To jest telefon, który chcieliście kupić. Sony Xperia 5 IV – recenzja

1 rok temu

Gdyby kiedykolwiek powstał telefon stworzony na bazie internetowych komentarzy na temat tego, jaki powinien być idealny telefon, to… byłby właśnie taki, jak Sony Xperia 5 IV. Pytanie tylko, czy suma tych próśb złożyła się na końcu w dobry sprzęt.

O co chodzi? Już tłumaczę.

„Nie chcemy samych wielkich telefonów”. I Sony Xperia 5 IV wielka nie jest.

Właściwie to można ją wręcz uznać za kompaktową i niesamowicie – jak na obecne czasy – jednoręczną. Ultrapanoramiczny (21:9) wyświetlacz OLED o przekątnej 6,1″ może na początku wyglądać trochę dziwnie, ale błyskawicznie można stwierdzić, iż taka decyzja miała sens. Zresztą podam przykład rodzinny – moja żona korzysta w tej chwili z iPhone’a 12 ekranem o adekwatnie takiej samej przekątnej, ale innych proporcjach. Regularnie przy tym narzeka, iż przy obsłudze jedną ręką nie zawsze jest w stanie sięgnąć palcem do przeciwległej krawędzi podczas pisania. Spróbowała tego samego na Xperii i… zero problemów.

Czytaj także:
– Jest 2023 r., a Sony pokazało nowego walkmana. Już tłumaczę, dlaczego powinniście go kupić
– Poczuj się w domu jak w kinie. Sony VPL-XW7000ES to projektor do zadań specjalnych
– Recenzja monitora Sony Inzone M3. Tutaj płaci się za wygląd

Oczywiście ma to i negatywne konsekwencje. jeżeli ktoś lubi duże wyświetlacze – no to niestety nie tutaj. jeżeli ktoś konsumuje też treści, które wyświetlane są w innych proporcjach (np. 9:16), to będą one tutaj jeszcze mniejsze niż na ekranach o bardziej standardowych proporcjach, bo muszą się odpowiednio ścisnąć.

Sony nie zdecydowało się też tutaj na ekstremalną likwidację ramek. O ile te po bokach są pomijalne, a przejście szkła ochronnego Gorilla Glass Victus w krawędzie telefonu zrealizowano bardzo ładnym, subtelnym zakrzywieniem, o tyle nad i pod wyświetlaczem zdecydowano się na całkiem solidne czarne pasy. Trochę to niestety postarza wizualnie tego telefona i zmusza do zastanowienia, czy nie dało się ich zlikwidować, oferując albo wyższy ekran, albo niższy telefon. Tym bardziej, iż Xperia 5 IV jest – jak na swoją przekątną – naprawdę długim sprzętem (156 x 67 x 8,2 mm).

A skoro już przy ogólnej budowie i obudowie jesteśmy – szybka uwaga: Xperia 5 IV jest wykonana absolutnie fantastycznie i zaprojektowana w przepięknie minimalistyczny sposób. Spasowanie stoi na naprawdę wysokim poziomie, wszystkie elementy w dotyku są naprawdę premium, wyspa aparatów jest ograniczona do minimum, a matowe plecki nie zbierają przesadnie odcisków palców (choć czasem warto je przetrzeć). Do tego odporność na wodę i kurz – jest dobrze.

I chociaż nie jestem pewien, czy sam chciałbym wrócić z 6,7″ na 6,1″ (i to jeszcze o takich proporcjach), to nie mogę 5 IV odmówić jednego – z tego się naprawdę świetnie, odświeżająco wręcz korzysta, szczególnie jedną ręką.

Co do ekranu – jest naprawdę bardzo dobry. Jasny, ze świetnym kontrastem, z bardzo przyjemnymi dla oka kolorami, odpowiednio wysoką rozdzielczością (2520 x 1080), świetna czułością na dotyk i odświeżaniem do 120 Hz (do włączenia w ustawieniach). Przy okazji całkiem spodobał mi się mechanizm wibracji w 5 IV – zdecydowanie inny od tego z pozostałych telefonów, choć raczej nie będę tutaj próbował opisać subiektywnych wrażeń. Jest po prostu inaczej.

„Chcemy złącza słuchawkowego”. I Sony Xperia 5 IV takie złącze ma.

Nie żartuję – telefon wydany pod koniec 2022 roku, z pełnoprawnym złączem słuchawkowym. Ale to jeszcze nie koniec…

„Chcemy osobnego przycisku od aparatu”. I Xperia 5 IV taki przycisk ma.

