Recenzja składanego roweru elektrycznego Engwe P20: jak bardzo jesteś wyrozumiały?

cyberfeed.pl 2 miesięcy temu


Łatwo jest zrobić składany rower elektryczny, taki jak P20 Engwe wyglądają świetnie na papierze.

Najpierw wyceniasz go na około 1000 dolarów i obiecujesz 10-sekundowy czas składania. Następnie wymieniasz tradycyjny oleisty łańcuch, przerzutkę, kasetę i dźwignię zmiany biegów na silnik napędzany paskiem i czujnik momentu obrotowego, który powinien intuicyjnie zwiększyć moc wspomaganą pedałowaniem bez konieczności zmiany biegów ani konserwacji. Na koniec dodajesz hydrauliczne hamulce tarczowe, aby wszystko zatrzymać w kontrolowany sposób i pakujesz w ładnie wyglądający pakiet, który można wnieść do pociągu lub wrzucić do bagażnika samochodu.

Na papierze zatem Engwe P20 za 1099 euro (około 1190 dolarów) spełnia wszystkie wymagania dotyczące roweru elektrycznego, który niedawno trafił do sprzedaży w Europie. Jednak jazda nim przez ostatni miesiąc w moim domu w Amsterdamie jasno pokazuje, iż przez cały czas dostajesz to, za co płacisz.

Dobry

  • Niedrogi
  • Składa się, aby można go było zabrać do pociągu lub zmieścić w samochodzie
  • Wygląda dobrze
  • Przyzwoity zasięg wspomagania pedałowania

Złe

  • Źle dostrojony czujnik momentu obrotowego
  • Jazda z prędkością powyżej 23 km/h staje się niewygodna
  • Ciężki jak na składany
  • Na razie tylko w Europie

Cena i zestaw funkcji sprawiają, iż wady P20 można w większości wybaczyć, niemniej jednak są to wady.

Mój pierwszy problem z P20 dotyczy dostrojenia czujnika momentu obrotowego. Jest zauważalne opóźnienie w wspomaganiu pedałowania dostarczanym przez napęd pasowy „Talengo JKaero” P20 podczas ruszania z miejsca. Próba ruszania na pochyłości pozostało gorsza, wymaga kilku sekund dość znacznego wysiłku ze strony rowerzysty. A ponieważ jest to rower jednobiegowy, nie można zmienić biegów dla ulgi.

Być może to dostrojenie jest celowe, ponieważ niemarkowy silnik 250 W w piaście tylnej jest w stanie wytworzyć tylko 42 Nm momentu obrotowego. Nie byłby to pierwszy rower elektryczny, który przenosi ciężar na mięśnie czworogłowe ud rowerzysty zamiast na silnik (i akumulator), aby uzyskać nieco większy zasięg na jednym ładowaniu. P20 nie jest rowerem, który warto mieć, jeżeli regularnie musisz wspinać się po pagórkowatym terenie, ale radzi sobie dobrze ze średnimi zboczami.

Naładowanie wyjmowanego akumulatora trwa nieco ponad pięć godzin.

Silnik w tylnej piaście bez marki jest w porządku, a hamulce bez marki są niezawodne.

Niesprawdzonego paska Talengo nie należy mylić z paskiem napędowym Gates Carbon stosowanym w droższych rowerach elektrycznych.

Przednie i tylne światła są zintegrowane i wliczone w cenę.

Mój drugi problem dał o sobie znać po rozpędzeniu P20. Przy około 23 km/h (14 mph) moje nogi zaczęły się kręcić tak szybko, iż siodełko zaczęło być niewygodne. Ta górna granica jest w porządku, jeżeli dobrze ci idzie toczenie się w spokojnym tempie, ale denerwująca, jeżeli musisz gdzieś dojechać z maksymalną prędkością P20 wynoszącą 25 km/h (15,5 mph), zgodnie z europejskimi limitami.

I jak w przypadku niemal wszystkich rowerów elektrycznych zamawianych pocztą, możesz odblokować silnik, aby uzyskać jeszcze większą prędkość, jeżeli znasz sztuczkę — co zrobiłem na potrzeby tej recenzji. Nic dziwnego, iż pedałowanie z prędkością 20 mil na godzinę (32 km/h) w USA okazało się niemożliwe. Na szczęście mój model testowy został dostarczony z dźwignią przepustnicy, mimo iż w większości państw Europy jest to zabronione. Została wyłączona w oprogramowaniu, ale można ją również odblokować dzięki pewnej magii kodu Konami. Co irytujące, choćby przepustnica P20 cierpi na opóźnienie.

