Recenzja telewizora Mini LED Sony Bravia 9 65” – po jasnej stronie mocy

4 godzin temu

Sony Bravia 9 to telewizor wyróżniający się na tle konkurencji kilkoma ważnymi atrybutami. To model, który mógłby być drogowskazem dla innych producentów w wielu istotnych kategoriach: jak powinien być wykonany i sprawować się w warunkach domowych zaawansowany Mini LED. Produkt mający oczywiście swoje wady, ale ilość plusów oraz ogrom świetnej pracy, jaką włożyli japońscy inżynierowie do stworzenia Bravia 9, pozwala użytkownikowi mieć do czynienia z telewizorem wybitnym.

Recenzję Mini LED Sony Bravia 9 zacznę jednak od małej retrospekcji, a mianowicie od polskiej premiery tego egzemplarza, która miała miejsce w kwietniu 2024 r. Pokusiłem się wtedy o stwierdzenie: „Bravia 9 ma być creme de la creme japońskiej oferty w kategorii Mini LED”. I miałem rację…

Warto zaznaczyć, iż pierwotnie na półkach sklepowych model pojawił się tylko w dwóch rozmiarach: 75” i 85”. Wersja 65” zadebiutowała w listopadzie 2024 r. Stwierdzam, iż polski oraz europejski oddział Sony podjęły słuszną decyzję o wprowadzeniu do naszego kraju mniejszej przekątnej. Produkt ten ewidentnie może poprawić wyniki sprzedażowe w ujęciu wartościowym, gdyż bądźmy szczerzy – jest on jednym z najlepszych 65-calowych telewizorów z ubiegłego roku.

Szybki rzut oka na specyfikację w kontekście testu TV

Bravia 9 oferuje podświetlenie Mini LED z zaawansowanymi sterownikami oraz 120 Hz matrycę typu VA. I tu ważna uwaga, podczas oglądania TV pod pewnym kątem degradacja kolorów jest nieduża – za ten fakt duży plus dla producenta. W telewizorze zainstalowano 6 GB RAM oraz procesor mt 5897 (dane aplikacja AIDA64), czyli MediaTek Pentonic 1000.

Model został bogato wyposażony w strefy lokalnego wygaszania. Niestety proces ich liczenia tym razem był dość utrudniony. W pionie mamy +/- 28 stref, a w poziomie między 53-56. Jedno jest pewne: w Bravia 9 w przekątnej 65” znajdziemy około 1500 stref wygaszania. Ponadto złącza HDMI 3 i 4 są w stanie obsłużyć sygnał 4K w 120 Hz. Japońscy inżynierowie wykorzystali w recenzowanym egzemplarzu technologię kropek kwantowych. Pokrycie gamutu dla DCI-P wynosi 97%, a dla BT. 2020 – 78%.

Do plusów można również zaliczyć powłokę antyrefleksyjną, która całkiem przyzwoicie rozprasza światło np. promienie pojawiające się na ekranie w słoneczny dzień.

W ramach testu na ekranie TV została wyświetlona biała oraz czarna/szara plansza. Zarówno w jednym jak i drugim przypadku nie były zauważalne defekty w postaci niejednorodnego podświetlenia, smug lub innych niepożądanych zdarzeń.

Pierwsze wrażenia i konfiguracja

Moje pierwsze wrażenia po wyjęciu TV z kartonu: „o matko, jaki to jest kawał sprzętu”. Telewizor jest ciężki, ewidentnie wykonany z materiałów dobrej jakości – to widać i czuć pod rękoma. Design, jak to u Japończyków, minimalistyczny. Ekran okalają bardzo wąskie ramki, a sama ciemno srebrna boczna rama o grubości 3 cm prezentuje się nowocześnie, jednym słowem – wyśmienicie.

Podstawę, czyli dwie metalowe nóżki, w Sony Bravia 9 można ustawić w czterech wariantach: wąsko (dedykowana dla małych stolików TV), szeroko, nisko oraz wysoko (dodatkowa przestrzeń na soundbar). W moim przypadku została wybrana opcja: szeroko i nisko.

Pierwsze uruchomienie telewizora oraz konfiguracja Google TV przebiegła bez problemu. Ponadto została wykonana „automatyczna kalibracja akustyczna”, która dopasowuje dźwięk do przestrzeni, w jakiej znajduje się TV. Dla ścisłości, proces kalibracji można wykonać w późniejszym czasie, gdyż funkcja ta jest dostępna w menu urządzenia.

