 g bez słuchawek). Nie da się tego zignorować i jeżeli ktoś nie lubi dużych i ciężkich zegarków – może mieć tutaj problem. Z drugiej strony – rekord wagowy to to nie jest (Fenixy X są jeszcze cięższe), więc nie jest źle.
No ale Huawei Watch Buds to zegarek i słuchawki, a nie sam zegarek, trzeba liczyć inaczej
To jest interesujące podejście i widziałem to chyba w materiałach prasowych Huawei, gdzie podano, iż może i jest to stosunkowo ciężki zegarek, ale za to waży mniej niż zestaw słuchawki plus zegarek. Sprawdziłem to na przykładzie mojego Forerunnera 955 (ok, trochę nieuczciwe, ale jego uznaję za wzorowy zegarek sportowy) i uniwersalnie dobrych słuchawek Jabra Elite 5.
Wyniki? 955 z Jabrami w opakowaniu waży 100 g – i to faktycznie zdecydowanie więcej niż Huawei Watch Buds. Bez etui ładującego mamy natomiast 60 g, a sam zegarek to okolice trochę ponad 50 g.
Można w tym miejscu oczywiście długo debatować nad tym, które z tych porównań ma sens. W końcu jeżeli idziemy pobiegać, to nie bierzemy ze sobą etui ładującego, więc powinniśmy brać pod uwagę wynik 60 g. Z drugiej strony – jeżeli biegamy, to raczej ze słuchawkami w uszach, więc wtedy mamy jakieś 52 g vs 70 g na nadgarstku. A jeżeli transportujemy słuchawki „luzem”, to raczej dodatkowych kilkadziesiąt gramów w kieszeni albo plecaku nie zrobi nam różnicy. Jest natomiast coś, co zrobi nam różnicę, ale o tym za chwilę.
Z uwag drobnych w kwestiach rozmiarowych – nie jestem pewien, czy pasek o szerokości 22 mm przy takiej masie i wymiarach Huawei Watch Buds to najlepszy wybór. Szerszy pewnie nie wyglądałby tak elegancko w wersji skórzanej, ale pewnie zapewniłby lepszą stabilność. Nie, żeby były z nią jakieś wielkie problemy, ale czasem miałem wrażenie, iż między szerokością paska a fizycznością reszty zegarka jest zbyt duża dysproporcja.
Co jest drugą wadą na dzień dobry? Odporność na wodę
Ale na spokojnie. Same słuchawki są odporne na wodę, a i zegarek był w stanie przetrwać bardzo intensywne treningi, podczas których zalewały go strumienie potu. Zero zastrzeżeń, nic nie dostało się do środka.
Z drugiej strony – to nie jest zegarek w pełni odporny na wodę. Nie można w nim pływać, unikałem też kąpieli w nim, a słuchawki po użyciu zdecydowanie należy wytrzeć – tak samo należy wytrzeć wnętrze zegarka, jeżeli jakaś ciecz dostanie się do środka. Ma to swoje plusy (o których też za chwilę), ale jeżeli lubicie pływać – no to nie w tym zegarku.
I tak – zasadniczo to są dwa największe kompromisy, na które musiało pójść Huawei w procesie tworzenia Huawe Watch Buds
Sam byłem trochę zdziwiony, bo przeważnie takie dziwne projekty okazują się przepełnione kompromisami, które utrudniają życie i sprawiają, iż zamiast jednego dobrego produktu, dostajemy dwa bardzo średnie. Tutaj czegoś takiego nie ma – ot, zegarek jest trochę grubszy niż standard w branży i cięższy, a do tego nie należy z nim wskakiwać do wody (choć zachlapania przeżyje). To jest adekwatnie koniec takich poważnych wad, które mogą w przypadku niektórych wykreślić Watch Buds z listy zakupowej na dzień dobry. Koniec.
A jak jest z resztą? Zaskakująco dobrze. Zacznijmy od kluczowych kwestii.
Huawei Watch Buds – czas pracy na jednym ładowaniu
Zgodnie z deklaracjami – 3 dni w trybie dość intensywnego użytkowania zegarka, a w przypadku słuchawek – 4 godziny słuchania muzyki z wyłączonym ANC albo 3 godziny z włączonym ANC. Jak jest w praktyce?