Mało tego – nie tylko ma ten przycisk, nie tylko pozwala on na błyskawiczne wywołanie aparatu bez konieczności wcześniejszego podświetlania ekranu i klikania w ikony skrótów, ale też przycisk jest typowo aparatowy, czyli dwustopniowy. Pierwsze wciśnięcie ustawia ostrość i dopiero głębsze wciśnięcie przycisku powoduje zrobienie zdjęcia.

W połączeniu z naprawdę dobrą i rozbudowaną aplikacją fotograficzną Sony (choć ikonę ma zaprawdę obrzydliwą) dostajemy tutaj naprawdę przyjemną namiastkę „prawdziwego” aparatu.

Jedyny problem, jaki mam z tym przyciskiem, jest taki, iż umieszczono go w ten sposób, iż nadaje się wyłącznie do wykonywania zdjęć w poziomie. Przy trzymaniu telefonu w pionie, cofnięcie palca na wysokość tego przycisku zdecydowanie grozi wypuszczeniem go z ręki – trzeba po prostu skorzystać w takiej sytuacji z przycisku na ekranie.

„Chcemy czystego Androida”. No i tutaj prawie taki właśnie jest.

Ok, jest tutaj trochę dodatków od Sony, ale jeżeli np. zerkniemy na listę aplikacji zainstalowanych fabrycznie (możemy też wybrać, które mają być doinstalowane podczas konfiguracji), to na tle konkurencji wygląda to skromnie i czysto.

Gdyby tylko te ikony aplikacji Sony wyglądały trochę lepiej, zamiast gryźć się ze wszystkimi pozostałymi ikonami…

„Chcemy diody powiadomień”. I macie.

Tak, po prawej stronie nad ekranem znajduje się malutka dioda, która swoim miganiem informuje, iż mamy na telefonie jakąś istotną wiadomość albo inne powiadomienie, które warto sprawdzić. Przyjemne, jeżeli nie chcemy cały czas nerwowo podświetlać ekranu i sprawdzać, czy coś do nas nie dotarła.

„Chcemy slotu na kartę pamięci”. Zaraz, co?

Tak, jest tutaj, zresztą na sprytnej tacce, która mieści kartę SIM i kartę microSD, i daje się wyciągnąć bez konieczności używania żadnej igiełki czy podobnego sprzętu – wystarczy paznokieć. A co z drugą kartą SIM? Dual sim w 5 IV jak najbardziej jest, tyle tylko, iż przynajmniej jedna karta musi mieć forme eSIM. Do przeżycia.

Co wynika obecności złącza na karty pamięci? Oczywiście to, iż nie musimy rozważać wielotysięcznych dopłat do większej pojemności, skoro można kupić kartę za grosze. I tak moja testowa Xperia zamiast 128 GB (około 24 GB zajęte przez system) dość gwałtownie stała się Xperią 256 GB, o ile oczywiście skorzystałbym z opcji przenoszenia np. dużych plików na tę dodatkową pamięć. Ograniczenie pojemnościowe? 1 TB, więc to raczej nie jest problemem.

Problemem może być natomiast fakt, iż włożona do Xperii karta pamięci nie zapewni nam szokujących prędkości. Korzystałem z karty SanDisk Extreme 128 GB z teoretyczną prędkością zapisu do 90 MB/s, a i tak maksymalne testowe prędkości tylko nieznacznie przekraczały 30 MB/s, podobnie jak odczyt – teoretycznie do 160 MB/s – nie przekraczał 41 MB/s. Dla porównania, w tej samej aplikacji testowej wbudowana pamięć wykręcała wyniki zapisu na poziomie 560 MB/s.

Czy ma to jakieś wielkie znaczenie? Szczerze wątpię, jeżeli np. zrzucimy tam tysiące zdjęć jako kopię zapasową albo setki godzin muzyki – różnicy nie odczujemy żadnej. Może wtedy, kiedy zaczniemy coś z tymi plikami ambitniejszego robić, ale do tego akurat zdecydowanie lepiej nada się pamięć wewnętrzna, której i tak jest wystarczająco dużo.

„Chcemy dużego akumulatora w małym telefonie”.

No i jest – 5000 mAh, które zresztą przekłada się na naprawdę przyjemne czasy pracy na jednym ładowaniu. choćby przy intensywnym użytkowaniu prawdopodobnie bez najmniejszych problemów 5 IV wytrzyma nie tyle jeden dzień, co całą dobę.

