Kiedy elektryki będą naprawdę eko?

magazynbike.pl 2 miesięcy temu

Co powoduje, iż produkt taki jak silnik elektryczny odnosi sukces? Pojawienie się kolejnych konkurentów na już bogatym rynku wywołało we mnie refleksję z gatunku – kiedy wreszcie przestaniemy produkować tyle elektrośmieci? Dlaczego argumentem sprzedażowym jest moc i zasięg na baterii, a nie łatwość naprawy i kompatybilność z innymi rozwiązaniami?

Skąd te refleksje? Chyba każdy, kto odrobinę dłużej ma styczność z elektrykami wie, iż jak wszystko potrafią się zepsuć. Na gwarancji niespecjalnie się tym przejmuje, choć może poczuć lekkie ukłucie w sercu, gdy się dowiaduje, iż wymieniono cały silnik, zamiast go naprawić. Sytuacja komplikuje się jednak wtedy, gdy mamy silnik starszej generacji, choćby renomowanej marki, który po kilku latach używania mógłby przez cały czas służyć, ale firmy niespecjalnie są zainteresowane jego serwisowanie. Skoro wymieniają silniki, teoretycznie nie mają części zamiennych… Ba, co dwa lata potrafią zmienić się sposoby mocowania do ramy, wymiary silników czy porty komunikacyjne. W pechowej sytuacji dwuletni rower – a raczej silnik – może długo nie jeździć, bo brak do niego części zamiennych, podobnie jak zamiennika!

Jak więc powinno być, a nie jest:

  • jeden system mocowania silnika do ramy, tak by nie tylko kolejne generacje pasowały, ale i zamienniki, jeżeli pojawią się lepsze alternatywy. Rozumiem, iż mogłoby być to możliwe np. po gwarancji, by było opłacalne dla producentów.
  • jedna, uniwersalna ładowarka – w tej chwili jest wiele różnych wtyczek, po co? Tu wkroczyć mogłoby EU, które wymogło USB-C do ładowania telefonów, by wymusić jeden, sensowny standard.
  • idealne byłyby baterie o ujednoliconych kształtach i mocowaniach – każdy, kto szuka w tej chwili zamiennika, wie, iż jest milion „standardów”
  • wymóg możliwości naprawy silników, tak by klient miał wybór. Nienaprawialne iPhony się naprawia, podobnie Tesle – które według producenta powinny iść na śmieci. Założenie, iż jedno zepsute ogniwo powoduje, iż na śmieci idzie cały akumulator za tysiące (PLN czy USD, mało istotne), jest absurdalne. Wielu świadomych klientów wolałoby zapłacić za naprawę, a nie wymianę

Jaskółka zmian to fakt, iż podobno Bosch rozwija program „refurbished”, czyli produktów odnowionych. My, Polacy także jesteśmy liderami naprawiania – tak wiem, iż wynika to częściowo z biedy – więc i pojawiają się opcje serwisowania, włącznie z produkcją części zamiennych.

Temat boli mnie osobiście, bo jestem fanem postępu technicznego, ale nie za wszelką cenę. Czekam więc na sytuację, w której 10-letni rower elektryczny przez cały czas będzie bez problemu jeździć, w dodatku będzie miał wartość użytkową, ewentualny nabywca nie będzie się bał, iż zostanie z bezużytecznym śmieciem.

Tym samym zapowiadam już, iż będę tematem serwisowania elektryków zajmował się w przyszłości, startując już wkrótce. I informował was na bieżąco, jakie są możliwości – w trosce i o kieszeń i o środowisko.

Idź do oryginalnego materiału