Sankcje nie działają? Rosjanie przez cały czas produkują autorskie procesory

2 godzin temu

Pomimo obostrzeń w handlu zaawansowanymi technologiami nałożonymi przez Zachód, Rosji udało się wyprodukować pierwszą partię 48-rdzeniowych układów Baikal.

Po rozpoczęciu przez Rosję wojny na pełną skalę przeciwko Ukrainie, władze Tajwanu nałożyły ścisłe kontrole eksportu na procesory, które mogą być wysyłane do Rosji i na Białoruś. W rezultacie podmioty takie jak Baikal Electronics mogą zamawiać od tajwańskich firm jedynie 32-bitowe układy pracujące z częstotliwością do 25 MHz i oferujące wydajność do 5 GFLOPS. Mówiąc wprost, są one za słabe by były użyteczne w rozwoju nowoczesnych technologii.

Zapotrzebowanie na rodzime procesory ma być gigantyczne

Rosja pracuje więc nad rozwojem własnych CPU, a jednym z najnowszych dzieł jest Baikal-S. Ten 48-rdzeniowy układ został stworzony z myślą o centrach danych i serwerach. Pierwsze 1000 sztuk zostało rozesłanych do firm i deweloperów na terenie federacji, którzy na jego podstawie mają rozpocząć prace nad jeszcze wydajniejszymi i bardziej zaawansowanymi rozwiązaniami. Na myśl nasuwa się jednak pytanie, jak Rosjanom udało się tego dokonać?

Są dwie możliwości. Pierwsza to wykorzystanie firm-pośredników, które oficjalnie nie są rosyjskie. Druga zaś to skorzystanie z pomocy przyjaznych im krajów, takich jak Chiny lub Indie. Którakolwiek z nich nie byłaby prawdziwa, mleko się już rozlało, a ta niewielka partia układów stanowi krok milowy dla rozwoju rosyjskiej technologii półprzewodnikowej.

Integracja procesorów Baikal-S w projektach systemowych ma zająć Baikal Electronics co najmniej rok. Następnym krokiem będzie rozpoczęcie masowej produkcji w zagranicznych zakładach, prawdopodobnie w chińskim SMIC, co może zająć kolejne dwanaście miesięcy. Biorąc pod uwagę fakt, iż rosyjskie firmy mają trudności ze zdobyciem procesorów od renomowanych producentów, popyt na rodzime produkty jest ogromny i prawdopodobnie znacznie przewyższy podaż.

Idź do oryginalnego materiału