Od ponad miesiąca korzystam z nowego iPhone’a 15. telefon ten jest pod wieloma względami lepszy od swojego poprzednika, ale wciąż czuć niedosyt głównie z uwagi na wygórowaną cenę. Co istotne, zmian jest zdecydowanie więcej niż miało to miejsce przy premierze poprzedniej generacji.
Jak iPhone 15 wypada w codziennym użytkowaniu i czy warto wydać na niego minimum 4699 zł? Zapraszam do recenzji.
Wygląd i jakość to wciąż jego atut
Flagowa jakość wykonania to cecha, która bezapelacyjnie powinna być obecna w urządzeniu wycenionym na blisko 5000 zł. Apple kolejny raz nie zawodzi i mamy do czynienia z naprawdę solidnie wykonanym urządzeniem, które zamknięto w znanej już i cieszącej oko formie.
Ramkę wykonano z aluminium, a jej krawędzie zostały nieco zaoblone, aby obudowa nie była tak „ostra”. To dobra zmiana. Modele iPhone 15 Pro i 15 Pro Max otrzymały korpus wykonany z tytanu, ale w tej kwestii pojawiło się już sporo kontrowersji. W przypadku tańszego wariantu takowych nie ma, a producent oferuje też bardziej radosny wachlarz kolorystyczny.
iPhone 15 i 15 Plus dostępny jest w pięciu pastelowych kolorach, które mogą się podobać. Testowany przeze mnie wariant czarny to typowa klasyka, ale dla osób noszących telefon w pokrowcu, sam kolor może być kwestią drugorzędną.
Biorąc telefon do ręki widać niewielkie zmiany względem „czternastki”. Tylne szkło z kolorowym wykończeniem jest teraz matowe, co doskonale komponuje się z aluminiową ramką. Z uwagi na swoje kompaktowe gabaryty i lepiej wyprofilowane krawędzie, nowy iPhone dobrze leży w dłoni i przez cały czas zaliczam go do grona kompaktowych telefonów.
Wymiary wynoszą: 147,6 mm (wysokość) x 71,6 mm (szerokość) x 7,80 mm (grubość) i są niemal identyczne z ubiegłorocznym modelem, a jego masa to 171 gramów. W świecie Androida podobne gabaryty ma flagowy Samsunga Galaxy S23 czy Asus Zenfone 10.
Rozmieszczenie przycisków i złącz nie uległo zmianie. Na prawej krawędzi znajdziemy przycisk Power, po przeciwnej stronie przełącznik powiadomień, regulację głośności i slot na kartę SIM, a na dolne ulokowano złącze ładowania w standardzie USB-C. telefon wspiera tryb Dual SIM (nano-SIM + eSIM).
Zabrakło tutaj nowego przycisku akcji, który pojawił się na obudowie iPhone 15 Pro i iPhone 15 Pro Max. To typowa dla Apple zagrywka, wybrane nowości na początku dostępne są w serii Pro, a po 1-2 generacjach trafiają też do podstawowych iPhone’ów.
W pudełku nie znajdziemy ładowarki. Dedykowany zasilacz USB-C o mocy 20 W kosztuje na stronie Apple 119 zł, ale na szczęście telefon naładujemy dowolną ładowarką o podobnych parametrach. Do zestawu dołączono przewód ładujący USB-C – USB-C do ładowania (1 m), narzędzie do otwierania tacki SIM oraz dokumentację.
Warto też wspomnieć, iż w konstrukcji iPhone’a 15 i iPhone’a 15 Plus jeszcze większy nacisk położono na udział materiałów pochodzących z recyklingu. Według producenta, 100 procent kobaltu w baterii i 100 procent miedzi na głównej płytce drukowanej, w miedzianym przewodzie Taptic Engine i miedzianej folii ładowarki indukcyjnej MagSafe pochodzi z recyklingu. Aluminium w obudowach pochodzi w 75 procentach z recyklingu.
Obudowa posiada oczywiście certyfikat IP68 zgodnie z normą IEC 60529 (maksymalna głębokość 6 m do 30 minut).
Ulepszony wyświetlacz Super Retina XDR
Największą zmianą w kwestii ekranu widać już po pierwszym kontakcie z urządzeniem. Zniknął notch, a pojawiła się dynamiczna wyspa znana wcześniej tylko z droższych iPhone’ów. To atrakcyjna zmiana głównie z uwagi na kwestie wizualne. W praktyce, po kilku godzinach korzystania z „piętnastki” przestałem zwracać uwagę na ten element. Doceniam natomiast atrakcyjne animacje oraz funkcje zaszyte w obszarze przestrzeni okalającej przedni aparat.
