
W internecie można znaleźć wszystko, z tym, iż większość z tego to fałsz. Wojtek podesłał mi interesującą rzecz, ba – dość dziwaczną. Informację o rzekomo najlżejszym powerbanku świata. Nie bezwzględnie, ale w odniesieniu do pojemności 20 000 mAh. Na dodatek gadżet jest sygnowany marką… Haribo (tak, te żelki). Na początku czułem ściemę, ale teraz mam wątpliwości…
Faktem jest, iż istnieje rynek akcesoriów „ultralight”, gdzie entuzjaści technologii potrafią analizować każdy gram swojego wyposażenia. Ów niszowy rynek ma właśnie nowego, zaskakującego gracza. Mowa o power banku o pojemności 20 000 mAh sygnowanym marką Haribo. Owszem produkt z doczepionym gumowym misiem wygląda niepoważnie, ale jego specyfikacja wywołała poruszenie w niszowych społecznościach, rzucając wyzwanie takim gigantom jak Nitecore (firma, która dotychczas produkowała najlżejsze powerbanki m.in. z karbonu).
Za produkcję urządzenia nie odpowiada oczywiście producent słodyczy, ale firma „Hong Kong DC Global” (DCHK), która wprowadziła power bank na rynek poprzez azjatyckie platformy crowdfundingowe. Produkt trafił już do globalnej sprzedaży, m.in. na platformę Newegg (już go niestety na niej nie ma), czy na Amazona (tu go namierzyłem: https://www.amazon.com/DCHK-20000mAh-Charging-Portable-Motorola/dp/B0DPWVYMN5), co niejako potwierdza, iż nie jest to jedynie koncepcyjny żart, a faktycznie produkt do kupienia. Największe zdziwienie budzą jednak dwa parametry: waga i cena.

Ważący około 280-286 gramów (różne źródła różnie podają) powerbank Haribo jest lżejszy od bezpośredniego konkurenta, czyli Nitecore Carbo 20000 (ok. 295 g; cena w Polsce ok. 450 zł). Model Nitecore, zbudowany z włókna węglowego, przez lata był uznawany za wzorzec wagi w tej kategorii. Tymczasem produkt z Hongkongu, bliżej nieznanej nikomu firmy, kosztujący w promocji ok. 23-25 dolarów, jest nie tylko lżejszy, ale i wielokrotnie tańszy od wspomnianego rywala.
Nie miałem tego urządzenia fizycznie w dłoniach, więc nie jestem w stanie osobiście potwierdzić, iż sprzęt ma faktycznie 20 000 mAh, ale zgodnie z analizą z wielu źródeł, urządzenie oferuje szybkie ładowanie 22,5 W, wbudowany kabel USB-C oraz dodatkowy port USB-C (wejście/wyjście). Na forach internetowych, m.in. w społeczności r/Ultralight, pojawiły się już pierwsze niezależne testy użytkowników. Jeden z nich wykazał w teście rozładowania rzeczywistą pojemność wyjściową na poziomie ok. 15 135 mAh (56 Wh), co – paradoksalnie – sugeruje, iż ów „żelkowy” powerbank faktycznie może mieć nominalnie (wewnętrznie) ok. 20 000 mAh.

Producenci zawsze podają sumaryczną pojemność wewnętrznych ogniw (pracujących przy napięciu 3.7V), a nie realną moc oddawaną na wyjściu (przy 5V, po stratach wynikających z konwersji napięcia). Wynik na poziomie 15 000 mAh jest więc typowy dla tej klasy urządzeń.
Jednak… podchodziłbym do tej rewelacji z pewnym dystansem. Przede wszystkim żadne z dostępnych mi źródeł (a przynajmniej nic takiego nie znalazłem; Perplexity, ChatGPT, Gemini, Copilot czy Google – też nie) nie analizuje wewnętrznej elektroniki tego cuda.
Wygląda na to, iż nikt (jeszcze) nie zrobił teardownu (rozebrania urządzenia), aby sprawdzić jakość zastosowanych obwodów zabezpieczających przed przeładowaniem, zwarciem czy przegrzaniem, elementów konstrukcyjnych obudowy (trwałość) itp. A jak wiemy, wszystkie tego typu elementy mają masę.
Przypuszczam (ale to wyłącznie moja spekulacja!), iż niska waga wynika głównie z zastosowania absolutnie minimalistycznej, lekkiej obudowy z tworzywa sztucznego. Która jest owszem, lekka, ale dalece ustępuje wytrzymałości takim materiałom jak karbon (równie lekkim, znacznie droższym i znacznie wytrzymalszym).
Zatem, czy ten produkt to nie fejk? Wygląda na to, iż nie, ale czy jest bezpieczny?… to zupełnie inne pytanie.
Baseus EnerFill FC51 Bipow2 Pro: tańszy niż akcesoryjny powerbank do iPhone Air
Jeśli artykuł Ten power bank wygląda jak zabawka Haribo. Waży mniej niż topowy Nitecore i kosztuje ułamek jego ceny nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.

8 godzin temu