Trochę gorsza wiadomość? Brak tutaj naprawdę szybkiego ładowania (maksymalnie 30 W) i jednocześnie nie dostajemy w zestawie żadnej ładowarki. Na pocieszenie – jest opcja ładowania bezprzewodowego. Zresztą w większości przypadków i tak po prostu wieczorem kładłem Xperię na ładowarkę i zdejmowałem ją rano, a potem przez cały dzień nie martwiłem się o to, iż czegoś mi zabraknie.

„Nie chcemy wyścigu na megapiksele”. No i tutaj go nie ma.

Wszystkie aparaty mają dokładnie tyle samo megapikseli, czyli 12. Żadnych 100, żadnych 200, spokojne, uczciwe 12. Co z tego wyszło?

Zacznijmy od tego, jakie aparaty adekwatnie znajdziemy w 5 IV:

  • 16 mm, F2,2, matryca 1/2,5″
  • 24 m, F1,7, matryca 1/1,7″
  • 60 mm, F2,4, matryca 1,3,5″

Czyli o ile rozdzielczości są takie same, o tyle aparaty – jako całość – już nie do końca. Jestem przy tym trochę zaskoczony decyzją, żeby teleobiektyw (2,5x) był najciemniejszy i miał najmniejszą matrycę, ale tak właśnie zdecydowano.

Nie da się przy tym wspomnieć o zdjęciach, nie wspominając o aplikacji Photo Pro od Sony. W domyślnym trybie Basic wygląda adekwatnie jak każda inna aplikacja do robienia zdjęć. Wybieramy obiektyw/aparat, klikamy – jest fotka. Przejście na tryb Auto daje nam już dostęp do większej liczby opcji i jednocześnie zaczynam nam pokazywać, jakie dobiera ustawienia, żebyśmy mogli lepiej zarządzać efektem końcowym – albo wiedzieć, czego się spodziewamy. Przy okazji – aplikacja całkiem sprytnie obiera automatyczne tryby pracy i dobrze nakłada je na zdjęcia.

Dalej za mało? pozostało seria trybów ręczny – z priorytetem szybkości migawki, z ręczną ekspozycją i automatyczną regulacją szybkości migawki. Wszystko to w parze z możliwością zdefiniowania plików wyjściowych (RAW/JPG), trybu AF, obszaru ostrości i tak dalej. jeżeli ktoś ma aparat Sony – poczuje się jak u siebie. A jeżeli ktoś chce po prostu cyknąć fotkę – też to zrobi.

Jak natomiast wychodzą same zdjęcia? To w dużej mierze zależy od tego, co kto lubi. jeżeli ktoś woli mocno nasycone, efektowne zdjęcia, to nie tutaj – chyba iż po dodatkowej manualnej obróbce. jeżeli ktoś lubi neutralne zdjęcia – właśnie takie tutaj znajdzie. Momentami choćby trochę do przesady, bo moja żona zapytała, czy to są finalne zdjęcia, czy może RAW-y.

Ale do rzeczy. jeżeli chodzi o zdjęcia z głównego aparatu, to w większości przypadków wychodzą bardzo dobre, a całość też bardzo dobre radzi sobie z nieprzyjemnym, mocnym światłem. Ostrość jest bardzo dobra, kolory – przyjemne dla oka i zdecydowanie neutralne, a AF nie myli się prawie w ogóle.

Podobnie można zresztą napisać o aparacie z dłuższym obiektywem, aczkolwiek nie da się nie zauważyć, iż odrobinę inaczej dobiera kolory – i ta zmienność w doborze jest raczej stała. Widać też, iż rozmycie przy 60 mm i 2.4 nie jest jakieś porażające – przeważnie lepiej się w tej kwestii zdać na dedykowany tryb portretowy/bokeh.

Co interesujące – i całkiem przyjemne – przy domyślnych ustawieniach rozmycie nie jest przesadzone i przerysowane.

Zerknijmy na jeszcze jeden przykład:

I jeszcze trochę szerzej:

W przypadku obu zdjęć świetnie zostały oddane warunki, jakie panowały naprawdę, rozmycie jest bardzo precyzyjne, a obiekt, który miał być ostry – ostry jak trzeba. Bardzo trudno zresztą znaleźć przypadki, gdzie bokeh w cyfrowym wydaniu od Sony się myli i wygląda nienaturalnie. Zdarzają się wprawdzie drobne wpadki przy krawędziach, ale są one naprawdę nieliczne i – jako iż efekt nie jest przesadzony – nie rzucają się aż tak bardzo w oczy.

