Nowego Kindle Paperwhite mam od paru dni i jestem zachwycony. Nie widziałem od dawna czytnika z TAK dobrym ekranem.
Parę dni temu dotarł do mnie Kindle Paperwhite 6 SE (zwany też Paperwhite 12 generacji), nowy czytnik Amazonu z siedmiocalowym ekranem. Przypomnę, iż od 23 października 2024 możemy go już zamówić w polskim Amazonie.
Oto parę moich pierwszych wrażeń.
Aha, testuję oczywiście wersję Signature Edition, ale większość uwag powinna pasować też do „zwykłego” Paperwhite 6.
Zestaw z czytnikiem i pierwsze uruchomienie
Podobnie jak w przypadku Kindle 12, nowe Kindle przychodzą w tekturowych pudełkach z jakąś książką na okładce. Podstawowy Kindle miał „Draculę”, tutaj „Emma” Jane Austen.
Szkoda, iż książki z opakowania nie ma od razu na czytniku, no ale możemy sobie Emmę nabyć za całe 20 centów w Amazonie, lub ściągnąć bezpłatnie z Projektu Gutenberg. Polskie tłumaczenie nie jest niestety w domenie publicznej.
W pudełku z czytnikiem dostajemy kabel USB, no i dwie krótkie ulotki. Jedna z instrukcją włączania (jest też po polsku), druga z informacjami nt. bezpieczeństwa (też są po polsku).
PW 6 Signature Edition dostępny jest w trzech „metalicznych” kolorach: czarny, malinowy i zielony. No i wybrałem ten zielony, adekwatnie „jadeitowy”, a może szmaragdowy.
W świetle dziennym jest on dość pastelowy, w świetle sztucznym bardziej nasycony i cieplejszy. Podobny kolor, nieco ciemniejszy miał kiedyś testowany przeze mnie PocketBook Touch Lux 4.
Kolorowe są oczywiście tylko plecki i krawędzie czytnika – ramka jest czarna w każdym z wariantów.
Pierwsze uruchomienie przebiega identycznie jak na Kindle 12. Wybieramy język, łączymy się z siecią i logujemy na konto Amazonu, następnie musimy dwukrotnie zrezygnować z tego, iż Amazon chce nas zapisać na okresy próbne Audible i Kindle Unlimited.
Na końcu mamy szybki tutorial po interfejsie.
Podobnie gdy pierwszy raz uruchamiamy jakąś funkcję – choćby otwieramy książkę, dostajemy krótką podpowiedź.
Paperwhite 6 dotarł do mnie z oprogramowaniem 5.17.0, czyli o jedno oczko niższym, niż mają czytniki Kindle 10 i 11 generacji. Sądzę, iż niedługo zostanie ono zunifikowane.
Czytnik przedstawia mi się w ustawieniach jako „Kindle Paperwhite Signature Edition (12th generation)” – czyli nie ma tutaj wątpliwości dotyczących nazwy, które miałem przy podstawowym Kindle.
Ekran i kontrast
Od lat wiele osób uważało, iż najlepszy ekran w historii miał Kindle Voyage – pierwszy czytnik Amazonu z rozdzielczością 300 ppi, wypuszczony już 10 lat temu, w 2014. Brakowało tam regulacji barwy, ale kontrast i wysycenie czerni było większe.
Ale popatrzmy najpierw na Paperwhite 6 obok jego poprzednika.
Rozmiary obu czytników są zbliżone, a ekran 7″ pozwala na zmieszczenie najwyżej jednej dodatkowej linijki tekstu. Ekran na słońcu wygląda w zasadzie podobnie.
Co z jakością tekstu? Tu PW5.
Tu PW6.
Czerń w Paperwhite 6 jest nieco bardziej nasycona, ale nie jest to coś, nad czym można się zastanawiać.
Z kolei tekst na Kindle Scribe, o czym pisałem choćby w porównaniu z Onyx Boox Go 10.3 wydaje się lekko zamglony.
W powiększeniu fragment Scribe:
I z Paperwhite 6:
To nie jest tak, iż aparat złapał mi ostrość na Paperwhite. Tekst na Scribe jest po prostu mniej ostry. Mimo wysokiej rozdzielczości, czasami sprawia wrażenie, iż jest za grubą szybą. Co, umówmy się, nie przeszkadza tak bardzo na co dzień, ale w porównaniach jest widoczne.
No dobra, porównajmy teraz Paperwhite i wysłużonego, dziesięcioletniego Voyage.
Tak wygląda powiększenie tekstu Paperwhite
Tak Voyage.
Szczerze mówiąc, różnicy nie widzę, gdyby nie delikatna ukośna siatka w tle, którą miał Voyage, ekrany byłyby nie do odróżnienia.
Czyli można powiedzieć, iż OK – wreszcie Amazon dogonił swoje osiągnięcia sprzed 10 lat.
Choć oczywiście to nie jest prawda – Voyage nie miał np. regulacji barwy. A choćby na zdjęciu powyżej widać błąd, który miało wiele egzemplarzy Voyage – na dole nieco zimniejsza barwa niż na górze. Choć prawdę mówiąc, ten błąd zauważałem głównie na zdjęciach, ale afera była wokół tego spora.
