Test KTM Macina Scarp SX na lekko pod prądem

magazynbike.pl 2 tygodni temu

Powiedzmy sobie szczerze, to nie jest pełny test roweru, jaki przeprowadzamy zazwyczaj, bo ten zajmuje kilka tygodni. Załóżmy więc, iż to wersja w miniaturce. O tyle jednak wyjątkowa, iż nie dość, iż mieliśmy do dyspozycji dwa rowery z najnowszym silnikiem Bosch Performance SX, to w dodatku fantastyczne trasy. A to spowodowało, iż zamiast słynnego „testu parkingowego” jesteśmy w stanie podzielić się z wami pierwszymi wrażeniami z jazdy.

Dwie wersje KTM Macina Scarp SX

W idealnych warunkach testowych rowery mamy na dłużej, ale nie zawsze jest to możliwe. Dokładnie tak było tym razem, bo nowe rowery KTM z sezonu 2025 przyjechały do Polski całą flotą już w lipcu. Wśród nich – poza takimi perełkami jak nowy Kapoho Master na przedpremierowym Boschu Performance CX, z automatyczną zmianą biegów eShift, wielką baterią 800 Wh i ABS (link do testu poniżej), były i różne wersje Scarpa. Analogowego Scarpa MX zabraliśmy do Wrocławia, test znajdziecie na naszej stronie, ale w Izerach sprawdziliśmy dwie wersje zelektryfikowane.

Test KTM Scarp MT 291

W sumie Macina Scarp SX dostępna jest w czterech wersjach wyposażenia. Exonic to najwyższa z nich, poniżej znajdują się warianty Prime, Master i Elite. Podczas gdy Exonic oznacza wyposażenie topowe, które obniża wagę do 16,9 kilograma, ale jednocześnie winduje cenę do 48999 zł, to Master, drugi rower, który testowaliśmy, to przez cały czas wariant „wszystkomający”, ale zdecydowanie tańszy, bo o sugerowanym detalu 27999 zł. Master oficjalnie w tym samym rozmiarze M waży przy tym 18,1 kilograma.

Na pierwszy rzut oka różnice nie są duże, co nie dziwi, zważywszy na to, iż ramy są identyczne, podobnie jak silniki elektryczne i baterie. W dodatku Master (ten po prawej) także może występować w charakterystycznym kolorze pomarańczowym, typowym dla KTMa i modeli topowych.

Jak to jednak często bywa, diabeł kryje się w szczegółach, bo niższą masę osiągnięto dzięki osprzętowi. I to na pierwszy plan wysuwa się napęd Transmission Srama na poziomie XX, karbonowe koła DT Swiss XRC 1501 i karbonowy kokpit.

Nie o samą wagę jednak chodzi, bo i amortyzacja – wiadomo – w rowerze MTB odgrywa rolę. Dlatego też do Exonica trafiło zawieszenie Foxa na poziomie Factory, obsługujące 140 mm skoku z przodu i z tyłu. Za zatrzymanie odpowiadają czterotłoczkowe hamulce Shimano XTR, ale już sztyca to znów produkt RockShoxa, czyli Reverb AXS, ktory ma 150 mm skoku.

W modelu Master w tym miejscu znajdziemy odpowiedniki, cięższe, ale funkcjonalne. Tu napęd to Shimano XT 1×12, kokpit składa się z klasycznego mostka i kierownicy (pancerze przechodzą przez mostek i stery), a koła są aluminiowe.

W Masterze mamy też już mechaniczną sztycę – nasz egzemplarz miał 120 mm skoku, hamulce Magury MT5, ale bez zmian pozostało np. prowadzenie łańcucha, z dodatkowym zabezpieczeniem nad przednią zębatką.

Bosch Performance SX

Z punktu widzenia kogoś, kto zainteresowany jest elektrykiem, oczywiście najważniejszy będzie silnik i wielkość akumulatora. Macina Scarp SX w każdej wersji wyposażona jest w ten sam silnik Bosch Performance SX i identyczną baterię 400 Wh CompactTube, schowaną w ramie, ale możliwą do wyjęcia, by ją naładować poza rowerem.

