Przyjechali hulajnogami i zniszczyli 2 samoloty. Wszystko nagrali

konto.spidersweb.pl 4 godzin temu

Do niecodziennego incydentu w największej brytyjskiej bazie wojskowej RAF Brize Norton. Dwójka aktywistów z grupy wspierającej Palestynę wdarła się na teren obiektu i zniszczyła dwie latające cysterny należące do Royal Air Force.

Jak podaje grupa Palestine Action, aktywiści dostali się na teren ściśle chronionej bazy RAF Brize Norton na… elektrycznych hulajnogach. Ich celem były dwa strategiczne samoloty RAF Voyager – maszyny pełniące funkcje transportowe i latających tankowców.

Aktywiści rozpylili czerwoną farbę na silnikach, co miało symbolicznie przedstawiać „palestyńską krew”. Później mieli używać łomów, by wyrządzić dalsze szkody. Aktywiści rozlali też farbę na pasie startowym i – co najbardziej zaskakujące – zdołali opuścić teren bazy bez natychmiastowego zatrzymania.

Choć szczegóły incydentu są wciąż badane, szkody już teraz oceniane są jako poważne. RAF Voyager to maszyna o wartości ponad 100 mln funtów za sztukę. Uszkodzenie dwóch takich samolotów oznacza miliony strat, ale też potencjalne zakłócenie brytyjskich operacji wojskowych na Bliskim Wschodzie.

Akcja i kompromitacja

Grupa Palestine Action twierdzi, iż ich celem była bezpośrednia interwencja w brytyjskie wsparcie dla działań Izraela w Strefie Gazy. Ich zdaniem to właśnie z Brize Norton startują samoloty wspierające izraelskie operacje zbrojne, a deaktywacja dwóch Voyagerów miała „zapobiec zbrodniom przeciwko narodowi palestyńskiemu”.

Here's the footage from the recent incident at RAF Brize Norton in which two Voyager aircraft were damaged by spray paint and crowbars by Palestine Action members. These aircraft, despite claims made by the group, aren't involved in Israeli operations. pic.twitter.com/7OnnedZBoV

— UK Defence Journal (@UKDefJournal) June 20, 2025

Problem w tym, iż RAF nie prowadzi operacji wspierających Izrael. Samoloty Voyager są używane przede wszystkim w ramach Operacji Shader, czyli długoterminowej misji Wielkiej Brytanii przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu (Daesh) w Iraku i Syrii.

Loty z Brize Norton kierowane są m.in. do bazy RAF Akrotiri na Cyprze, skąd prowadzone są misje rozpoznawcze, wsparcia logistycznego i tankowania w powietrzu.

Wojskowi komentatorzy mówią wprost: To była kompletnie bezsensowna akcja. RAF działa niezależnie, a Izrael posiada własne tankowce powietrzne. Twierdzenia aktywistów nie mają pokrycia w faktach i świadczą o braku wiedzy na temat brytyjskich operacji wojskowych.

Nie zmienia to faktu, iż mamy do czynienia z kompromitacją zarówno wojsko, jak i służb Wielkiej Brytanii.

Więcej na Spider’s Web:

Słabości systemu bezpieczeństwa

Jednak niezależnie od intencji aktywistów, największe kontrowersje budzi to, jak łatwo udało się im wtargnąć na teren jednej z najlepiej strzeżonych baz lotniczych w Wielkiej Brytanii. RAF Brize Norton to serce brytyjskiej logistyki wojskowej — z tej bazy obsługiwane są strategiczne transporty wojskowe, misje humanitarne oraz tankowania maszyn w powietrzu.

Baza zajmuje powierzchnię ponad 800 hektarów i zatrudnia tysiące żołnierzy i pracowników cywilnych.

Fakt, iż dwie osoby na hulajnogach elektrycznych były w stanie podejść do samolotów, uszkodzić je i uciec bez złapania, rodzi poważne pytania o zabezpieczenia całej instalacji.

Były minister ds. sił zbrojnych Mark Francois, cytowany przez serwis UKDJ, nie krył oburzenia: „Po tym, jak doszło do tragicznej katastrofy indyjskiego Dreamlinera, każda próba manipulacji przy silnikach dużych samolotów jest skrajnie nieodpowiedzialna. Co, jeśliby to nie byli aktywiści, tylko terroryści?

Sprawę badają w tej chwili zarówno siły wojskowe, jak i lokalna policja w hrabstwie Oxfordshire. Według pierwszych informacji, aktywiści zostali już zidentyfikowani, a ich zatrzymanie to tylko kwestia czasu.

Granica między protestem a sabotażem

Akcja Palestine Action jest kolejnym dowodem na to, iż niektóre ruchy protestacyjne gotowe są posunąć się bardzo daleko, by zwrócić uwagę na swój przekaz. Jednak niszczenie sprzętu wojskowego i potencjalne zagrożenie życia żołnierzy to nie tylko „sprzeciw polityczny” — to już realne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego.

Społeczne emocje wokół sytuacji w Strefie Gazy są ogromne i zrozumiałe. Ale czy fizyczne niszczenie sprzętu wojskowego Wielkiej Brytanii, kraju, który nie bierze udziału w operacjach izraelskich, to sposób, by coś zmienić? Czy to nie bardziej zaszkodzi sprawie, którą protestujący rzekomo chcą wspierać?

Jedno jest pewne: incydent w RAF Brize Norton będzie jeszcze długo omawiany nie tylko przez wojskowych, ale i przez polityków, komentatorów i opinię publiczną.

Idź do oryginalnego materiału