Jest jeszcze kwestia osobistego doświadczenia. Gdy przyszedł do mnie nowy Paperwhite, zrobiłem sobie wieczorem taką sesję – kilka czytników, ta sama książka (Tatuaż na mózgu) i każdy kolejny rozdział na innym Kindle.
Na wszystkim czytało się dobrze, ale gdy brałem do ręki Paperwhite 6 to zawsze miałem wrażenie „wow”. No i to nie jest łatwe, po kilkudziesięciu przetestowanych w życiu czytnikach. Ekran PW6 wydaje mi się maksymalnie papierowy, przybliżający mnie do liter, które są tak czarne jak ciemna ramka.
Podobny jeżeli chodzi o wrażenia czytania okazał się jedynie… Kobo Libra Colour, tam ekran (Kaleido 3) był bardziej ziarnisty, ale czytnik nadrabiał to bardzo dobrą typografią.
Ekran i podświetlenie
Gdy po raz pierwszy popatrzyłem na Paperwhite 6, na myśli przyszedł mi… stary Kindle Paperwhite 3! Gdy testowałem go w roku 2015, pisałem, iż jego barwa przechodzi w żółtawy czy zielonkawy.
No i faktycznie. Tu zestawiam obok siebie Paperwhite 3, 5 oraz 6.
Z barwą ustawioną na zero, nowy Paperwhite faktycznie jest bliższy „trójce” niż nieco zimnej „piątce”. Oczywiście zarówno PW5, jak i PW6 mają regulację barwy – widzimy też, iż przez niemal dekadę Amazon zrobił spore postępy w równomierności oświetlenia.
Porównajmy oświetlenie z Paperwhite 5. Tu na najniższym poziomie ciepła.
Tu przy środkowym.
Tu przy najwyższym.
Barwa oświetlenia jest przy niskiej temperaturze niebiesko-zielonkawa. Potem robi się lekko żółtawo, dla porównania Scribe czy Paperwhite 5 są bardziej różowawe. Przy najwyższym ustawieniu barwy jest z kolei podobnie pomarańczowo.
Jeden z komentujących choćby złośliwie określił ten model jako Paperyellow.
Mi się ten odcień bardzo podoba, bo przypomina troszkę starsze książki papierowe.
Nieco bardziej neutralne oświetlenie ma np. Kobo Libra Colour, którego niedawno testowałem, choć na zdjęciu też robi bardziej różowe wrażenie…
Nie unikniemy tutaj niestety pewnego subiektywizmu, bo to wcale nie jest tak, iż bardziej neutralny kolor jest „lepszy”. Pamiętać też należy, iż te same modele czytników potrafią mieć rozrzut jakościowy i te barwy mogą wyglądać inaczej.
Najważniejsze jest to, iż mając możliwość regulacji barwy (no i jasności), jesteśmy w stanie wybrać spośród wielu kombinacji wyglądu ekranu.
Szybkość działania
Amazon na stronie produktu chwali się, iż nowy czytnik to „nasz najszybszy Kindle w historii”. Czy jest faktycznie szybszy od swojego poprzednika?
Zobaczmy to na krótkim filmie – Paperwhite 5 po lewej, Paperwhite 6 po prawej. Zmieniam parę stron, korzystam ze spisu treści, na końcu sprawdzam hasło w Wikipedii.
Rzeczywiście, Paperwhite 6 szybciej zmienia strony. Czy o 25%, jak twierdzi Amazon? Trudno powiedzieć. Nowy czytnik szybciej też reaguje na różne opcje, również wywołanie definicji z Wikipedii przebiega sprawniej.
W drugim filmie przewijam ekran, sprawdzam też Page Flip czyli możliwość podglądu książki na ekranie.
Tu też Paperwhite 6 wypada lekko, ale zauważalnie szybciej, praktycznie w każdym aspekcie.
Tak wygląda sprawdzanie słów w słowniku angielsko-polskim z Bumato (patrz FAQ).
No i tu też jest nieco szybciej.
Podsumowanie
Czy po tym moim wpisie macie lecieć i kupować Kindle Paperwhite 6? Niekoniecznie, ale jeżeli narzekaliście na kontrast w niektórych poprzednich czytnikach Kindle, to jest pierwszy model, w który faktycznie go poprawiono i… dogoniono w ten sposób dziesięcioletniego Voyage.
Zmiany w porównaniu do Paperwhite 5 są – na tym etapie moich testów – niewielkie, dlatego na pewno nie sugerowałbym kupowania PW6 jeżeli macie poprzednią generację. Oczywiście, PW6 jest szybszy, ale wątpię, czy ktoś, korzystając z PW5 narzekać mógł na jego powolność…
Ekran i wydajność Paperwhite 6 są po prostu bardzo dobre, a tym lepsze, z im wcześniejszym modelem je porównujemy. Różnice między poprzednimi generacjami pod tym względem są co najwyżej ledwo wyczuwalne w testach.
Faktem jest jednak, iż jak czytam wieczorami, czy jak zabrałem dziś swojego Paperwhite 6 SE na „testy terenowe” do parku, to ekranem byłem zachwycony. No i tyle, wierzcie mi lub nie.
W artykule są linki afiliacyjne.