Co więcej, Bosch ze swoim silnikiem pojawił się późno w stawce lekkich jednostek, ale mocne argumenty ZA. Co prawda moment obrotowy wynosi tylko 55 Nm, czyli mniej niż tłusty Bosch CX, ale też Shimano EP8 z 85 Nm, ale jednocześnie moc szczytowa wynosi aż 600W.

Ale uwaga! Aby tę maksymalną moc osiągnąć, trzeba użyć wysokiej kadencji, sięgającej 100 obrotów na minutę, tylko wówczas jest to możliwe. Wszystko dlatego, iż SX jest lżejszy od silnika CX Boscha i jednocześnie węższy, bo… zrezygnowano z trzeciego stopnia przełożenia w środku, ma więc zupełnie inną charakterystykę. Warto wspomnieć, ze silnik SX i bateria 400 Wh ważą mniej więcej tyle, co… sama bateria 750 Wh PowerTube, czyli 4 kilogramy. Stąd biorą się i oszczędności w finalnej masie roweru.

Dla zainteresowanych dodam tylko, iż silnik jak najbardziej kompatybilny jest z większymi bateriami 500/625 i 750 Wh. Ale 400 Wh jest też węższa, co pozwala zbudować bardziej smukłą ramę. Kropka nad i w temacie zasilania to fakt, iż Bosch oferuje baterię dodatkową PowerMore 250. Po jej montażu w koszyku na bidon rower „widzi” 650 Wh, jak w wielu typowych „dorosłych” elektrykach. Ta dodatkowa bateria waży dokładnie 1560 gramów z przewodem i koszykiem i… kosztuje ok. 2000 zł.

Do obsługi silnika standardowo wystarczy System Controler wbudowany w górną rurę ramy. Dwa przyciski i 5 diod to wszystko, by go włączyć/wyłączyć i sprawdzić poziom naładowania. Testowane rowery mają jednak także przełączniki Mini Remote po lewej stronie kierownicy. Kreski naładowania najpierw zmieniają kolor na biały, a potem znikają, w ten sposób uzyskujemy odczyt co 10%. W rowerze standardowo można mieć włączonych cztery stopnie wspomagania – ale te można korygować a choćby zmieniać w aplikacji Bosch eBike Flow. Tam także można zablokować rower oraz użyć dodatkowych funkcji, np. planowania zasięgu – na mecie mamy wówczas np. 20% baterii. Niektóre funkcje wymagają abonamentu, ale 1 rok jest za darmo.

Idealne warunki testowe

Dwa dni w Izerach z opieką fantastycznych przewodników i odwiedzinami naszych czeskich sąsiadów opisaliśmy już w innym miejscu, zainteresowanych odsyłamy więc do naszego raportu. Co więcej, znajdziecie też nam ślady naszych dwóch dni pełnych przygód do powtórzenia. A iż trasy te zostały naprawdę ułożone genialne, to zdecydowanie polecamy, warto!

Ulubiona pora roku

Wrażenia z jazdy

Dwa prawie identyczne rowery, ta sama trasa i dwa pełne dni, by cieszyć się potencjałem rowerów i terenu. Nic dziwnego, iż cieszyliśmy się jak dzieci! Ale jak zwykle od początku gdzieś tam w tyle głowy towarzyszyło nam pytanie, czy na pewno starczy nam baterii, 400 Wh to jednak niewiele, jak wynika z naszych dotychczasowych doświadczeń.

Dlatego też Justyna (na lewym zdjęciu) w appce Boscha dodatkowo korzystała na początku z funkcji kontroli zasięgu, a ja korzystałem przez praktycznie cały dzień z oszczędnego trybu Eco. Finalnie okazało się, ze na mecie, po około 1500 metrach w pionie, mieliśmy po 20 kilka procent pozostałej energii, więc… naprawdę dużo, jak na małe baterie. Z drugiej strony po tych 50 przejechanych kilometrach czuliśmy się jednak zmęczeni.

