Marka Dreame mocno rozpycha się na rynku, co widać, nie tylko w sekcji robotów sprzątających, od których rozpoczęła, ale też w szerszej ofercie wielu innych urządzeń AGD. O sprzęcie chińskiego producenta pisałem na blogu wiele razy, ale nigdy jeszcze w Moim Smart Domu nie pracował żaden model Dreame. Sytuacja się zmieniła. Jako pierwszy pod mój dach trafił nietypowy, nowy robot C1, którego głównym zadaniem jest mycie okien. Dreame rozwinęło się na tyle mocno, iż próbuje swoich technologii na nowych polach.
Roboty myjące okna to na rynku nic nowego, ale pojawienie się w tej sekcji Dreame zwiastowało coś wyjątkowego. Model C1 ma podobno wnieść do branży nowe standardy. Choć jego rozwiązań nie mam jak skonfrontować z konkurencją (bo w zasadzie propozycja wychodzi ponad te istniejące), to spróbuję sprawdzić, w czym konkretnie maszynka wyróżnia się na tle rywali. Model testuję już od kilkunastu dni. Zapoznaję się z jego kolejnymi możliwościami. Jak rozwiązania Dreame wypadły w nowej dla siebie kategorii.
Dreame C1 – pierwszy taki robot do okien na rynku
Roboty C1 zaprezentowano w pierwszej połowie tego roku. Dreame przygotowało go w dwóch odmianach: bazowej i w wydaniu Station, czyli z większą stacją. W obu jednostką główną jest przysysana do szyby maszynka, która na wzór swoich podłogowych odpowiedników przemieszcza się po powierzchniach do wyczyszczenia. U mnie działa ta edycja bez stacji. Model z tym modułem powstał z myślą o większych przestrzeniach, a więc pracy bardziej „przemysłowej” (choć nie tylko). Domowy wariant nie odbiega głównymi technologiami od C1 Station.
Nowy robot od Dreame jest spory. Większy od innych „myjek”. Gabarytami przypomina swoich braci na kółkach. Ma jednak gąsienice i ssanie przystosowane do „przyklejania się” do okien. Ma funkcjonować w pionie i stabilnie trzymać się szyb. Warto dodać, iż również innych gładkich powierzchni, które również może wymyć. Niezależnie, czy mówimy o odmianie ze stacją, czy bez niej, nie jest to w pełni autonomiczne urządzenie. Wymaga od nas pewnej asysty, ale tylko startowej i kończącej. Najgorsze dla naszych rąk zadanie wykonuje jednak w pełni samodzielnie. W moim mieszkaniu sprawdziłem sprzęt głównie na sporych oknach. Mam tylko takie od podłogi po sufit, ale niektóre z nich są wąskie, co pozwoliło sprawdzić działanie w różnych warunkach.
Dreame C1 – plan moich testów
Jak zwykle, zaraz po przedstawieniu ogólnych możliwości testowanej elektroniki, lubię przedstawić plan swoich testów. Odkąd testy przeprowadzam w ramach etapowych publikacji w ramach cotygodniowych przeglądów tematycznych, moje analizy trafiają na blog nieco szybciej. Robota Dreame C1
- konfiguracja sprzętu (i połączenie z aplikacją)
- pierwsze przejazdy (ocena pierwszego kontaktu z urządzeniem)
- ocena potencjału robota (co potrafi i czym dysponuje)
- przegląd funkcji w platformie Dreamehome
- jakość mycia okien (wewnątrz i na zewnątrz)
- podsumowanie Dreame C1 (silne i słabsze strony oraz koszty eksploatacji)
Dreame C1 – pierwsza konfiguracja robota
Gotowość do pierwszej pracy to IMO jedna z ważniejszych spraw przy współczesnym sprzęcie i to niezależnie od segmentu. Przyzwyczajamy się już, iż kupując urządzenie, chcemy je gwałtownie i bezproblemowo wprowadzić do działania. Dreame w modelu C1 zaproponowało stosunkowo szybką konfigurację. Jego instalacja na etapie pierwszej konfiguracji jest prosta i krótsza od robotów sprzątających, natomiast więcej pracy jest w trakcie przygotowania jednostki do głównych czynności. Sparowanie sprzętu z aplikacją to faktycznie chwila. Skan kodu QR, kilka etapów według instrukcji na ekranie telefona i już robot jest w teorii gotowy do swoich zadań.
Warto dodać, iż połączenie sprzętu z apką to oczywiście wykorzystanie platformy Dreamehome, w której mamy inne urządzenia producenta. Dla mnie był to pierwszy kontakt z serwisem Dreame. Nie wszędzie był intuicyjny, ale o tym już opowiem w odpowiedniej sekcji.
Dreame C1 – pierwszy wyjazd, pierwsze mycie
Nieco więcej roboty z C1 jest przy uruchomieniu go już bezpośrednio na oknie. Po pierwsze, marka wyraźnie zwraca uwagę, by (zwłaszcza podczas pracy po zewnętrznej stronie okna) przywiązać urządzenie. Do tego celu są specjalne linki i mocowania, zapobiegające awaryjnemu odczepianiu się robota. Nie chcemy przecież nikomu zrobić krzywdy, szczególnie na większych wysokościach. Producent pomyślał o tych sprawach, co potwierdza jego ambicje względem pracy przy większych budynkach. Przewody w C1 są wystarczająco długie, a w odmianie Station pewnie jeszcze dłuższe (a przy okazji w pełni niezależne, bo z bankiem energii).
Testy Dreame C1 na wąskich okienkach. Radzi sobie. Wewnątrz mieszkania bez problemów. Na zewnątrz prosił o bardziej centralne ustawienie i migał na czerwono. Pomogło zdalne sterowanie przez aplikację i przełączenie na automat. pic.twitter.com/V5fgU0i45w
— Smartniej (@smartniej) November 4, 2025
Zestaw Dreame C1 składa się z robota oraz całej sieci przewodów. Jak pewnie widzicie na zdjęciu, „ogon” jest długi. Producent zaprojektował wszystko na zasadzie modułów. Stąd też mamy jakby dwie ładowarki. Ta pierwsza to pewnego rodzaju powerbank, do której przykręca się adekwatny zasilacz. Bank energii ma bardzo ważne zadanie. W razie braku zasilania nie odpadnie nagle od szyby. Podtrzyma go ta druga jednostka. Już sama ta informacja wskazuje, iż podczas mycia okien przy użyciu C1 lepiej być blisko. Asysta jest konieczna, ale tylko przy starcie i zakończeniu pracy robota. Nie jest to w pełni autonomiczny robot, ale potrafię sobie wyobrazić, iż za kilka generacji któryś z producentów podejmie się i tego wyzwania . Skoro są już odkurzacze wdrapujące się po schodach, to dlaczego nie zaproponować robota samodzielnie podczepiającego się okien. Ten temat będzie jednak znacznie trudniejszy, bo i kombinacji z grawitacją więcej.
Zaskakująco gwałtownie wypuściłem robota „w teren” przy pierwszym przejeździe. Komunikaty głosowe z robota i instrukcje w aplikacji były przejrzyste i roboto natychmiast zaczął swoją pracę. Gorzej było później, gdy zmieniłem mieszkanie i musiałem się nakombinować, by C1 robił co do niego należy. Pierwsze mycie było wzorcowe. O tym, jak poradziłem sobie z kolejnymi, napiszę już w dalszej części materiału. Liczę, iż w razie podobnych przeciwności u innych, moje wskazówki będą przydatne.
Jak wygląda procedura uruchomienia robota Dreame C1? Podłogowe roboty sprzątające wyjeżdżają ze swoich „garaży” kiedy je do tego zaprogramujemy. Pionowo działającym myjkom okiennym trzeba w tym pomóc. Służy do tego uchwyt ręczny, podpowiedzi płynące z głośnika (po angielsku) i aplikacja mobilna na telefon. Niby nie jest to skomplikowane zadanie, co potwierdził mój pierwszy start Dreame, ale później jakby się buntował. jeżeli wszystko robimy prawidłowo, to wystarczy uruchomić robota, wybrać mu program pracy, przystawić do okna, zaczekać na przyssanie i puścić. Urządzenie dysponuje ssaniem z aż 5500 Pa i słychać kiedy je uruchamia, więc nie mamy poczucia, iż robot może nam upaść. Prawdopodobnie będziecie jednak mieli ten sam efekt asekuracji, który miałem i ja. Odruchowo działa zasada „ufaj, ale sprawdzaj”. Oczywiście wcześniej robot potrzebuje odpowiednich przygotowań w obrębie mopa i płynu. Należy uzupełnić zbiornik płynem myjącym, no i podczepić delikatnie zwilżoną (dobrze wyciśniętą) nakładkę mopującą. Ważna uwaga: zwracajcie uwagę na poprawność jej nałożenia. Czasem z rozpędu można ją przykleić na gąsienice (zdarzyło mi się ).
Dreame C1 z CornerClean i ogólne możliwości robota
Dreame zachwala technologie wdrożone w swoim nowym robocie. C1 na pewno w jakiś sposób wykorzystuje know-how zebrany przy projektowaniu modeli sprzątających. O potencjale urządzenia mogą świadczyć same jego gabaryty. Pierwsze wyjęcie urządzenia z pudełka robi wrażenie podobne do odpowiedników podłogowych. Sprzęt jest spory, znacznie większy o większości konkurentów. Stopień zaawansowania idzie pewnie w parze z rozmiarami robota. W modelu jest kilkanaście czujników i dwie ważne technologie: CornerClean oraz system omijania przeszkód.
Choć większość naszych okien nie posiada przeszkód, to zdarza się, iż coś na nich wisi lub coś przy nich stoi. Dreame C1 obiecuje inteligentne przejazdy i to nie tylko w ramach trasy przy samym myciu, ale też odpowiednie radzenie sobie z napotkanymi przeszkodami. Tak się złożyło, iż na moim balkonie mycie sporego okna jest problematyczne z uwagi na blisko stojącą ławę. Nie można jej gwałtownie przesunąć. Stoi na styk z oknem i balustradą. To oczywista okazja do sprawdzenia rozwiązań w robocie Dreame.
Przyzwyczajony już do technologii w autonomicznych robotach sprzątających, liczyłem na bezkolizyjne omijanie przeszkód. C1 delikatnie odbijał się jednak od mebelka. W sposób podobny do robotów podłogowych sprzed lat, czyli ze zderzaczkami (reakcja do 0,02 sekundy i wykrywanie przeszkód od 2 mm wysokości). Poradził sobie z zadaniem dobrze. Za ławą i tak muszą sprzątać manualnie, więc nie robi to dla mnie większej różnicy. Okno na wiosnę myłem w mieszkaniu, ale na zewnątrz było znacznie brudniejsze (dopiero od tej jesieni zacząłem normalnie użytkować balkon). Nie odważyłem się uruchomić robota w tak trudnych warunkach, choć pewnie byłbym to dla niego idealny test. Mam specjalnie nawilżone chusteczki do szyb, natomiast regularne mycia automatem wolę prowadzić na przygotowanym gruncie.
Dreame obiecuje brak zacieków i smug, optymalną trasę mycia oraz czyszczenie przy krawędziach. Sprzęt bardzo oszczędnie dozuje płyn, co na pewno ma znaczenie dla wspomnianej jakości. Przetarte okno balkonowe poddałem w sumie trzem gruntownym przejazdom. Było zapuszczone, więc wymagało ostrzejszych nakładów. Wewnętrzne okna nie miały tego problemu. Plusem posiadania robota myjącego za nas okna jest możliwość wysyłania go w tyle przejazdów, ile sobie życzymy.
