
Mniej lotów i na pewno nie w godzinach, gdy ludzie chcą wypoczywać – lotnisko zwróciło się z apelem do pilotów.
„Prosimy o ograniczenie operacji lotniczych w okresach, w których lotnisko funkcjonuje operacyjnie. W szczególności dotyczy to godzin nocnych oraz wczesnoporannych, zwłaszcza w weekendy i dni wolne od pracy. W miarę możliwości – prosimy o niewykonywanie lub ograniczenie operacji lotniczych w kierunku i nad miejscowością Kaniów oraz innymi terenami zabudowanymi” – napisano w oświadczeniu Bielskiego Parku Technologicznego Lotnictwa, Przedsiębiorczości i Innowacji w Kaniowie.
Zarząd lotniska podkreślił, iż lotnisko powinno pozostać „w równowadze z prawem mieszkańców do spokoju i wypoczynku”. W ostatnim czasie ci narzekali, iż szans na odpoczynek nie ma.
W liście skierowanym do redakcji pless.pl jeden z mieszkańców opisywał, jak wygląda życie w okolicy lotniska. Samoloty startują „co 4-7 min” nad domami, a to wszystko przez cztery godziny. Wszystko zaczyna się między 15:00 a 16:00. Zdarzało się, iż helikopter latał po 22:00. „Hałas nie do zniesienia” – przekonywał.
Ukojenia nie przynosi weekend. W wolne dni pierwsze loty zaczynają się już po 6:00, a ostatnie po 22:00.
Czasami samoloty latały też nocą
Autor listu zaapelował do mieszkańców, by ci ściągnęli aplikację FlightRadar24 i zbierali dowody rejestrujące loty. Im więcej zrzutów ekranów, „tym większa szansa na poruszenie społeczne”.
W swojej petycji zwrócił się też do tych, którzy chcieliby bagatelizować hałas emitowany przez samoloty lub też mieszkają poza jego zasięgiem. Jego zdaniem nie da się go porównać do dźwięków wydawanych przez kosiarki, samochody czy motocykle. Te wszystkie odgłosy mogą być uciążliwe, ale są w miarę krótkotrwałe. Loty realizowane są zaś przez kilka godzin i to również w weekendy. „Nie chodzi o to, aby zamknąć lotnisko, ale czy my mieszkańcy nie mamy prawa po pracy odpocząć w naszych ogrodach?” – pyta autor.
Płacimy podatki, utrzymujemy porządki na naszych działkach, staramy się w miarę możliwości dbać o środowisko wymieniając źródła ogrzewania, segregujemy śmieci, ogólnie mówiąc wszyscy się staramy, aby nam się godnie mieszkało, ale niestety nie mamy takiej możliwości ze względu na hałas – argumentował.
Władze lotniska podkreślają, iż kooperacja z pilotami czy osobami odpowiedzialnymi za loty szkoleniowe oraz zrozumienie są „kluczowe dla utrzymania dobrych relacji z lokalną społecznością”. Czy jest szansa na konsensus?
Chociaż o hałasie, którego źródłem są lotniska, mówi się najczęściej w kontekście dużych portów (a ich władze zwracają uwagę, iż polskie normy są za surowe), to te małe również coraz częściej są powodem sporów. Lotnisko w Lesznie podjęło choćby decyzję o rozstaniu z jednym z operatorów. Powodem były właśnie skargi mieszkańców.
Jednocześnie Lotnisko Leszno podjęło decyzję o ograniczeniu zawierania umów z operatorami dużych samolotów turbinowych, typu PAC750, przewidujących stałą, cykliczną działalność z dużą częstotliwością. Oznacza to, iż tego typu statki powietrzne mogą pojawiać się w Lesznie okazjonalnie – w związku z wydarzeniami specjalnymi, szkoleniami realizowanymi na zlecenie wojska, pokazami lotniczymi czy lotami biznesowymi – ale nie będą wykorzystywane do regularnych operacji – poinformowano.
Oby tym razem udało się jednak dość do porozumienia. W takich przypadkach rozumiem dwie strony sporu. Lotnisko to lotnisko i musi prowadzić działalność. Z drugiej strony mieszkańcom też należy się chwila oddechu. Żyjemy w naprawdę głośnych czasach i brakuje chwil, gdy nagle wokół robi się cicho. A przecież nie będziemy stawiać budek akustycznych we własnych mieszkaniach.
Zdjęcie główne: M.J.J. de Vaan / Shutterstock