Jeśli chodzi o słuchawki, to godzina słuchania muzyki bezpośrednio z pamięci zegarka, z maksymalnym poziomem głośności i włączonym ANC, spowodowała rozładowanie jednej ze słuchawek do 73 proc. natomiast drugiej – do 81 proc. Co oznacza, iż przy tym gorszym wyniku (mam wrażenie, iż rzadko kiedy rozładowują się równomiernie) faktycznie powinno nam starczyć zapasu na te 3 godziny. Co jest swoją drogą ciekawym rezultatem, bo teoretycznie 3 godziny z ANC podawane przez Huawei dotyczy głośności na 50 proc. Z drugiej strony, przy słuchaniu muzyki z telefonu, z włączonym ANC i wszystkimi „upiększaczami”, a także dość intensywnym sterowaniem dotykowym, po minimalnie ponad godzinie słuchawki wskazywały 54 i 56 proc. naładowania, co sugerowałoby wynik bliżej 2 godzin i 20-30 minut.
Nastawiałbym się więc – przy intensywnym użytkowaniu – na właśnie okolice tych 2 godzin z dużym hakiem, zamiast równych 3 godzin ze specyfikacji Huawei Watch Buds. Na szczęście – o ile nie mamy zbyt długich sesji treningowych – nie jest to zbyt wielkim problemem. Słuchawki od 70 do 100 proc. ładują się w mniej niż 17 minut, natomiast od 52 do 74 prc. – w 7 minut. Trochę ponad 20 minut i z połowy robi się 100 proc.
Ile energii pożerają natomiast słuchawki ładowane z zegarka? 30 proc. ładowania z pierwszego pomiaru to około 7 proc. naładowania głównego akumulatora zegarka. Plus jest też taki, iż zegarek faktycznie może wytrzymać do 3 dni przy dość intensywnym użytkowaniu (uwzględniającym ładowanie słuchawek), a do tego gwałtownie się ładuje (od martwego 0 do 100 proc. w około godzinę). Dodajmy do tego fakt, iż Huawei Watch Buds lepiej nie zakładać na czas kąpieli i… mamy w sumie gotową odpowiedź na to, gdzie postawić ładowarkę bezprzewodową dołączaną do zestawu, żeby nie narzekać, iż zegarek nam się rozładował.
Czyli w kwestii akumulatorowej – nie ma wielkiego problemu, tym bardziej, iż możemy w opcjach wyłączyć ładowanie słuchawek i uzyskać kilka dodatkowych dni pracy zegarka, a słuchawki będą się ładować tylko wtedy, kiedy zegarek podłączony jest do zasilania.
Jedyny problem z akumulatorem mogą mieć osoby, które regularnie korzystają ze słuchawek do połączeń telefonicznych. Tutaj choćby deklarowany teoretyczny czas pracy na jednym ładowaniu słuchawek to zaledwie 2 godziny. Chociaż i tak częściej niż raz na 1-1,5 dnia nie trzeba będzie zegarka choćby w ekstremalnych przypadkach ładować.
Huawei Watch Buds – jak się spisują słuchawki?
Zaskakująco dobrze, biorąc pod uwagę ich rozmiar i fakt, iż są uniwersalne, czyli nie ma znaczenia, którą wsadzimy do którego ucha.
Oczywiście już na samym starcie trzeba trochę zmienić przyzwyczajenia. zwykle otwieramy etui, wyciągamy po jednej słuchawce jedną ręką i w tym samym czasie wkładamy do uszu. W Huawei Watch Buds to raczej nie przejdzie. Naciskamy przycisk na obudowie, klapka odskakuje, zdejmujemy najpierw jedną magnetycznie zamocowaną słuchawkę, wkładamy do ucha, potem drugą – idzie się spokojnie przyzwyczaić.
Można się też bez problemu przyzwyczaić do wkładania takich maleństw do uszu, ale trzeba pamiętać o jednym. Przez to, iż są tak małe i „uniwersalne stronnie”, jest spora szansa na to, iż za pierwszym włożeniem nie będą wpasowane tak dobrze, jak większe słuchawki, z przewidzianym dopasowaniem do prawego i lewego ucha. Czasem udawało mi się włożyć je idealnie już za pierwszym razem, czasem wymagało to kilku poprawek.
Ostateczny efekt osadzenia był jednak powtarzalny i jak najbardziej satysfakcjonujący, aczkolwiek nie będę ukrywał – przy szczególnie intensywnych treningach od czasu do czasu konieczne było minimalne poprawienie jednej ze słuchawek (w moim przypadku lewej). Ani razu jednak nie wypadły i prawdopodobnie dodatkowa zabawa wkładkami w różnych rozmiarach (pełen komplet w zestawie) mogłaby ten efekt na dłuższą metę wyeliminować.
