
Będzie jak w Ameryce, czyli bez najdrobniejszych monet?
Nie tylko Amerykanie dają przykład, bo z odpowiednikami 1 gr i 2 gr pożegnano się już w kilku państwach na świecie. Stany Zjednoczone ostatnio podjęły taką decyzję, a w Polsce ktoś pomyślał, iż to dobry pomysł. Powstała choćby petycja, którą skierowano do prezydenta. Jej twórca zaproponował likwidację monet o nominale 1-2 groszy oraz wprowadzenie zasady matematycznego zaokrąglania końcowych kwot płatności do pełnych 5 groszy.
Od lat pracując jako audytor i finansista, obserwuję problem nieproporcjonalnego zaangażowania czasu i środków w rozliczanie lub egzekwowanie należności rzędu 1-2 groszy, zwłaszcza w dużych wielomilionowych projektach, których robiłem audyty, ale i wielu sytuacjach życiowych podczas płatności. Jest to źródłem kosztów nieadekwatnych do wartości sporu, obciążających zarówno administrację publiczną, jak i przedsiębiorców – argumentował autor pisma.
Prezydent Karol Nawrocki w przeprowadzonej pod koniec września rozmowie z Radiem Zet zgodził się, iż to rozsądna propozycja i po jej przeczytaniu był na tak. Zdaniem głowy państwa produkcja drobnych monet nam się nie opłaca. „Wydatki na produkcję jedno i dwugroszówek są większe, niż nominały tych monet” – stwierdził.
Takie głosy w Polsce pojawiały się już dużo wcześniej
Jeszcze przed 2010 r. podkreślano, iż produkcja jednego grosza może kosztować nas choćby ok. 5 gr. Wyliczono wówczas, iż na biciu „grosika” bank tracił ponad 24 mln zł rocznie.
Pomysły, by z grosików zrezygnować, jak do tej pory lądowały w szufladzie z napisem „na razie nic z tego”. Czy teraz będzie inaczej? „Fakt” donosi, iż petycję rozpatrzono. Kancelaria Prezydenta zdecydowała się skierować do Narodowego Banku Polskiego prośbę ws. analizy petycji i przedstawienia stanowiska. Podobny apel trafił również do Ministerstwa Finansów.
Resort finansów odpowiedział „Faktowi”, iż nie prowadzi prac ani analiz nad wycofaniem z obiegu 1 i 2 groszy.
Ewentualne zmiany w tym zakresie musiałyby być poprzedzone szerokimi konsultacjami publicznymi, z udziałem organizacji zrzeszających przedsiębiorców i konsumentów, i opatrzone szczegółową oceną skutków regulacji – podkreślono, dodając, iż „zmiany o takim charakterze nie mogą wynikać z trendów obserwowanych w innych państwach, a z realnych potrzeb polskich obywateli i polskich przedsiębiorstw”.
Z przeprowadzonego w 2010 r. przez Wirtualną Polskę sondażu wynikało, iż 70 proc. ankietowanych było za usunięciem monet 1 i 2 groszowych, natomiast 77 proc. było też za zaokrąglaniem cen.
Czy dzisiaj byłoby podobnie? Podejrzewam, iż zdecydowana większość machnęłaby raczej ramionami. W końcu coraz więcej Polaków i tak płaci bezgotówkowo, więc nie ma różnicy, czy produkt kosztuje 19,99 zł czy 20 zł. A ci, którzy jeszcze z drobniaków korzystają, zdążyli się przyzwyczaić do słynnego pytania o możliwość utworzenia długu w wysokości grosika.
Zobaczymy, czy sprawa nabierze politycznego wymiaru i grosiki będą kością niezgody pomiędzy prezydentem a resortem finansów, czy może akurat niechęć do drobnych zwycięży i uda się osiągnąć porozumienie ponad podziałami.