Także kolejny dzień pokazał, iż lekkich elektryków nie ma co się bać, po pokonaliśmy podobne przewyższenie i dystans, tym razem korzystając z mocniejszych trybów, ale tez doładowania po drodze podczas obiadu. Powód korzystania także z Turbo był prosty – pierwszy dzień dał o sobie znać! I tu okazało się, ze Bosch Performance SX zdecydowanie w trybie Turbo bliższy jest CX niż inne słabsze silniki, pod warunkiem jednak, iż gwałtownie kręci się wówczas pedałami. Tu moc jest naprawdę wystarczająca. Jezdżąc w ten sposób na pewno pierwszym zakupem powinien być… akumulator PowerMore, który powiększy zasięg. Ten podstawowy na ambitne trasy jest za mały, trudno przekroczyć 1000 metrów w pionie używając Turbo (tu mamy potwierdzone dane np. podczas wypadu w Jeseniki na identycznej baterii i silniku).

Mimo wszystko największym zaskoczeniem były chyba jednak możliwości zjazdowe rowerów, które na pierwszy rzut oka wyglądają jak przerośnięte XC – z których zresztą się wywodzą. Ale 140 mm skoku z przodu i z tyłu plus wysokiej klasy amortyzacja robią swoje, tu rowery bliższe są trailówkom niż choćby downcountry. Kąt widelca na poziomie 66 stopni jest wystarczający by pokonywać trasy enduro (sprawdźcie Wrzosa albo Strumyk na Trailforks.com), jak i naturalne, trudniejsze ścieżki. Choć mieliśmy szczęście, ze było sucho, bo i opony miały skromny bieżnik.

Jeżdżąc częściej w dół, można byłoby za to pomyśleć o szerszej niż seryjna kierownica – tu miały 740 mm – plus w wersji Master o sztycy z większym skokiem. Szczerze mówiąc nie dla typowego fana enduro te rowery są stworzone. Dla kogo więc? Charakter silnika, działający z pełną mocą wtedy, gdy się kręci szybko, preferuje kogoś, kto tak lubi jeździć, więc w pierwszym rzędzie będą to byli lub obecni fani maratonów, którzy lubią szybką jazdę, a brak czasu w trenowanie lub chęci spowodował lekki spadek kondycji. Także ci, którzy boją się, iż rowery elektryczny będzie za mocny, będą zadowoleni – ale tu od razu należy zadbać o dodatkową baterię, by nie zostać „w lesie”. Rowery też i to obydwa, ze względu na niską masę, bliższe są analogom pod względem łatwości prowadzenia, a to argument istotny dla tych, którzy cenią ta adekwatność.

Temat oddzielny to fakt, czy warto inwestować w lżejszą, ale i dużo droższą wersję. I tu odpowiedź jest prosta – tylko wtedy, jeżeli chce się jeździć szybko, korzystając nie tylko z lekkości roweru, ale i pełnej mocy wspomagania. Wersja Exonic ma bowiem napęd Transmission, który genialnie zmienia pod obciążeniem i tylko z takim wyposażeniem wykorzystamy w pełni charakter roweru. Bez niego agresywne, strome podjazdy z wysoką kadencją będą trudniejsze, a tu np. redukcja pod obciążeniem będzie częstsza niż w rowerach z Boschem SX, gdzie mocniejszy silnik wyciągnie nas z opresji „sam”.

Zamiast podsumowania

KTM Macina Scarp SX pokazuje, bez względu na wersje, w jaką stronę mogą podążać elektryki, oferując sprawne wspomaganie w możliwie lekkim opakowaniu. Lekki Bosch Performance SX jest najmocniejszy spośród słabszych silników, jednocześnie wymaga aktywnego stylu jazdy, jeżeli chce się wykorzystać jego pełne możliwości. To samo dotyczy wielkości baterii – seryjne 400 Wh chcąc jeździc więcej warto uzupełnić o dodatkowy akumulator PowerMore 250, który znacząco podniesie zasięg.

A może cała naprzód?

Jednocześnie KTM w swojej kolekcji na sezon 2025 ma pełną ofertę rowerów z pełną mocą, na Boschu Performance SX w najnowszej generacji, także w topowych wersjach wyposażenia, z wielką baterią 800 Wh, automatyczną zmianą biegów i ABSem. Taki rower mogliśmy też przetestować – pierwsze wrażenia z jazdy znajdziecie poniżej.

Pełną kolekcję rowerów KTM znajdziecie na ktm-rowery.pl

Idź do oryginalnego materiału