Przyzwyczaić trzeba się też do nietypowego sterowania, które zresztą ograniczone jest do dwóch akcji – podwójnego i potrójnego tapnięcia, co trochę ogranicza zakres czynności, które możemy w ten sposób wykonać, ale standardowe pauzowanie, przełączanie dalej czy włączanie albo wyłączanie ANC uzyskamy bez trudu.
Dlaczego sterowanie jest nietypowe? Bo można je realizować, stukając nie tyle w słuchawkę, co w… ucho. Poważnie – dwa tapnięcia ucha i mamy następną piosenkę. Trzy tapnięcia ucha i włączamy tryb przepuszczania dźwięków z otoczenia. Brzmi śmiesznie, ale działa i jest – przy takiej konstrukcji słuchawek – dużo lepszym pomysłem, niż pukanie w same słuchawki, wciskając je tym samym głębiej do uszu albo zmieniając ich pozycję.
Jak natomiast słuchawki wypadają dźwiękowo? jeżeli chodzi o ANC, to jest po prostu w porządku – przy odpowiednim doborze końcówek (dopasowanie można sprawdzić w aplikacji) i odpowiednim ułożeniu w uchu, te malutkie słuchawki są w stanie dość skutecznie wygłuszyć hałas z otoczenia. Niekoniecznie może faktycznie odciąć nas od wszystkiego w tle – ale sprawić, iż nie będzie to dla nas szczególnie irytujące.
Zresztą spędziłem z Huawei Watch Buds godziny na hałaśliwym trenażerze, z hałaśliwym wentylatorem i hałaśliwym sobą do kompletu – i mogłem zupełnie zapomnieć o tym hałasie z zewnątrz, skupiając się na muzyce. Aczkolwiek wymagało to momentami podkręcenia głośności w okolice 3/4 maksymalnego poziomu albo choćby wręcz na 100 proc.
Sama jakość dźwięku jest natomiast chyba najbardziej zaskakująca. Po czymś takich rozmiarów można się było spodziewać, iż nie będzie grało dobrze, ale… gra to naprawdę przyjemnie, szczególnie jeżeli dla kogoś ma być to sprzęt sportowo-siłowniowy. Nie, nie są to zdecydowanie słuchawki z najszerszą sceną i najwyższym poziomem klarowności – ale potrafią uczciwie i całkiem czysto łupnąć basem, odseparować od siebie instrumenty, zapewnić satysfakcjonującą scenę i jeżeli trzeba – zagrać naprawdę głośno.
W aplikacji można przy tym zmieniać charakterystykę brzmienia, ale jak to przeważnie bywa – domyślne ustawienie jest chyba najbardziej uniwersalne. Niestety nie ma – przynajmniej w aplikacji na iOS – opcji własnego ustawiania equalizera – są tylko cztery tryby z podbiciem basów, tonów wysokich i głosów. Spokojnie można przy tym pozostać przy domyślnym i tyle.
Nieco dyskusyjna jest natomiast jakość połączeń telefonicznych albo raczej – nie jest równa. Moim rozmówcy zawsze słyszeli mnie bez problemu, choćby chwalili jakość połączenia. Z kolei w niektórych przypadkach ich głos docierający do mnie był trochę za bardzo robotyczny jak na mój gust. Problemów ze zrozumieniem nie miałem najmniejszych, podobnie też nie mogę narzekać na głośność, ale nie był to „najwierniejszy” sposób przekazywania głosów do moich uszu.
Żeby było jeszcze ciekawiej, z innymi głosami, np. podczas słuchania podcastów, nie miałem już żadnego problemu. Tam było ładnie, klarownie, naturalnie i „po ludzku”.
Huawei Watch Buds – jak się spisuje zegarek?
Bez zaskoczeń – adekwatnie tak, jak każdy inny zegarek Huawei, tyle iż w tym znajdziemy pod tarczą zegara słuchawki, a w pozostałych nie.
Mamy tutaj więc świetny i piękny ekran AMOLED o przekątnej 1,43″ i rozdzielczości 466×466 pikseli, solidnie wykonaną obudowę z kopertą ze stali nierdzewnej, elegancki skórzany pasek i – niestety – trochę rozczarowującą koronkę, którą można wciskać, a także obracać, ale ta druga akcja nie generuje niestety żadnej reakcji. Do tego oczywiście zestaw czujników, wliczając w to czujnik tętna, żyroskop akcelerometr, pakiet systemów lokalizujących, monitorowanie codziennej aktywności i snu, a także aplikacje sportowe, uwzględniające kilkadziesiąt różnych trybów sportowych.