Rozdzielczość pozostała bez większych zmian, a sama ramka wokół ekranu wydaje się nieco cieńsza. Rozdzielczość wynosi 2556 na 1179 pikseli przy 460 pikselach na cal. W modelu 14 było to 2532 na 1170 pikseli przy 460 pikselach na cal.
Wyświetlacz OLED o przekątnej 6,1 cala jest naprawdę jasny. Jego wartości to: 1000 nitów (typowo); jasność szczytowa 1600 nitów (HDR); jasność szczytowa 2000 nitów (w plenerze). To duży skok względem poprzednika, który widać szczególnie w słoneczne dni.
Niestety, zabrakło kluczowej zmiany. Tak, mam na myśli częstotliwość odświeżania. Apple przez cały czas tkwi w świecie 60 Hz, podczas gdy konkurencja potrafi implementować dużo lepsze parametry choćby w telefonach w cenie poniżej 2000 zł (np. Motorola Edge 40 Neo).
Żałuję, iż Apple nie zdecydowało się zastosować ekranu z lepszym odświeżaniem. Element ten jak zawsze pozostaje kartą przetargową, która ma zachęcić konsumentów do zakupu modeli z serii Pro.
60 Hz nie kuje w oczy pod warunkiem, iż nie mamy bezpośredniego porównania. Osobiście, gdy sięgnę po inny telefon z ekranem 120 Hz i wrócę do iPhone 15, brakuje mi efektu płynności podczas korzystania z interfejsu.
Brak adaptacyjnej częstotliwości odświeżania skutkuje też innymi niedoborami: nie znajdziemy tutaj ProMotion i lubianej funkcji Always On.
Oczywiście pod innym względami panel Super Retina XDR jest świetny i z pewnością zadowoli większość użytkowników.
Po wyjęciu z pudełka, ekran nie jest pokryty dodatkową folią ochronną. Panel chroniony jest warstwą Ceramic Shield, ale nie wpływa to specjalnie na podatność związaną z zarysowaniami. Już po godzinie użytkowania udało mi się solidnie porysować ekran, podczas przygotowywania materiału na nasz kanał YouTube po prostu położyłem dwa telefony na siebie. Obiektyw iPhone 15 Pro okazał się na tyle „ostry”, iż zdołał solidnie porysować „piętnastkę”. Ubolewam.
Wysoka wydajność dzięki procesorowi A16 Bionic
Nie jest zaskoczeniem, iż tegoroczny podstawowy iPhone otrzymał procesor znany ze starszych modeli Pro. Czip A16 Bionic (6-rdzeniowe CPU z 2 rdzeniami zapewniającymi wydajność i 4 rdzeniami energooszczędnymi) wspierany jest 5-rdzeniowym GPU i 16-rdzeniowym systemem Neural Engine. Możliwości tego układu są doskonale znane i mamy do czynienia z naprawdę wydajną jednostką, która bez problemu poradzi sobie z wieloma wymagającymi zadaniami jednocześnie.
Wydajność w codziennym użytkowaniu nie budzi zastrzeżeń. Urządzenie bez problemu obsługuje wymagające aplikacje i gry, choćby gry w tle pozostaje wiele aktywnych zadań. Nie odnotowałem też większych problemów z temperaturami. telefon nie robi się nieprzyjemnie gorący. Nie wiem natomiast jak będzie zachowywał się przy upałach – iPhone 14 miewał w takich warunkach problemy i bywał bardzo ciepły.
iPhone 15 jest wyposażony w 6 GB pamięci RAM LPDDR5 (w modelach Pro znajdziemy 8 GB), a podstawowa pamięć wynosi 128 GB (w modelach Pro podstawowa pojemność podniesiono do 256 GB). W ofercie Apple znajdziemy trzy warianty: 128 GB, 256 GB lub 512 GB pamięci NVMe.
Żywotność baterii… bez większych zmian
Korzystając prawie rok z iPhone 14 nie raz miałem sytuacje, gdy bateria nie wystarczała mi na cały dzień pracy. W przypadku nowego modelu kilka się zmieniło. Apple nie podaje oficjalnie pojemności wbudowanej baterii litowo-jonowej, mówiąc otwarcie jedynie o całym dniu pracy. W praktyce wiele zależy od tego, jakie zadania wykonujemy na urządzeniu.
iPhone 15 wspiera ładowanie bezprzewodowe MagSafe mocą 15 W, bezprzewodowe Qi mocą do 7,5 W i przewodowe zasilaczem o mocy 20 W do 50% w około 30 minut.
