
Miliardy przesyłek docierają do Europy, a Komisja Europejska mówi: dość! Jest plan, by ściąganie produktów z Chin w absurdalnie niskich cenach przestało być aż tak opłacalne – albo zaczęło być, ale dla Unii.
O planach Unii, by utemperować zapędy europejskich konsumentów, mówi się od dłuższego czasu. Nic dziwnego. Tylko w ubiegłym roku do państw Unii Europejskiej trafiło aż 4,6 miliarda przesyłek o niskiej – poniżej 150 euro – wartości. Komisja Europejska wyliczyła, iż aż 91 proc. z nich to produkty kupowane w niezwykle niskich cenach od chińskich producentów oferujących swoje towary na chińskich platformach sprzedażowych.
Co w tym złego? Bardzo często te produkty nie spełniają europejskich wymagań i mogą być niebezpieczne dla użytkowników. Do tego produkcja i transport ogromnej liczby tanich towarów jest szkodliwy dla środowiska. Barbara Erling opisując metody działania chińskich platform sprzedażowych na łamach Spider’s Web+, zauważała, iż rozległa produkcja niezważająca na standardy środowiskowe emituje ponad 6 milionów ton dwutlenku węgla rocznie.
Na dodatek wielu lokalnych sprzedawców nie ma szans konkurować z rywalami z Chin, którzy gwiżdżą na normy i sprzedają produkty w niższych cenach. Nierzadko są to ordynarne podróbki.
Według „Financial Times” sposobem na walkę z tanimi produktami zalewającymi Europę ma być dodatkowa opłata nałożona na małe paczki. Wynosiłaby ok. 2 euro. To przez cały czas stosunkowo niedużo, ale nowy podatek mógłby niektórych klientów zniechęcić do ściągania tanich rzeczy, które pewnie musiałyby nieco zdrożeć.
A choćby o ile nie, to budżet wspólnoty zasiliłby się konkretną kwotą, skoro mowa o naprawdę pokaźnej liczbie paczek. Udałoby się również dzięki temu pokryć koszty ponoszone przez służby celne, które dosłownie są przytłoczone miliardami paczek trafiającymi do państw Unii.
Czytaj też: