Kalendarz na 2026? Urocze, iż ludzie jeszcze je kupują

konto.spidersweb.pl 8 godzin temu

Sklepowa witryna przypomniała o upływającym czasie, ale też o sile dawnych zwyczajów.

Powinienem być przygotowany. W końcu świąteczne ozdoby w niektórych sklepach pojawiły się już wcześniej. A okolice 1 listopada to wysyp memów z panią, która zwraca się do Bożenki i komentuje upływ czasu, a co za tym idzie rychłe nadejście świąt i nowego roku. W końcu choćby zmiana czasu jest takim przejściem, pomostem – oto znajdujemy się już w końcowej fazie roku, teraz już tylko mrok i oczekiwanie na domknięcie roku.

A jednak widok wystawionych kalendarzy na 2026 w jednej z księgarni zbił z pantałyku i uświadomił, iż nic mi się nie wydaje, czas pędzi, rok się kończy, czas rozpocząć przygotowania do kolejnego. Oferta była szeroka. Kalendarze małe, kieszonkowe, ale też większe. Niektóre z pieskami na okładce, inne z krajobrazami. Do wyboru, do koloru. Było ich naprawdę sporo, co musi być najlepszym dowodem na to, iż cieszą się popularnością jak za dawnych lat.

Widocznie błędnie założyłem, iż wychodzą z użycia

W końcu dlaczego miałyby być potrzebne, jeżeli kalendarze mamy w telefonach i komputerach? Są wygodniejsze, bo mogą pomieścić więcej notatek i planów, a na dodatek urządzenia przypomną o zobowiązaniach.

Może jednak od tego użytkownicy kalendarzy chcą uciec – od kolejnej aktywności, do której potrzebny jest telefon bądź komputer. Sprawdzając datę wystawiamy się na pokusy i ryzyko, iż łatwo się rozproszymy. Mam wrażenie, iż dlatego też coraz więcej osób sięga po krzyżówki czy papierowe wydania sudoku. Jestem wręcz zdziwiony, jak często spotkać można osoby, które długopisem wypełniają rubryczki z miejscem na hasła czy ciąg cyfr. To jednak logiczne: skupiamy się tu i teraz, na dodatek naszą uwagę wykorzystujemy pożytecznie.

– Nudne hobby, tj, szydełkowanie, rozwiązywanie krzyżówek, majsterkowanie są rodzajem treningu redukcji stresu opartego na uważności. To skupienie na wykonywanej pracy pozwala na zapomnienie o stresorach i regulowanie naszych emocji, dzięki czemu nasze nadnercza nie muszą dostarczać nam dodatkowej dawki kortyzolu – tłumaczyła dr n. med. Katarzyna Skórzewska w rozmowie ze Spider’s Web+.

Nigdy nie byłem kalendarzowy ani notatkowy, czego żałuję. Próbowałem, mam kilka notesów, które planowałem wypełniać różnymi myślami, podsumowaniami czy konceptami, ale gwałtownie mój entuzjazm gasł. Kiedy w momencie euforii chciałem zapisać, aby mi nie umknęło, zawsze okazywało się, iż długopis robił psikusa i nie było go pod ręką, choć dałbym sobie rękę uciąć, iż zawsze leżał w tym samym miejscu, nieruszany. A jednak zapodziewał się, ostatecznie zabijając pasję.

Spróbowałem sobie wyobrazić, po co miałbym kupić kalendarz na 2026

Przekonałem sam siebie już na tym etapie. Wyobrażam sobie, iż kalendarz, szczególnie taki rozległy, z miejscem na notatki na każdy dzień w roku, pozwala spojrzeć na czas z dystansem. Pokazuje, jak wiele może być do zrobienia, iż dni niekoniecznie muszą być podobne do siebie i zlatywać niezauważenie.

Taką rolę muszą pełnić kalendarze, o których, jak się teraz okazało, myślę najcieplej: wiszące, kartkowe, z których każdy mijający dzień się zrywa. Symbolicznie zostawia się za sobą przeszłość, a jednocześnie każda strona zawiera multum informacji. O tym, kto ma tego dnia imieniny, kiedy jest wschód i zachód słońca, są przepisy oraz cytaty mądrych ludzi. Naprawdę wieloma treściami da się wypełnić każdy dzień!

Kalendarz w moim telefonie jest albo mało szczegółowy, dni występują jeden po drugim i zlewają się w całość, albo przeciwnie, dzień poszatkowany jest na godziny, wszystko jest osobne, nie tworzy całości. Kalendarz jest więc wtedy wręcz okrutnie precyzyjny, a przecież trzeba patrzeć nieco szerzej, z dystansem. Owszem, mógłbym bawić się w ustawieniach, gmerać, spróbować innego, ale też bez przesady.

Pewnie nie kupię kalendarza na 2026

A choćby jeśli, to położę go tuż obok notesu i będą razem pokrywać się kurzem. Myślę, iż chciałbym jednak mieć kalendarz, nabrać perspektywy, poczynić plany, a potem je wykreślić. Papierowy spis dni i miesięcy musi dawać poczucie kontroli.

Wyobrażam sobie, iż wpisanie czegoś do kalendarza to poważna obietnica. Prawdziwe przyrzeczenie. Plan w telefonie można skasować równie łatwo co utworzyć. Rezygnacja z zapisu w kalendarzu jest bardziej bolesna, bo zamazane hasło o spotkaniu czy deklaracji jest widoczne, a stara treść może choćby się przebijać. Trzeba więc z rozwagą podchodzić do przysięgi, uważać na to, co chce się zadeklarować.

Jeżeli jednak konieczność kupienia kalendarza na nowy rok nie ma w sobie niczego symbolicznego, bo wcale nie chodzi o spinanie klamrą minionych miesięcy i otwieranie się na nadchodzące, to cóż z tego. Urocze jest to, iż nawyk ma się dobrze i nie wychodzi z mody.

Idź do oryginalnego materiału