Z uwagi na niewielką pojemność akumulatora (3349 mAh) samo ładowanie jest dość szybkie. W ciągu 15 minut uzyskamy około 30%, po godzinie będzie to ponad 80%. Wbudowane zabezpieczenia sprawiają, iż po uzyskaniu 95% urządzenie pobiera bardzo mało mocy zatem ładowanie do pełna może zająć prawie 2 godziny.
Osobiście doceniam wygodne ładowanie bezprzewodowe MagSafe z mocą do 15 W. Przydaje się też ładowanie zwrotne (do 4,5 W), port USB-C można wykorzystać, np. do ładowania innych urządzeń czy akcesoriów, jak słuchawki AirPods.
Łączność i multimedia
Głośniki stereo w iPhone 15 przez cały czas trzymają poziom i pod tym względem to przez cały czas jeden z najlepszych telefonów na rynku. Głośność wydaje się nieco niższa niż w iPhone 14, ale jakość stoi na równie wysokim poziomie. Audio wydobywające się z hybrydowych głośników jest czyste, a obsługa dźwięku przestrzennego sprawdzi się podczas oglądania multimediów.
W kwestii łączności niczego nie brakuje. Na pokładzie znajdziemy dwuzakresowe Wi-Fi 6 (ax) oraz Bluetooth 5.3 z obsługą LE. W niektórych krajach Apple oferuje choćby łączność satelitarną, która pozwoli wezwać pomoc w awaryjnych sytuacjach.
Nowością jest iPhone 15 chip Apple Ultrawideband (UWB) drugiej generacji. Odpowiada on za bardziej precyzyjne namierzanie pozycji. Według producenta, dwa iPhone’y z takimi czipami mogą łączyć się ze sobą na odległość trzykrotnie większą niż dotąd.
Nowy port USB Type-C w iPhone’ach 15 i 15 Plus zaprojektowano w leciwym standardzie 2.0, co oznacza teoretyczną maksymalną prędkość transferu wynoszącą 480 Mb/s. Szybsze połączenie USB zarezerwowano dla modeli Pro.
Znacznie ulepszony zestaw aparatów
Apple konsekwentnie trzyma się schematu, gdzie „zwykły” iPhone otrzymuje 2 obiektywy, a model Pro oferuje fotografowanie trzema oczkami. Podczas, gdy przy przejściu z modelu 13 na 14 zmiany w kwestii fotografii były naprawdę znikome, w tym roku progres jest spor.
Amerykański producent postawił na aparat główny 48 MP, ultraszerokokątny 12 MP i kamerkę selfie 12 MP. Szczegóły techniczne wyglądają następująco:
- główny 48 MP: 26 mm, przysłona ƒ/1,6, system OIS z automatyczną stabilizacją matrycy, funkcja 100% Focus Pixels, obsługa zdjęć o ultrawysokiej rozdzielczości (24 MP i 48 MP)
- ultraszerokokątny 12 MP: 13 mm, przysłona ƒ/2,4 i pole widzenia 120°
- 2x zoom do zdjęć 12 MP: 52 mm, przysłona ƒ/1,6, system OIS z automatyczną stabilizacją matrycy, funkcja 100% Focus Pixels
- 2x zoom optyczny (przybliżanie), 2x zoom optyczny (oddalanie), 4x zoom optyczny (pełny zakres)
- maks. 10x zoom cyfrowy
- aparat selfie: 12 MP, ƒ/1,9
Główny aparat działa domyślnie w nowej rozdzielczości 24 MP zapewniającej dużą szczegółowość kadrów. Opcja 2-krotnego zoomu, uzyskana dzięki inteligentnej integracji sprzętu i oprogramowania, pozwala na korzystanie z trzech poziomów zoomu: 0,5x, 1x i 2x.
Jedną z nowości, jaką znajdziemy w oprogramowaniu są zdjęcia portretowe bez przełączania aparatu w tryb Portret. Jak tłumaczy Apple, „gdy w kadrze znajduje się osoba, pies lub kot, albo gdy użytkownik stuknie, żeby ustawić ostrość, iPhone automatycznie rejestruje informacje o głębi, a uzyskane zdjęcie można później zmienić w idealny portret, korzystając z apki Zdjęcia na iPhonie, iPadzie lub Macu„.