Pedałuję z prędkością 23 km/h, naciskam przepustnicę, aby zatrzymać wiatrak i… silnik gaśnie, wznawia pracę po sekundzie lub dwóch, gdy przepustnica w końcu się włącza. Ostatecznie rower rozpędza się do 32 km/h — a choćby więcej, jeżeli się odważysz.

Te dziwactwa wydajności byłyby niewybaczalne w przypadku roweru elektrycznego w przedziale cenowym ponad 3000 dolarów, który zwykle recenzuję — ale Engwe P20 kosztuje zaledwie jedną trzecią tej kwoty. I jest tu wiele rzeczy, które mogą się podobać.

Jest tu mnóstwo rzeczy, które można polubić

Hydrauliczne hamulce tarczowe P20 zatrzymują te opony 20 x 1,95 cala gwałtownie i pod kontrolą. Należy pamiętać, iż hamulce nie są markowe, co może powodować problemy ze znalezieniem zamiennych klocków hamulcowych, gdy nadejdzie czas.

Geometria P20 jest również większa niż jego rozmiar, dzięki czemu układ kierowniczy nie jest tak nerwowy, jak w przypadku niektórych modeli mniejsze rowery składane. Jest ciężki jak na składany z 20-calowymi oponami, waży 18,5 kg (41 funtów) lub 22 kg (55 funtów) po włożeniu wyjmowanej (i blokowanej) baterii 346 Wh (36 V / 9,6 A). Ale ta dodatkowa waga sprawia, iż ​​jazda jest nieco bezpieczniejsza kosztem przenośności.

Zasięg jest przyzwoity, choć intensywne używanie przepustnicy znacznie go zmniejszy. Używając silnika tylko jako wspomagania pedałowania, osiągałem około 52 km (32 mile) na pełnym akumulatorze, jadąc na poziomach mocy dwa lub trzy (z trzech). Nieźle. Akumulator ładuje się ponad pięć godzin.

Engwe nazywa P20 składakiem 10-sekundowym, co jest z pewnością ambitne — mój najlepszy czas był około dwa razy dłuższy, ale możesz osiągnąć lepszy wynik przy dużej ilości ćwiczeń. Kierownicę i siodełko można złożyć dzięki zatrzasków szybkozłącznych, a choćby pedały składają się przy odrobinie wysiłku. Następnie rower składa się na pół wzdłuż czegoś, co wydaje się uspokajająco mocnym zatrzaskiem znajdującym się w połowie środkowej rury.

Magnes pomaga utrzymać przednie i tylne koła przytwierdzone po złożeniu, umożliwiając pchanie lub ciągnięcie nieporęcznego pakietu, jeżeli utrzymasz go na jednym kole, trzymając jednocześnie siedzenie dwiema rękami. Wymaga to trochę praktyki i siły, aby to zrobić poprawnie. Niewielki zintegrowany metalowy stojak pozwala rowerowi spoczywać na ziemi w pozycji pionowej bez zbyt łatwego przewracania się.

1/21

To jeden z ładniejszych składanych modeli.

1/21

To jeden z ładniejszych składanych modeli.

P20 ma również wiele dodatków w cenie, w tym zintegrowane błotniki, tylny bagażnik, podpórkę oraz przednie i tylne światła (z przydatnym światłem hamowania), które są wymagane przez większość dojeżdżających do pracy w mieście. Ma również funkcję kierunkowskazów z dedykowanymi przyciskami na kierownicy. Korzystanie z nich jest trudne, ponieważ nie wydają dźwięku, nie wyłączają się automatycznie i nie są zbyt widoczne w ciągu dnia. Moim zdaniem lepiej jest używać sygnałów ręcznych.

Nie ma aplikacji, wyświetlacz jest malutki, ale w porządku, a cały rower może wytrzymać deszcz i strumienie wody podczas jazdy. Można by pomyśleć, iż stopień ochrony IP6 będzie standardem dla wszystkich rowerów elektrycznych przeznaczonych do jazdy na zewnątrz, ale nie jest to gwarantowane w tym przedziale cenowym.

Co mnie frustruje w P20, to to, iż mógłby być świetnym rowerem elektrycznym, ale zamiast tego sprawia wrażenie, jakby został opracowany przez zespół marketingowy przy użyciu dostępnych części wybranych z katalogu, bez poświęcenia czasu w optymalizację wrażeń z jazdy. Ale to właśnie dostajesz w budżetowym segmencie rowerów elektrycznych.

W cenie 1099 euro / 1099 funtów Engwe P20 to dobry wybór dla wszystkich, kto potrzebuje stosunkowo niedrogiego roweru elektrycznego do dojazdów do pracy różnymi środkami transportu lub szuka składanego roweru, który jeździ bardziej jak tradycyjny rower.

Zdjęcia autorstwa Thomasa Rickera / The Verge



Source link

Idź do oryginalnego materiału