Technologie CornerCleaner są autorskie. Dreame opracowało własne rozwiązania do pełniejszego mycia blisko ram okiennych. W rogach są cztery elastyczne elementy czyszczące, które po prostu dopasowują się do większości okien. Pozwala to dotrzeć ściereczką do prawie samych końców szyby. W opisie na stronie marka podała, iż „w efekcie zyskujesz choćby o 90% lepsze pokrycie narożników niż przy klasycznym myciu – bez smug, bez niedociągnięć”. Z kolei technologie Dual-Sprawy i system Moisture Clean zajmują się równomiernością nawilżania mopa. Robot samodzielnie wszystko reguluje. Robi to na podstawie oceny zabrudzenia. Materiał z mikrofibry nigdy nie jest nadmiernie wilgotny, więc ryzyko śladów jest minimalizowane. Przy regularnym myciu efekt jest oczywiście najbardziej satysfakcjonujący. Nie umiem do końca ocenić efektywności mycia. Ogólnie jestem zadowolony, zwłaszcza, iż wśród opcji są jeszcze działania punktowe i manualne. O tym za chwile.
Dreame C1 ma system omijania przeszkód. U mnie się przydał. pic.twitter.com/pBJhutpC8s
— Smartniej (@smartniej) November 5, 2025
Dreame C1 – co ustawimy w aplikacji Dreamehome?
Zapoznałem się już z prawie wszystkimi opcjami robota do okien Dreame C1, choć jeszcze nie wszystkie użyłem. Marka przygotowała w swoim pierwszym tego typu urządzeniu całkiem szeroki wachlarz opcji w ramach mycia okien. Sprzęt przystosowano do różnych formatów szyb. W moim mieszkaniu są same duże, więc z częścią zadań wybrałem się do innych domów, by pełniej sprawdzić działanie C1. BTW: przywracanie połączenia robota to największa z wad urządzenia. Nie da się przywrócić ustawień fabrycznych i ponownie połączyć z siecią, choćby przy czyszczeniu plików podręcznych w apce. W jakiś sposób robot pamięta sieć, nie pyta ponownie o hasło, a potem pokazuje, iż jest połączony, ale nie jest połączony. Myślę, iż to jakaś wada wieku dziecięcego. Robot reaguje na zmiany trybów pracy, ale widnieje jako „nie podłączony” i nie reaguje na „wyjazd”. Próbuję rozwiązać problem, ale ciągłe zmiany sieci Wi-Fi to nie jest działanie docelowe. Napiszę do producenta, bo to ewidentnie jakiś błąd oprogramowania. Nie pomogło choćby odinstalowanie aplikacji. Spróbuję jeszcze na Androidzie.
Aplikacja Dreamehome oferuje pięć trybów pracy i kilka kolejnych ustawień w obrębie poszczególnych funkcji.
- w pierwszej kolejności mamy wybór, czy czyszczenie ma być gruntowne, czy szybkie (a także liczbę przejazdów – trochę dziwne, iż są to parametry 0 lub 1)
- opcjonalnie możemy wyznaczyć pracę przy krawędziach (co dotyczy tylko szyb z ramami, czyli ogólnie okien)
- przy myciu strefowym C1 oferuje wybór między górą, dołem, lewą lub prawą stroną (ważne by dobrze dobierać te drugie będą w lub na zewnątrz mieszkania, gdy zmienia się perspektywa)
- przejazdy punktowe (tego trybu pracy w mojej aplikacji nie ma, mimo, iż jest aktualna, firmware robota też)
- ostatnią opcją jest tryb zdalny, czyli możliwość samodzielnego sterowania robotem przez aplikację.
Ustawienia te są proponowane dla różnych scenariuszy. Sytuacji może być wiele, Czasem wystarczy punktowy przejazd z myciem odcisków palców, choć tutaj nie wiem czy jest sens angażowania do takich działań robota. Może przy domach, w których dzieciaki lubią zabrudzić wszystkie okna tarasowe na jednej wysokości. Robot Dreame C1 skanuje krawędzie szyby i dobiera najbardziej efektywny z przejazdów (ruch w kształcie litery Z lub N). Chodzi o pełne pokrycie powierzchni i optymalne mycie bez pozostawiania luk.
[materiał w trakcie realizacji]

1 dzień temu