Jakość obrazu w Bravia 9 = japońska precyzja

Swoje spostrzeżenia co do jakości obrazu w Mini LED Bravia 9 mógłbym adekwatnie sprowadzić wyłącznie do jednego określenia: prima sort. Jednakże byłoby to zbyt trywialne, dlatego też postaram się króciutko uargumentować powyższe stwierdzenie.

Podczas użytkowania TV wyłącznie korzystałem z trybu kino, zarówno przy standardzie SDR, jak i HDR. Materiały w Dolby Vision były odtwarzane w trybie jasny. Tryb ciemny również sprawdza się w Bravia 9, gdyż mówiąc potocznie panel jest w stanie mocno zaświecić (w HDR ponad 2000 nitów), a tym samym są widoczne detale w cieniach w ciemnych scenach.

Jeśli jestem już przy temacie ciemnych scen, to warto wspomnieć o reprodukcji czerni w recenzowanym modelu. Bravia 9 w tej materii radzi sobie, jak na TV LCD LED, bardzo dobrze. A to za sprawą kilku elementów: dobrej matrycy typu VA, dużej liczby stref lokalnego wygaszania, a przede wszystkim ponadprzeciętnego algorytmu nadzorującego te strefy, który z dużą dokładnością nimi zarządza. Tak wygląda klucz do sukcesu. Oczywiście minimalny blooming występuje, ale w porównaniu do konkurencji LCD LED ma on marginalny wymiar.

Była mowa o dużej jasności panelu, co w konsekwencji sprawia, iż egzemplarz ten świetnie sprawdza się w nasłonecznionych salonach.

W ustawieniach znajdziemy szereg opcji, które w realny sposób wpływają na jakość emitowanego obrazu np. “zaawansowane zwiększenie kontrastu”, „łagodna gradacja”, „mapowanie tonów HDR”. Moim zdaniem choćby wymagający odbiorca wyciągając Bravia 9 z pudełka, a następnie włączając film 4K HDR, bez zbędnego majstrowania w ustawieniach będzie mocno usatysfakcjonowany z obrazu, jaki otrzyma za sprawą fabrycznych trybów.

Dobrze działający mechanizm odpowiedzialny za płynność ruchu (Motionflow) to kolejny istotny element układanki, który pozwala wysoko ocenić testowany TV.

Kolejny atrybut zasługujący na wyróżnienie to dobrze działający algorytm upscalingu treści. Sprawdza się on m.in. podczas korzystania np. z telewizji kablowej, w której kanały są nadawane w niższej rozdzielczości.

Warto zwrócić uwagę na funkcję „Automatyczny poziom luminancji” (dostosowanie jasności ekranu do warunków oświetleniowych pomieszczenia), który może być pomocny dla naszych oczu w trakcie nocnych seansów.

Ale żeby nie było zbyt słodko, to na koniec ponarzekam. Czego zabrakło mi w Sony Bravia 9? Zdecydowanie Filmmaker Mode oraz trybu Dolby Vision IQ.

System audio to prawdziwy japoński samuraj

Acoustic Multi-Audio+ to system audio, który od lat jest stosowany w TV LCD LED japońskiego producenta z różnym skutkiem. Raz brzmi on lepiej, a raz gorzej. Stawiając sprawę uczciwie, nie obiecywałem sobie po nim za dużo. Co prawda na papierze specyfikacja prezentowała się dobrze, ale brak klasycznych fabrycznych trybów dźwięku w menu (np. kino, muzyka, sport, dialogi itp.) mocno studził mój entuzjazm. I w sumie dobrze, iż coś mnie wpierw ostudziło, bo po kilku dźwiękowych testach z ścieżką Dolby 5.1 / Dolby Atmos zrobiło mi się gorąco od emocji…

System jest w konfiguracji 2.2.2, choć producent zastosował specjalny mechanizm upscalingu do tzw. 3D Surround. W Bravia 9 mamy do dyspozycji: 2x10W głośniki Subwoofer, 2x10W jednostki średnich tonów, 2x10W głośniki wysokotonowe i 2x5W liniowe jednostki wysokotonowe. Wszystko o łącznej mocy 70W.

