Beyerdynamic to marka doskonale znana miłośnikom sprzętu audio – marka, która działa rynku nieprzerwanie od… ponad 100 lat. Ale jak sprawdza się jej najnowszy sprzęt? Aby poznać odpowiedź na to pytanie, zapoznajcie się z moją recenzją bezprzewodowych słuchawek Beyerdynamic Aventho 300, które stosunkowo niedawno trafiły do polskich sklepów. Nie przedłużając, zapraszam do lektury!
Specyfikacja i cena
Jak informuje producent, Beyerdynamic Aventho 300 to bezprzewodowe słuchawki wokółuszne o zamkniętej konstrukcji, które obsługują łączność Bluetooth 5.4 i oferują aktywną redukcję szumów (ANC) oraz obsługę kodeków AAC, aptX Lossless, aptX Adaptive i LE Audio. Na ich pokładzie znalazły się dynamiczne przetworniki STELLAR.45 i akumulator, który ma zapewniać do 50 godzin czasu pracy z ANC.

Beyerdynamic Aventho 300 kosztują niemało, bo w Polsce trzeba za nie zapłacić 1749 złotych. Pełna specyfikacja jest widoczna poniżej.
Beyerdynamic Aventho 300 – specyfikacja techniczna:
Budowa i jakość wykonania
Pod względem designu Aventho 300 niczym się nie wyróżniają, ale ich dość minimalistyczny wygląd z pewnością przypadnie do gustu niejednemu użytkownikowi. Do wyboru mamy dwie wersje – białą oraz czarną. Co ważne, nie są one przesadnie ciężkie, chociaż zastosowano tu nie tylko tworzywo sztuczne, ale też trochę metalu.
Te słuchawki mają elastyczny, regulowany pałąk, składaną konstrukcję i nausznice, które nie należą do tych największych i najgłębszych. No właśnie, dla osób z większymi uszami mogą być za małe i zbyt płaskie, zwłaszcza iż od środka wyłożono je tylko cienką siateczką. Jest ona przyjemna i delikatna w dotyku, ale kompletnie nie zmiękcza znajdującego się za nią plastiku. Zarówno poduszki nausznic jak i poduszka pałąka są już bardzo miękkie. Pokryto je oczywiście ekoskórą.

Beyerdynamic Aventho 300 lekko opierają się o czubek głowy, a nausznice dociskają się do głowy w stopniu umiarkowanym. Czy dla przeciętnego użytkownika będą jednak komfortowe? Ja nie mam przesadnie dużych uszu, a mimo to po dwóch godzinach użytkowania moje małżowiny błagały o litość. Po kilku godzinach czułam też rosnący dyskomfort w miejscu styku zauszników okularów z głową, ale pojawił się on wolniej niż w przypadku ostatnio przetestowanych Nothing Headphone (1).


Wszelkie elementy sterujące urządzenia znalazły się na prawej słuchawce. Tuż obok siebie umieszczono złącza USB-C i mini jack oraz dwa przyciski. Na szczęście mają one odmienny kształt, przez co można je od siebie odróżnić bezwzrokowo. Zabrakło tu pokrętła do zmiany głośności, ale jego funkcję przejmuje dotykowy panel znajdujący się z boku prawej nausznicy. Ten panel pozwala też przełączać się między utworami, odbierać połączenia, aktywować asystenta głosowego czy wstrzymywać odtwarzanie, ale zarejestrowanych gestów nie można przemapować. Poza tym jego responsywność mogłaby być wyższa.


Jeśli chodzi o to, co dostajemy w zestawie ze słuchawkami, to w pudełku oprócz samych słuchawek znalazłam niezbędną dokumentację, przewód USB, przewód mini jack, a także woreczek oraz twarde etui. Takie etui to oczywiście mile widziany dodatek.

Parowanie i łączność
Jak w przypadku wielu słuchawek Bluetooth, Beyerdynamic Aventho 300 wystarczy po raz pierwszy włączyć, a tryb parowania aktywuje się w nich automatycznie. Gdy tylko zrobiłam to ja, na komputerze z systemem Windows wyskoczył monit o wykryciu słuchawek i możliwości sparowania. W przypadku telefonu z Androidem tak nie było – urządzenie musiałam sparować po przejściu do ustawień Bluetooth na telefonie. Po sparowaniu słuchawki mogłam dodać do aplikacji Beyerdynamic, którą pobrałam ze sklepu Google Play.
Jako iż Beyerdynamic Aventho 300 obsługują łączność Bluetooth 5.4, oferują zasięg na poziomie aż 15 metrów. Ja mogłam chodzić w nich po całym domu, mocno oddalając się od sparowanego urządzenia, bez problemów z jakimikolwiek zakłóceniami.

