Na targach Eurobike trzeba było czekać dwie godziny, by zrobić test parkingowy silnika Chińczyków, a fale, jakie wywołała premiera DJI Avinox otoczyły dosłownie cały glob. Czyste dane techniczne zachwycają, ale jak wygląda rzeczywistość? Przedstawiamy pierwszy, polski test nowego silnika DJI Avinox, a w drugiej części będziecie mogli przeczytać i zobaczyć, jak jeździ rower, w którym go zastosowano, czyli Amflow PL
Jak słoń w składzie porcelany
To z dzisiejszej perspektywy czasu może brzmieć zabawnie, ale podobno firmy rowerowe, gdy DJI się do nich zwrócił, nie byłe zainteresowane wykorzystaniem nowego silnika. I pewnie plują sobie dziś w brodę. DJI Avinox jest bowiem nie tylko mocniejszy niż popularne silniki dostępne na rynku, ale też lżejszy od większość z nich. W dodatku oferuje fantastyczny, dotykowy wyświetlacz, którego poza tym nie ma nikt.
To, iż powstała marka Amflow, to więc adekwatnie przypadek, bo okazała się to jedyną metodą, by wprowadzić cały system na rynek. To jednocześnie też jedno z ograniczeń dla klientów, zainteresowanych jego zakupem, bo przynajmniej na razie mogą wybrać tylko jeden model roweru. I jeszcze coś, zanim bardzo zapragniecie go mieć – w Polsce na razie nie ma dystrybutora, być może pojawi się taki w przyszłym roku. Naturalnym wyborem dla DJI są oczywiście dotychczasowi partnerzy, którzy handlowali dronami, ale z tego co udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, firma matka postawiła wysoko poprzeczkę. Ma świadomość, iż to dla niej zupełnie nowa kategoria sprzętu, odmienna po prostu od dotąd produkowanej elektroniki. Ten aspekt zakupu w Polsce – póki co jest zwyczajnie niemożliwy – i ewentualnego serwisu, należy wziąć pod uwagę, pożądając Avinoxa. Bo nie ma nic gorszego, niż zostać w okresie z rowerem, który nie jeździ. Pozostaje mieć nadzieje, iż do przyszłego roku sytuacja ulegnie wyjaśnieniu – bo same dostawy rowerów do klientów właśnie ruszyły, np. w Niemczech.
Zróbmy to lepiej!
Co znów sprowadza nas z powrotem do producenta całego systemu, bo silnik to tylko jego część. To prawda, z mocą sięgającą 1000 Watów i 120 Nm momentu obrotowego z imponującymi danymi na papierze, ale czym jest siła bez kontroli nad nią? A DJI to w tej chwili hegemon na rynku dronów, pokazujący dobitnie, iż także inne urządzenia elektroniczne robić potrafi – gimbala Osmo Pocket 3 użyliśmy choćby do nakręcenia filmu, który macie tu osadzony. I w momencie, gdy tylko firma podjęła decyzję, iż wchodzi w segment silników, zachowała się tak, jakby chciała odpowiedzieć na wszystkie możliwe zarzuty użytkowników dotychczasowych eBików. Zbadała produkty dominujących na rynku Boscha i Shimano, które są najmocniejsze spośród popularnych, ale i wzięła pod uwagę TQ, które jest wprawdzie słabsze, ale za to lżejsze – ba, lżejsze choćby od Avinoxa – ale za to bardzo ciche.
W efekcie mamy silnik, który waży 2,5 kilograma, oferuje stale 800 W wsparcia i 1000 W w trybie Boost, zasilany z lekkiej baterii o pojemności 600 Wh lub 800 Wh, która ma też funkcję szybkiego ładowania. Plus dotykowy wyświetlacz i bezprzewodowe, intuicyjne manetki do obsługi całości.
Wyświetlacz i appka
Gdy widzi się wyświetlacz Avinoxa, użytkownicy innych produktów DJI zdziwieni nie są, bo ten przeniesiony jest żywcem z gimbala Osmo, a jednak w świecie elektryków to zupełnie nowa jakość. Kolorowy ekran OLED jest tak wyraźny, iż DJI już zapowiada, iż w przyszłości zostanie w nim zaimplementowana możliwość wyświetlania map i tym samym nawigacji we współpracy z Komootem, a póki co dostajemy możliwość wyświetlania większej ilości danych niż w innych systemach. W dodatku całość można samodzielnie konfigurować z wykorzystaniem appki, która także została bardzo dopracowana.
Można nie tylko wybierać, co będzie pokazane, ale wewnątrz mamy też wbudowany GPS, co przyszłościowo pozwala określić lokalizację roweru. Bo mamy też zabezpieczenie antykradzieżowe, w tym dostaniemy sygnał, gdy ktoś niepowołany zatroszczy się o rower. Uruchomi się też sygnał dźwiękowy. Poza typowymi danymi, typu dystans przejechany czy przewidywany możłiwy jeszcze na baterii, dostajemy też takie dane, jak kąt nachylenia podjazdu i wznios, bo na pokładzie jest i wbudowany wysokościomierz.
Mamy też możliwość zainstalowania karty SIM, tym samym będzie możliwe śledzenie go, także wtedy, gdy zostanie skradziony. Ta sama karta pozwala też gromadzenie i wysyłanie danych z jazdy bez użycia telefonu – bo sam wyświetlacz pełni jego funkcję. Wisienką na torcie może być fakt, iż da się podłączyć też zewnętrzne czujniki, takie jak czujnik tętna. Nie ma potrzeby miernika mocy – wyświetlacz może pokazywać moc użytkownika, jak i tą wkładaną przez silnik.
Ta sama appka pozwala też wszechstronnie kontrolować tryby wspomagania i ich zachowanie w każdym aspekcie, jeżeli ktoś będzie niezadowolony z ustawień seryjnych. W tym moment włączania wspomagania, czy jak długo silnik pcha jeszcze, po tym jak przestaniemy pedałować, przydatne przy pokonywaniu przeszkód (to tzw. overrun).
I ciekawostka jeszcze co do wyświetlacza – zintegrowany port USB-C pozwala ładować inne urządzenia. DJI twierdzi, iż choćby laptopa.
Avinox może być też obsługiwany manetkami, mamy dwie na kierownicy. Ta po lewej służy do zmiany trybów i uruchamiania funkcji Walk, ta po prawej do zmiany wyświetlanych ekranów na displayu. Manetki łączą się bezprzewodowo przez Bluetooth, ale całość równie dobrze obyć się może bez nich. DJI podaje, iż baterie powinny wystarczyć na około 2 lata pracy. Same manetki są ergonomiczne i wygodne, ich skok łatwo wyczuwalny. Mamy też sygnały dźwiękowe, które potwierdzają ważne zdarzenia. DJI wie, jak robić elementy dotykowe – to widać i czuć pod ręką.
Sensory
Na pokładzie mamy GPS, mamy wysokościomierz, pomiar mocy i kadencji oraz przyspieszenia. A na tylnej tarczy zamontowany pierścień z 42 punktami, który pełni rolę magnesu, tyle, iż pomiar odbywa się elektromagnetycznie. To o 42 razy więcej niż w systemach innych elektryków, gdzie jeden magnes na szprychach, tarczy czy obręczy mija się jednokrotnie z czujnikiem podczas obrotu koła. Tu czujnik jest ukryty w tylnych widełkach i to jedna z przyczyn – ta częstotliwość próbkowania – dlaczego Avinox tak dobrze „czyta” dane podczas jazdy, choć jest to dopiero pierwszy system producenta. Nawiasem mówiąc podobny pierścień zamontowano w najnowszym ABS Race Boscha, choć użyto go w innym celu.
Akumulator i zasilacz
Nasza testówka była wyposażona w większy z dostępnych akumulatorów, bo do wyboru mamy 800 Wh lub 600 – ta druga opcja to wariant wyboru w droższym modelu Carbon Pro dla tych, którzy chcieliby odchudzić rower. Różnica wagowa wynosi konkretnie 3,7 i 2,9 kilograma, ale już cenowo mniejsza bateria (a raczej konfiguracja) jest tylko minimalnie tańsza. Także w kategorii baterii DJI stanowi mocną konkurencję dla znanych marek, bo ok. 3,7 waży Powertube Boscha, ale o pojemności 625 Wh. Największy akumulator Boscha, który ma 750 Wh, waży zdecydowanie więcej, bo 4,4 kilograma.