Jak to gra – piknie, jak to mawiają górale. Każde z emitowanych pasm zawiera detale, bass jest dobrze podkreślony, scena muzyczna, jak na głośniki TV, jest bardzo szeroka. Oglądałem kilka fragmentów filmów z dużą ilością efektów dźwiękowych (Formula 1, wybuchy/wystrzały itp.) i wniosek zawsze był ten sam – wow, jak to dobrze brzmi. W przypadku maksymalnej głośności nie słychać gubienia/odcinania niektórych częstotliwości ani innych niepożądanych zjawisk np. przesterów.

Jak wspomniałem, brak tu klasycznych trybów dźwięku, ale finalnie okazało się, iż w niczym to specjalnie nie przeszkadza. Jest tzw. suwak od „efektu surround”, „korektor graficzny” (equalizer) oraz „uwypuklenie głosu” – funkcja istotna w przypadku słabo zremasterowanych dialogów w polskich produkcjach kinowych… czegóż więcej chcieć.

Testowana Bravia 9 w mojej ocenie to najlepszy w historii telewizor z segmentu LCD LED w kategorii audio wyprodukowany przez Sony. Śmiem twierdzić, iż to również jeden z najlepszych TV w pod kątem dźwięku dostępny na rynku na przestrzeni ostatnich lat.

Na koniec mała dygresja, przy okazji testów z dźwiękiem w Bravia 9 przypomniał mi się model OLED Sony AF9 z 2019 (system Acoustic Surface Audio +, łączna moc 98W), który w moim osobistym rankingu nieustannie zajmuje wysoką pozycję w kategorii jakość dźwięku. Dziś już wiem, iż podobny los spotka Bravia 9 z 2024 r.

Google TV – pełen wachlarz możliwości

Nie da się ukryć, iż telewizory z Google TV zapewniają swoim użytkownikom bardzo szeroki wachlarz możliwości pod kątem dostępu do aplikacji streamingowych, ale i nie tylko. W sumie wszystkie poszukiwane przeze mnie apki były dostępne. Platforma została oparta o wersję Android TV 12 z poprawkami zabezpieczeń systemu z dnia 5 listopada 2024 r. Jak już wspomniałem, w Sony Bravia 9 znajdziemy 6 GB RAM i to po prostu czuć. System, interfejs – mówiąc kolokwialnie – śmiga bezproblemowo niczym wytrawny slalomista pomiędzy tyczkami podczas swojego przejazdu.

Sony Pictures Core (dawniej Bravia Core) to dedykowany serwis streamingowy dla telewizorów Sony. Przewagą tej platformy w porównaniu do konkurencyjnych serwisów jest jakość oferowanego obrazu. W opcji Pure Stream mamy zagwarantowany bitrate na poziomie około 80 Mbps (w Netflix najwyższy bitrate dla opcji 4K Dolby Vision to około 19 Mbps). Podsumowując, świetne możliwości HDR Bravia 9 plus doskonała jakość źródłowego materiału z Sony Pictures Core, gwarantuje fantastyczne wizualne i dźwiękowe wrażenia.

Wprowadzanie komend głosowych w języku polskim w celu sterowania TV, wyszukiwania treści (Asystent Google) działa perfekt – jeden z najlepszych telewizorów w tej kategorii na rynku.

Z punktu widzenia wszystkich użytkowników systemu iOS, bardzo istotnym elementem jest kompatybilność Bravia 9 z AirPlay 2 i HomeKIT, gwarantuje bezproblemową synchronizację urządzeń.

Istotne funkcjonalności dla użytkownika

Bez dwóch zdań do istotnych funkcjonalności można zaliczyć współpracę z zewnętrznym dyskiem oraz opcje gamingowe. W przypadku tej pierwszej kwestii, Sony Bravia 9 wypada słabo i to według mnie jedyny znaczący problem, jaki udało mi się znaleźć w tym modelu, ale od początku.

Do telewizora został podłączony (złącza USB 3.0) dysk typu HDD o pojemności 1 TB, zawierający około 450 GB danych (zdjęcia, filmy). Po ponad 20 minutach nie udało się wczytać pełnej zawartości dysku. Fabryczna aplikacja służąca do przeglądania plików multimedialnych jest jednym słowem – fatalna. Remedium na opisaną niedogodność jest zainstalowanie aplikacji Kodi, która w nieco szybszy sposób jest w stanie wczytać nasze dane z dysku. Inną zewnętrzną aplikacją sprawdzoną przeze mnie do wyświetlenia np. filmów było VLC, która świetnie sprawdziła się podczas przeglądania plików z mojego zewnętrznego dysku.