Polepszono też zdjęcia w trybie Noc, które mają być skuteczniej wyostrzone i cechować się ożywionymi barwami. Dostępny jest Inteligentny HDR odpowiedzialny za wierniejsze odwzorowanie kolorów.
Zdjęcia z głównego aparatu wypadają naprawdę dobrze z doskonałą szczegółowością i dobrze odwzorowanymi kolorami. Niektóre kadry są delikatnie ciemniejsze od rzeczywistości Poniżej znajdują się przykładowe zdjęcia wykonane w trybie 0,5x, 1x i 2x.
Szczególnie imponuje mi przydatny tryb zoomu 2x oferujący bardzo szczegółowe ujęcia (zapisywane w rozdzielczości 12MP, podobnie jak zdjęcia z obiektywu ultraszerokokątnego). Co ważne, zdjęcia z wszystkich trybów są bardzo spójne pod względem kolorystyki (jednie w trybie 2x czasem kolory są przekłamywane).
Najlepszą jakość portretów uzyskamy korzystając z aparatu głównego, ale dostępny jest również tryb 2x o ile chcemy przybliżyć kadr. Jak już wcześniej wspomniałem, w oprogramowaniu zaszyto rozwiązanie pozwalające dodanie efektu portretu również w postprodukcji. Edytując zdjęcie możemy zmodyfikować efekt głębi. Co ciekawe, tryb portretowy sprawdza się również przy fotografowaniu przedmiotów o ile chcemy uzyskać ładny efekt rozmytego tła.
Przedni aparat do selfie wypada solidnie i oferuje dobre odwzorowanie szczegółów czy odcieni skóry. Efekt rozmycia tła wygląda wiarygodnie i można dodać go również po zrobieniu zdjęcia.
Jak widać na poniższych ujęciach, iPhone dużo lepiej oddaje szczegóły niż Xiaomi 13T Pro, który pomimo wyłączonego upiększania mocno wygładza skórę.
Co ciekawe, selfie wypadają bardzo podobnie, co w droższym iPhone 15 Pro Max:
Zdjęcia z obiektywu szerokoątnego wypadają dobrze, ale z uwagi na niską rozdzielczość (12MP) ich szczegółowość nie zachwyca. W cieniach brakuje szczegółów, zdarzają się również szumy.
Jakość wideo nie zawodzi i ponownie mamy do czynienia z jednym z najlepszych telefonów do filmowania. Owszem, możliwości nie są tak topowej, jak w modelach Pro, ale jakość i tak zadowoli większość użytkowników. interesujące ujęcia uzyskamy korzystając z trybu filmowego, gdzie możemy wykorzystać też zbliżenie 2x.
Oto przykładowe nagrania wideo wykonane dzięki iPhone 15:
iPhone 15 – dokładnie tego się spodziewałem
W świecie Apple trudno o fajerwerki. Producent od lat stosuje te same sztuczki, które przynoszą mu miliardowe przychody. Zmiany wprowadzane są małymi krokami (kroczkami?), a różnice pomiędzy poszczególnymi generacjami mogą być niezauważalne dla przeciętnego użytkownika. Czy zatem warto kupić iPhone 15?
Prawdopodobnie tak, o ile będzie to pierwszy iPhone. Aparat jest tutaj dużo lepszy niż w starszych, podstawowych modelach. Otrzymujemy też wszechobecny standard USB-C, więc odpada nam problem z jeszcze większą plątaniną kabli i ładowarek. Doceniam też lepszy ekran (ale z wolnym odświeżaniem), stonowany design oraz jakość wykonania (chociaż odporność ekranu na zarysowania budzi moje wątpliwości).
Nie widzę natomiast sensu przesiadki z „czternastki”. Zmiany są po prostu zbyt małe, aby odczuć realne korzyści płynące z wydawania dodatkowej gotówki na nowy telefon.
Apple niestrudzenie idzie własną ścieżką, a użytkownicy przyzwyczajeni do ekosystemu tego producenta po prostu nie chcą go zmieniać z uwagi na wygodę. Doskonale to rozumiem, dlatego nie dziwi mnie polityka amerykańskiej marki polegająca na stopniowym wprowadzaniu zmian w myśl zasady: użytkownicy i tak to kupią.
Ciekawą alternatywą dla iPhone 15 mogą być oczywiście starsze modele z serii Pro. iPhone 14 Pro to zdecydowanie lepsze urządzenie, a kosztuje tylko kilkaset złotych więcej od podstawowej „piętnastki”.