Trochę natomiast mógłbym ponarzekać na ekspozycję niektórych elementów zdjęć w trybie w pełni automatycznym, szczególnie w trybie 2,5x. Przykładowo tutaj niełatwe ujęcie pod światło:

Dla porównania – to samo miejsce i moment, ale z głównego aparatu:

Ponownie – widać różnicę w dobrze kolorów, widać też, iż ściana na drugim zdjęciu jest odrobinę lepiej rozjaśniona. Co ciekawe, między ultraszerokokątnym aparatem a tym głównym nie ma przeważnie większej różnicy – zdjęcia wyglądają w tym zakresie niemal identycznie. Za to 60 mm generuje już odrobinę inne, momentami dużo „cieplejsze” obrazki.

Kilkukrotnie też zdarzyła się sytuacja, kiedy aparat dość specyficznie dobrał elementy, które powinny być na zdjęciu rozjaśnione, a które nie, i szczególnie działo się to właśnie podczas wykonywania zdjęć pod światło. O ile w przypadku zdjęć ściany nie miało to większego znaczenia, o tyle przy trochę za bardzo rozjaśnionych i zdesaturowanych twarzach robiło to już różnicę.

Mam też wrażenie, iż aplikacja aparatu w 5 IV stara się za wszelką cenę dążyć do jak najniższego ISO i jak najniższych szumów, tym samym często ustawiając stosunkowo długi czas naświetlania. W związku z tym ładnych kilka zdjęć mojego psa, który nie potrafi ustać w miejscu, jest bardziej rozmazanych, niż bym oczekiwał. Na szczęście nie wszystkie:

Ostateczna ocena zdjęć zależy jednak chyba przede wszystkim od tego, jakie zdjęcia lubimy. jeżeli ktoś jest fanem podbijania wszystkiego w stylu Samsunga, to tutaj może być zdziwiony tym, co wychodzi z aparatu. jeżeli woli zdecydowanie bardziej naturalne zdjęcia – to tutaj od tego przekolorowania odsapnie. Inna sprawa, iż 5 IV chyba odrobinę premiuje korzystanie z bardziej zaawansowanych trybów fotografii, gdzie ze zdjęć można wycisnąć więcej niż w trybie automatycznym. Trochę kojarzy mi się to ze zwykłymi aparatami, gdzie tryb automatyczny wypluwa raczej niezbyt porażające jotpegi, ale jeżeli przejdziemy na tryb manualny, a potem jeszcze obrobimy RAW-y – wyjdzie co trzeba. Pytanie, czy tego właśnie oczekują użytkownicy telefonów? Może tak, skoro chcą też mieć czytnik kart pamięci, diodę powiadomień i złącze słuchawkowe. Co nie zmienia faktu, iż można byłoby trochę ten tryb Basic podkręcić.

Z drugiej strony – aparat w 5 IV jest po prostu dobry z plusem, może choćby bardzo dobry, dając po prostu naturalne, spójne zdjęcia (choć 60 mm trochę tę spójność zaburza), ale nie jest to raczej najlepszy zestaw fotograficzny na rynku. Trochę szkoda, bo w tej cenie byłby to bardzo istotny wyróżnik.

No i właśnie…

Czy jest idealnie? Nie. I piszę to z dużym żalem.

I większość „nie” kręci się dookoła ceny. W tym momencie Xperia 5 IV kosztuje około 4900 zł, czyli tyle, ile w tej chwili kosztują telefony ze Snapdragonem 8 gen 2, często też z większą ilością przestrzeni dyskowej czy RAM. Tutaj natomiast mamy do czynienia ze Snapdragonem 8 poprzedniej generacji, który jest wprawdzie bardzo wydajną konstrukcją, ale ma też swoje wady – m.in. niezbyt dobrze radzi sobie z tym, żeby nie nagrzewać całego telefonu.

Jak to wygląda w przypadku Xperii 5 IV? Na początek – mimo pojawiających się tu i tam ostrzeżeń, iż telefon może się mocno nagrzać (np. w aplikacji kamery wideo), 5 IV w większości przypadków codziennego użycia nie nagrzewa się tak, żeby był to jakikolwiek poważny problem. Nie zauważyłem też znaczących spadków wydajności podczas takiego użytkowania ani nie trafiły się sytuacje, gdzie aplikacje zostały nagle pozamykane bez żadnego wyraźnego powodu. choćby dłuższe granie w mobilne Call Of Duty nie postawiło tego telefonu w ogniu – w przenośni i dosłownie.