Tej lekkiej baterii nie da się zdemontować (teoretycznie da się, wyjmując silnik), ale DJI radzi sobie z zarzutem, iż to utrudnia użytkowanie w ten sposób, iż oferuje szybkie jej ładowanie. Z użyciem nowej technologii GaN naładowanie 800 Wh do 75% ma być możliwe w 1,5 h, dopiero końcówka trwa kolejne 1 h, ma to chronić ogniwa. I w rzeczywistości, rozładowując akumulator np. do 40%, wyświetlacz przy ponownym ładowaniu wyświetlał liczby kilka przekraczające godzinę. Tak – dostajemy dokładną informację w minutach, a nie %, ile jeszcze potrwa ładowanie. To praktyczne.
DJI przygotował dwie ładowarki, ta mocniejsza oznacza szybsze ładowanie. Ma moc aż 12 A – dla porównania w Boschu szybka ładowarka ma 6 A. Tu widać znów technologię przeniesioną z dronów. Port ładowania jest ładnie zintegrowany w ramie i osłonięty.
Głośność i działanie silnika
Nominalne dane techniczne nie oddają tego, jak ten silnik działa. I zdecydowanie też nie głośności. Pod jednym względem DJI Avinox jest podobny do konkurencji – słychać go, gdy pracuje pod dużym obciążeniem. Na płaskim, szczególnie w trybie Eco, ale też Auto, jest praktycznie bezgłośny. W mocniejszych, na stromych podjazdach, jest to poziom zbliżony do Boscha, może odrobinę ciszej niż Shimano.
Za to na zjazdach jest cisza. Tam, gdzie u innych słychać klekotanie sprzęgła, tu nie ma nic. Nasz rower testowy pochodził już z finalnej serii produkcyjnej, więc nie było też słychać głośnych przewodów w ramie, co podobno zdarzało się wcześniej. Pod tym względem konkurencja ma się na kim wzorować.
O tym jak rower jeździ, bo trudno pisać o silniku bez jego integracji w ramie, przeczytacie w oddzielnym tekście. W tym momencie napiszę tylko tyle, iż najbardziej zaskakujące jest to, jak DJI dopracował przekazywanie mocy, szczególnie jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, iż mamy więcej Watów pod nogą niż w innych silnikach. Tu tę moc można wykorzystywać w pełnym zakresie, ale cały czas odbywa się to w płynny sposób. Tę samą testową górkę, stromy podjazd, pokonywałem na wszystkich trybach. Stopniowo od Boost, przez Turbo, Trail, Eco i Auto, startują z najmocniejszego, by mieć pewność, iż za każdym razem osiągnę szczyt, bo była ostra.
I ku mojemu zaskoczeniu wyjechałem na każdym z trybów z wyjątkiem Eco, a system zarządzał za każdym razem tak, by wspomaganie było wystarczające, a całość odbyła się płynnie. Imponujące.
No i Boost. Tu na 30 sekund dostajemy 120 Nm i 1000 W, wystarczy dotknąć tryb superbohatera na lewej manetce. Koniec 30 sekund jest sygnalizowany przez kilka sygnałów dźwiękowych, by nie ulec zaskoczeniu. Zmienia się też wyświetlacz na… coś co przypomina wejście w nadświetlną z Gwiezdnych Wojen. Na tym trybie pokonałem ścianę, której nie byłem wyjechać nigdy przedtem.
I teraz najciekawsze – Boost można odpalać wielokrotnie. Próbowałem go „zmęczyć”, zmusić silnik do przegrzania i zmniejszenia mocy, tak jak to ma miejsce w innych systemach, ale mi się nie udało, choć włączałem go od razu 7 czy 8 razy. Tym samy wygląda na to, iż pod względem wytrzymałości DJI także się przyłożył. Trudno jednocześnie mówić cokolwiek o długotrwałym działaniu, tu jest na to zwyczajnie za wcześnie.
Na temat zasięgu będzie więcej w teście roweru – tu wspomnę tylko, iż pomimo większej mocy jest zbliżony do konkurencji.
Podsumowanie
To imponujące, jak DJI Avinox wkroczył na nie swój rynek, błyskawicznie zagrażając firmom, które są na nim od dawna. Stworzono nie tylko system mocny i wydajny, ale też prosty w obsłudze. Pod wieloma względami bardzo konkurencyjny do tego, co już znamy. Zdecydowanie ta premiera wymusi postęp techniczny także na innych, to bardzo dobra informacja.
Teraz pozostaje tylko poczekać, aż da się go kupić, najlepiej także w innych rowerach! Póki co najtańsza opcja to zakup roweru Amflow PL – tu ceny startują od 6500 Euro.