Mało? Huawei dorzuca jeszcze zestaw oceny naszych sportowych postępów, wliczając w to pułap tlenowy, stan regeneracji, obciążenie treningowe, wydolność biegową, tętno spoczynkowe, tętno regeneracji czy rodzaj obciążenia treningowego. Ale to już widzieliśmy i wiedzieliśmy.
Najważniejsze jest to, iż nie wygląda na to, żeby Huawei Watch Buds po dodaniu słuchawek do konstrukcji, stracił cokolwiek na byciu dobrym smart zegarkiem sportowym. Fizyczne dodanie tego elementu zostało całkiem sprawnie zszyte na poziomie systemu i podczas codziennego użytkowania nie mamy wrażenia, iż na siłę doklejono te słuchawki, ani też, iż całość kręci się tylko dookoła słuchawek, a resztę kompletnie zaniedbano.
Nie, Huawei Watch Buds to jest komplet, do tego całkiem udany. Możemy całymi dniami używać tego zegarka jako… zegarka, a potem sięgnąć po prostu po ukryte pod ekranem słuchawki, jeżeli mamy akurat taką potrzebę.
Ach, na wszelki wypadek przypomnę moją ulubioną funkcję, która standardem na rynku z jakiegoś powodu nie jest – można połączyć Huawei Buds z zewnętrznymi czujnikami, w tym czujnikiem tętna czy choćby czujnikiem mocy. Natomiast sam optyczny czujnik spisuje się bardzo dobrze, więc zewnętrznym czujnikiem można się wspomagać wtedy, kiedy będziemy niezadowoleni z rezultatów albo np. chcemy założyć zegarek na kurtkę.
Huawei Watch Buds – kiedy warto, a kiedy nie?
Bardzo skomplikowane pytanie, biorąc pod uwagę fakt, iż Huawei Watch Buds kosztuje w przedsprzedaży 2299 zł, co sprawia, iż jest jednym z najdroższych zegarków w ofercie Huawei. Do tego jeżeli ktoś się uprze, to pewnie spokojnie kupi taniej zegarek (w tym od Huawei) i osobne słuchawki bezprzewodowe. Które prawdopodobnie mogą mieć kilka przewag nad tymi słuchawkami, które ukryto w Watch Buds.
Z drugiej strony – trudno jest oceniać Huawei Watch Buds na zasadach czysto racjonalnych i rozliczać go ze stosunku ceny do możliwości. To absolutnie JEST gadżet, wyjątkowy i inny od wszystkiego tego, co jest na rynku. Czy rozwiązuje realne życiowe problemy? Teoretycznie tak, bo z takimi zegarko-słuchawkami nigdy nie zetkniemy się z przypadkiem, iż wybraliśmy się na siłownię czy inny trening, a słuchawki mamy rozładowane albo całkiem ich zapomnieliśmy. Do tego to rozwiązanie po prostu działa – nie jest sklejone na siłę taśmą klejącą, tylko rozsądnie przygotowanie i poprawnie zrealizowane.
Czy to jest więc argument przemawiający za kupnem? Wątpię – większość osób pewnie kupi go z ciekawości i chęci posiadania czegoś, czego nie ma nikt inny na rynku. I dobrze – na razie wszystko wskazuje na to, iż po zakupie będzie z takiej hybrydy zadowolony.
Huawei Watch Buds – zalety
- świetny, oryginalny pomysł
- udało się ten pomysł zrealizować przy minimalnej liczbie kompromisów
- dobrze przemyślana konstrukcja i montaż słuchawek
- dobra integracja słuchawek z oprogramowaniem zegarka i aplikacją Huawei Zdrowie
- zaskakująco dobra jakość dźwięku jak na rozmiar słuchawek
- zegarek bez słuchawek jest dobry, słuchawki bez zegarka też są dobre
- szybkie ładowanie słuchawek i zegarka
- to jest po prostu fajne
Huawei Watch Buds – wady
- nie liczcie na studyjną jakość dźwięku
- to jest spory sprzęt
- brak wodoodporności
- trochę robotyczna jakość dźwięku podczas rozmów
- opłacalność z pominięciem fun-factora dość dyskusyjna