Natomiast nie da się ukryć, iż Xperia 5 IV, choćby po instalacji wszystkich dostępnych aktualizacji, potrafi zrobić się ciepła. O ile telefony ze Snapdragonem 8 gen 2 w większości przypadków pozostają chłodne choćby przy sporych obciążeniach, o tyle tutaj przy intensywnych zabawach – szczególnie foto/wideo – w końcu odczujemy niekoniecznie pożądane ciepło.

Co z kolei prowadzi nas do prostego pytania:

Sony Xperia 5 IV – czy warto ją kupić?

I to jest wyjątkowo trudne pytanie, szczególnie w tym momencie.

Z jednej strony Sony zrobiło prawie wszystko dobrze i do tego po swojemu – bez przesadnego wzorowania się na konkurencji. 5 IV jest fantastycznie wykonana, świetnie wygląda, doskonale leży w dłoni i można ją bez trudu obsługiwać jedną ręką. Oferuje też masę rzeczy, których konkurencja nie oferuje od lat – czytnik kart microSD, złącze słuchawkowe, diodę powiadomień, fizyczny przycisk aparatu, świetną wydajność i prawie czystego Androida. Nie walczy też na puste megapiksele, nie wycina dziurek w ekranie – ach, i bym zapomniał – zamiast czytnika linii papilarnych pod ekranem oferuje uczciwy (i nieźle działający, aczkolwiek szkoda, iż nie ma odblokowywania twarzą) czytnik w przycisku zasilania. Do tego jeszcze spory akumulator, bardzo dobre głośniki stereo, atrakcyjny ekran i w sumie ta lista zalet mogłaby być jeszcze dłuższa.

Z drugiej strony – mam duży problem, żeby polecić w 2023 r. (wiem, premiera była w 2022 r.) telefon ze Snapdragonem 8 poprzedniej generacji, kiedy w tej samej cenie można dostać już „dwójkę”, która rozwiązuje większość problemów poprzednika. Nie, problemy Xperii 5 IV w tym zakresie nie są jakieś wielkie, ale hej, to jednak 5000 zł.

To jest zresztą najtrudniejsze w tym podsumowaniu. Z czystym sercem mogę napisać, iż świetnie korzystało mi się przez dłuższy czas z tego telefonu, a i moja żona była oczarowana komfortem obsługi. Wszystko jest tutaj zrobione dobrze albo prawie dobrze i gdyby tylko na pokładzie był nowszy Snapdragon, to pewnie napisałbym proste – tak, idźcie do sklepu, jest drogo, ale ten telefon adekwatnie nie ma konkurencji, jeżeli nasze preferencje obejmują te rzeczy, o których Sony nie zapomniało. Ale po obcowaniu ze Snapdragonem 8 Gen 2 i przy cenie na poziomie 5000 zł – trudno byłoby mi napisać z czystym sercem „idźcie i kupujcie”. Trzeba tutaj pójść na kompromis – chcemy złącza słuchawkowego i całej reszty – musimy przeżyć cenę i starszego Snapa z jego problemami. Możemy też ewentualnie poczekać, aż cena spadnie, bo okolice 4000 zł wyglądałyby już zdecydowanie bardziej atrakcyjnie.

Sony Xperia 5 IV zalety:

  • świetna jakość wykonania i minimalistyczny projekt obudowy + bardzo dobre materiały
  • świetny ekran 120 Hz
  • niesamowicie wygodna obsługa jedną ręką
  • odporność na wodę i kurz
  • osobny przycisk aparatu
  • złącze słuchawkowe
  • czytnik microSD
  • dioda powiadomień
  • bardzo dobre głośniki
  • „równe” aparaty (w sumie dosłownie i w przenośni)
  • bardzo dobry czas pracy na jednym ładowaniu + ładowanie bezprzewodowe
  • prawie czysty Android (13, gdyby ktoś pytał)

Sony Xperia 5 IV wady:

  • Snapdragon 8 gen 1 w 2023 r. za 5000 zł broni się umiarkowanie
  • brak bardzo szybkiego ładowania
  • nie każdemu będą pasować takie proporcje ekranu
  • trzeba się postarać przy zdjęciach (albo obrobić je dodatkowo później)
  • brak ładowarki w zestawie
  • czytnik microSD nie jest przesadnie szybki
Idź do oryginalnego materiału