Opcje gamingowe w recenzowanym modelu prezentują się bardzo dobrze. Do dyspozycji mamy dwa złącza HDMI 2.1 obsługujące sygnał w 4K w 120 kl/s. Co ważne, w końcu możemy jednocześnie odtworzyć materiały w Dolby Vision wraz z aktywną funkcją VRR. W starszych modelach Bravia nie było takiej możliwości. Ponadto do dyspozycji mamy Game Bar (należy wybrać w skróconych ustawieniach – klawisz klucza na małym pilocie – „tryb zawartości” przestawić na GRA, a następnie wcisnąć klawisz menu), w którym możemy np. włączyć celownik oraz wybrać jego rodzaj, dokonać korekty czerni, zmienić tryb obrazu na Gra FPS lub Gra RTS.

Pilot i przewodnik programowy

Do Sony Bravia 9 producent dołączył dwa piloty. Mały pilot tzw. smart łączy się z telewizorem dzięki Bluetooth, ma wbudowany mikrofon, jest poręczny oraz oferuje podświetlaną klawiaturę. Co ważne aktywacja podświetlenia następuje już w momencie poruszenia pilotem (prawdopodobnie zainstalowano w nim żyroskop). Na plus dedykowany klawisz dla aplikacji YouTube oraz brak baterii (dobre eko rozwiązanie) – możliwość ładowania akumulatora dzięki złącza USB typu-C. Większy pilot, z numeryczną klawiaturą, działa na podczerwień (mniej wygodna opcja), ale za jego pośrednictwem (mały niebieski przycisk) możemy sprawdzić dane o jakość streamingu w serwisie Sony Pictures Core.

Przewodnik programowy w obecnej formie jest estetyczny oraz ma przejrzysty wygląd. Na plus, w górnym prawym rogu, podgląd w tej chwili odtwarzanego kanału oraz pionowy znacznik czasu. Tempo nawigacji, czas reakcji w TV Guide są na wysoce akceptowalnym poziomie.

Kilka słów podsumowania

Na samym początku już wspomniałem, iż ilość atrybutów oraz ogrom świetnej pracy, jaką włożyli japońscy inżynierowie do stworzenia Bravia 9, pozwala nazwać ten model „Telewizorem 2024 roku w kategorii Mini LED”. Ma on swoje również małe wady, ale ogrom plusów, jakie znajdziemy w tym egzemplarzu przytłacza te nieliczne znalezione przeze mnie minusy. Sony BRAVIA 9 K-65XR90 jest trochę jak japoński Sensei, który mógłby spokojnie nauczać np. chińskich producentów, jak należy robić telewizory Mini LED.

Do plusów należy zaliczyć: szeroką paletę barw, bardzo wysoką jasność panelu, co przekłada się na świetny efekt HDR, dobre kąty widzenia, bardzo dobrze działający mechanizm odpowiedzialny za płynność ruchu oraz algorytm lokalnego wygaszania, wybitny system audio, a także podświetlany/ergonomiczny mały pilot. Minus to jak zwykle w przypadku telewizorów Sony ślamazarne wczytywanie danych z zewnętrznego dysku. Ponadto duży pobór prądu np. w trakcie odtwarzania materiałów HDR (pełna jasność) oraz wysoka cena – około 12 999 zł. Choć tu zatrzymałbym się na moment. jeżeli stać Cię na Ferrari, Porsche lub samochód z silnikiem o dużej pojemności, dający bardzo dobre osiągi, to cena paliwa prawdopodobnie Cię nie interesuje. Analogicznie jest z Sony Bravia 9, gdyż nie po to, Drogi Czytelniku, kupujesz świetny telewizor z super możliwościami HDR, aby oszczędzać prąd. Cena 12 999 zł – fakt, to sporo, choć ten model moim zdaniem jest warty tej kwoty. Warto mieć jednak na uwadze, iż pojawiają się okresowe akcje promocyjne, tak jak np. ostatni Cashback, podczas którego Bravia 9 potrafi być przeceniona choćby o 1000 zł.

Mini LEDSonyTelewizor
Idź do oryginalnego materiału