Lepiej późno niż wcale. Media obiegła wieść, iż MON skierował do Google wniosek o ograniczenie widoczności w Google Maps, Google Earth oraz Google Street View polskich obiektów wojskowych. Zdjęcia mogą bowiem zostać wykorzystane przez zagraniczny wywiad.
Wojsko w końcu reaguje na wrażliwe dane w Google Street View
Okazuje się, iż na zdjęciach w Street View zobaczyć można wiele szczegółów dotyczących polskich obiektów wojskowych. To oczywiście może obcym służbom ułatwić działania wywiadowcze. W kontekście ostatnich działań ze strony Rosji jest to niezwykle istotna informacja.
Sprawę jako pierwsza nagłośniła Interia, przekazując MON listę 17 przykładów wrażliwych danych dostępnych publicznie. Resort po jakimś czasie poinformował, iż maskowanie w przypadku Google Maps i Google Earth zostało zakończone. Pozostaje już tylko Street View – tutaj prace wciąż trwają.
Po zdjęcia na Google Street View mogą sięgnąć wrogie służby / źródło: Unsplash (@simplysuzy)Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz zapewnił w rozmowie z Polsat News: „Reagujemy najszybciej, jak się da. Jesteśmy najlepiej zorganizowanym ministerstwem… działamy całą dobę, siedem dni w tygodniu, przez cały rok”. Przy okazji dodał, iż fotografie dostępne w usługach Google są częste nieaktualne i nie dostarczają żadnych istotnych informacji.
Zdaniem ekspertów działania MON są spóźnione
Wojna na Ukrainie trwa już dobrych kilka lat. Pojawia się więc naturalnie pytanie – dlaczego trzeba było czekać tak długo, aby służby podjęły odpowiednie działanie? Były dowódca Gromu Roman Polko mocno skrytykował działania Ministerstwa Obrony Narodowej: “To choćby nie trzy lata wojny, ale mieliśmy już akty terroru i wojnę z terroryzmem. Już wtedy zwracano na to uwagę […] Tak naprawdę Ministerstwo Obrony Narodowej, kolejny minister przegrywa wojnę z biurokracją”.
Przy okazji warto wspomnieć o tym, iż od kwietnia 2025 roku w Polsce obowiązuje faktyczny zakaz robienia zdjęć obiektom wojskowym. Rozszerzono go także na placówki pocztowe czy miejsca związane z NBP. Za złamanie przepisów grozi grzywna w wysokości do 20 tysięcy złotych oraz kara aresztu do 30 dni.
Źródło: Business Insider, Interia

3 godzin temu
