Kodeki z których tu możemy korzystać to AAC, a także aptX Lossless, aptX Adaptive oraz LE Audio. Szkoda, iż nie obsługują natomiast kodeku LDAC, który jest obsługiwany przez znacznie więcej telefonów niż kodeki aptX.
Aha, Beyerdynamic Aventho 300 pozwalają płynnie przełączać się między dwoma sparowanymi urządzeniami, dzięki wsparciu dla rozwiązania multipoint.
Aplikacja
Aplikacja Beyerdynamic o której już wspomniałam, dedykowana jest urządzeniom z Androidem i iOS. Wersji dla desktopów niestety nie ma. Skupmy się jednak na jej możliwościach. Po pierwsze, jej interfejs jest schludny i czytelny. Niektórych zawiedzie natomiast brak języka polskiego.





Wśród dostępnych tu funkcji mamy opcję włączenia ANC lub trybu transparentnego, detekcji noszenia czy wyłączenia lub zmiany języka komunikatów głosowych. Jest też na szczęście korektor. Do wyboru są albo predefiniowane ustawienia, albo możliwość stworzenia własnych. Producent oddał nam jednak tylko pięć suwaków, a musicie przyznać, iż to trochę mało.
Wrażenia z użytkowania. Jak Beyerdynamic Aventho 300 brzmią?
Powiedziałabym, iż wyjściowo Beyerdynamic Aventho 300 brzmią bardzo dobrze i są dostrojone nieźle. Generowany przez nie dźwięk jest klarowny i nie słychać w nim przesadnej kompresji (zarówno w parze z kodekiem AAC, jak i aptX Adaptive), o ile sparujemy je ze telefonem. W parze z komputerem Windows 11 jest trochę gorzej, ale to już wina systemu Microsoftu.

Dźwięk w tych słuchawkach jest dobrze zbalansowany, bo przy domyślnych ustawieniach EQ nie odczułam tu braku basów. Tony średnie i wysokie zdawały się delikatnie wycofane, ale w tej kwestii pomógł korektor.
Beyerdynamic Aventho 300 nie są słuchawkami gamingowymi, ale mimo to nie ograniczyłam się w ich przypadku tylko do słuchania muzyki. Po sparowaniu z komputerem zagrałam w nich w Overwatcha 2 i o dziwo grało się w nich dość dobrze, mimo łączności Bluetooth. Pozycjonowanie dźwięku było dobre, co ułatwiało lokalizowanie przeciwników. Na czas grania warto jednak trochę zmniejszyć basy.
Aktywna redukcja szumów
Niestety, według mnie ANC działa w tych słuchawkach z dość niską skutecznością, zwłaszcza biorąc pod uwagę przedział cenowy. Beyerdynamic Aventho 300 nie wywołują u mnie uczucia zatkania uszu, ale choćby po włączeniu aktywnej redukcji szumów przepuszczają do ucha sporo miejskiego szumu. Zdecydowanie największą rolę odgrywa tu redukcja pasywna, zapewniana przez konstrukcję nausznic. Innymi słowy, jeżeli w słuchawkach zależy Wam właśnie na świetnym ANC, to powinniście poszukać innego modelu.

Bateria i czas pracy
Producent zapewnia, iż Aventho 300 mają działać na pojedynczym ładowaniu choćby 50 godzin, i to po włączeniu w ANC. W praktyce, po wyłączeniu ANC można liczyć jednak na jeszcze dłuższe działanie, a to świetne wieści dla tych, którzy chcą sięgać po kabelek rzadko.

Podsumowanie – czy warto kupić słuchawki Beyerdynamic Aventho 300?
Beyerdynamic Aventho 300 to słuchawki, które z jednej strony imponują jakością dźwięku, wykonaniem i czasem pracy na baterii, z drugiej nieco rozczarowują pod względem aktywnej redukcji szumów czy komfortu użytkowania. To solidna propozycja dla osób, które cenią sobie zbalansowany i czysty dźwięk i długi czas pracy na baterii, a przy tym szukają sprzętu, którego mogliby używać i w domu, i w podroży. W tym drugim obecność poręcznego etui w zestawie na pewno pomoże.

Jeśli szukasz jednak sprzętu z topowym ANC, warto sprawdzić, co ma do zaoferowania konkurencja. Poza tym trzeba przyznać, iż są to słuchawki, które kosztują niemało. Renoma marki z pewnością robi swoje, ale osobiście poczekałabym na to, aż Aventho 300 będą dostępne w kuszącej promocji.
Mocne strony:
- Wysoka jakość brzmienia
- Zadowalająca wyjściowa konfiguracja
- Obsługa zaawansowanych kodeków (aptX Lossless, Adaptive, LE Audio)
- Bardzo długi czas pracy na baterii (do 50h z ANC)
- Dobra jakość wykonania i estetyczny design
- Wygodna aplikacja z korektorem i dodatkowymi opcjami
- Obsługa połączeń multipoint
- Solidny zestaw sprzedażowy z twardym etui
Słabe strony:
- Przeciętnie działająca aktywna redukcja szumów (ANC)
- Brak wsparcia dla kodeku LDAC
- Małe i płytkie nausznice – mogą być niewygodne dla osób z większymi uszami
- Brak możliwości personalizacji gestów na panelu dotykowym