Recenzja spodni trailowych Nukeproof Blackline

magazynbike.pl 2 miesięcy temu

Macie tak czasem, iż ubrania, które zostały kupione docelowo do jazdy na rowerze, nagle stają się Waszymi ulubionymi również poza nim i po prostu wiecie, iż to jest to czego dokładnie szukaliście? U mnie owa sytuacja miała miejsce w przypadku spodni od Nukeproofa gdzie poza regularnym dekorowaniem ich błotem na szlakach, testowaniem ich podczas hiszpańskiego bikepackingu czy codziennych dojazdów na uczelnię, przemierzyły już swój mały kawałek świata (oczywiście zaliczyłam też w nich kilka kraks, żeby nie było nudno!). Nieziemsko wygodne, oddychające, jedne z lepszych dostępnych aktualnie na rynku, gdzie jakość jest choćby bardziej adekwatna niż cena – to właśnie one, spodnie trailowe z serii Blackline od Nukeproof.

Spodnie po premierze w 2019 narobiły trochę hałasu i zamieszania na rynku, a ich pozytywny odbiór i wrażenia jakie dostarczają wpłynęły na to, iż choćby 5 lat później można znaleźć je w topie na listach najlepszych spodni trailowych. Ale przejdźmy do tego co wpłynęło na to, iż pojawiło się wokół nich tyle halo.

Detale i cechy produktu

Spodnie testowałam w rozmiarze S rozmiarówka delikatnie zawyżona) w kolorze czarnym i beżowym. Tu piątka dla Nukeproofa za wyjście ze schematu i zaoferowanie 4 możliwych wersji kolorystycznych (dostępne również zielone i niebieskie)!

Kluczowe cechy

  • Materiały: 88% poliamid, 12% elastan
  • 4-kierunkowy elastyczny materiał zapewniający swobodę ruchów
  • Impregnacja hydrofobowa DWR
  • Zamki YKK i zatrzaski na guziki
  • Regulowane paski w talii
  • Laserowo wycięta wentylacja
  • Silikonowe uchwyty w talii z nadrukiem
  • Potrójne szwy wewnętrzne nogawek zapewniające trwałość
  • Sitodrukowa grafika i markowe wykończenia Nukeproof

W talii znajdziemy zamek błyskawiczny i podwójny zatrzask, a po obu stronach rzepy, umożliwiające dodatkową regulację według własnych preferencji. Spodnie posiadają 2 pojemne kieszenie zapinane na zamek, w których spokojnie zmieści się telefon, a z dodatków w lewej kieszeni znajdziemy uwięź, do której można bezpiecznie przypiąć klucze. Same kieszenie wyścielone są perforowaną i wytrzymałą siateczką.

Z moich ulubionych cech – spodnie mają podniesiony tył talii, chroniąc dolną część pleców i zapewniając kolejny plus do wygody. Jego przemieszczaniu zapobiega silikonowy pasek znajdujący się po wewnętrznej części spodni i utrzymujący wszystko na swoim miejscu – i to działa.

Materiał z jakich wykonane są spodnie to rozciągliwa w 4 kierunkach świata tkanina, która powstała z myślą o dynamicznej i wydajnej jeździe nie ograniczającej w jakikolwiek sposób motoryki ciała. Całość pokryta jest powłoką DWR by przygotować je do walki z ciężkimi warunkami atmosferycznymi.

Dopasowanie przy mojej budowie ciała i wzroście (170 cm i 69 kg) to przyjemny regular fit – nie nadmiernie workowaty, ale z miejscem na założenie bibsów pod spód ( + u mnie ochraniacze na kolana niestety nie mieściły się pod). Krój delikatnie zwęża się schodząc w dół i pod kolanami spodnie delikatnie opinają się na łydce po to, by w okolicy kostki zapobiegać gromadzeniu się nadmiaru materiału i jego ocieraniu o ramiona korby podczas pedałowania. Lubię to jak Blackline na mnie leżą, a to naprawdę rzadko się zdarza!

Wrażenia z użytkowania

Dopasowanie, które mnie zadowala ( i dodatkowa możliwość jego regulacji ), odpowiedni rozmiar i długość nogawki to coś czego szukałam długo. Również brak nadmiaru materiału w okolicy krocza – złoto. Spodnie są dostosowane do pozycji na rowerze i możesz mieć pewność, iż zawsze będą na swoim miejscu – nieważne czy akurat podjeżdżasz czy walczysz o życie na zjeździe. Nie było sytuacji, w której musiałabym je poprawiać, choćby gdy były całe przemoknięte czy w błocie.

Spodnie są lekkie. Bardzo lekkie. Wpływa to w dużej mierze na to, dlaczego tak bardzo lubię nosić je praktycznie codziennie. Jedynym minusem tej adekwatności jest oczywiście fakt, iż nie są ciepłe i mocno oddychają ( posiadają też dodatkowe perforowane panele pod kieszeniami na udach, które te wentylację zdecydowanie usprawniają ). Na bikepackingu sprawdziły się idealnie i wiem, iż na następny również się ze mną wybiorą.

Czy warunki testowe jakkolwiek je dotknęły? W sumie to tak, o ile odklejające się naklejki wewnątrz spodni można by do tego zaliczyć – te zewnętrzne na udach nic nie rusza! Poza tym, choćby po fikołku przez kierownicę czy wypadnięciu z bandy są całe i zdrowe. Czasem jedynie przeklinam beżowy kolor, gdy na łydce odciśnie się zębatka czy łańcuch…

Na najważniejsze pytanie czy są woododporne – odpowiedź brzmi to zależy. Od nowości spodnie są w pełni woododporne, jednak z kolejnymi cyklami prania ta adekwatność zanika. Użycie odpowiednich środków oczywiście ten problem rozwiązuje

Podsumowując…

Spodnie trailowe Blackline od Nukeproof to pozycja szczególnie warta polecenia. Biorąc pod uwagę cenę, jakość wykonania i to jak wypadają w praktyce czyni je spodniami, które mogę polecić z czystym sumieniem i chyba pierwszy raz w życiu wystawić ocenę 10/10.

Na plus (+):

  • materiał wysokiej jakości
  • bardzo dobre dopasowanie
  • odpowiednia długość nogawek
  • lekkie i oddychające
  • detale, które robią różnicę
  • wiatro i wodoodporność

Na minus (-):

  • ochrona DWR, która z biegiem czasu zanika

Cena: +/- 450 zł

Link do produktu: nukeproof.com/products/blackline-trail-pants?variant=43814153912556

Link do strony producenta: nukeproof.com

Idź do oryginalnego materiału