Już nie tylko Biedronka i Lidl. Żegnamy papierowe cenówki

konto.spidersweb.pl 7 godzin temu

Kaufland zapowiada dalsze rozstanie się z papierem. Ceny pieczywa będą wyświetlane na specjalnych ekranach.

Jak informuje portal dlahandlu.pl, elektroniczne cenówki wprowadzane są w kolejnych działach w niemieckich sklepach sieci. Zaczęło się od tych z owocami i warzywami. Teraz rozszerza się na kolejne kraje i stoiska. Do końca lipca papierowe ceny znikną z piekarni w Kauflandach również w Polsce.

Kaufland zwraca uwagę, iż elektroniczne cenówki to wygoda dla pracowników i klientów. Ci pierwsi mogą wykonywać inne zajęcia i nie muszą zmieniać papierowych etykiet. Kupujący zaś na bieżąco widzą aktualne ceny.

W sumie zamontowanych zostanie 170 tys. cyfrowych etykiet

Mowa tu rzecz jasna o wszystkich sklepach Kauflandu, ale to i tak pokazuje skalę. Zmiana każdej np. z powodu promocji to nie tylko powtarzalne zadanie dla pracowników, ale też niepotrzebne marnowanie materiału. Na dodatek szybciej może wskoczyć informacja o promocji.

Pojawiają się jednak głosy, iż elektroniczne cenówki niekoniecznie muszą być korzyścią dla kupujących. Zdarzało się przecież tak, iż klient ściąga produkt z półki, idzie do kasy, a ta pokazuje inną, niekiedy wyższą cenę. Niby konsumenci mogą domagać się wyjaśnień, ale pewnie spora część zwyczajnie macha ręką. Powiązanie tego wszystkiego w jeden system z jednej strony powinno pozwolić uniknąć nieporozumień, ale z drugiej rodzi się niepokojące pytanie.

Co, o ile cena zmieni się w drodze do kasy?

– jeżeli klient zobaczy jedną cenę na półce, a drugą przy kasie, to poczuje się oszukany. Następnym razem pójdzie więc do konkurencji – uspokajała w rozmowie ze Spider’s Web Plus dr Katarzyna Andruszkiewicz, ekspertka od marketingu z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, która w pracy naukowej zajmowała się m.in. tym, jak big data pozwala indywidualizować ofertę dla klientów.

W tekście Marek Szymaniak analizował, jak „uberyzacja cen” może wpłynąć na dyskonty i markety. Czarny scenariusz to ten, kiedy sami nie wiemy, ile, co i kiedy kosztuje, bo wszystko zmienia się dynamicznie.

Problem polega też na tym, iż przywykliśmy do myślenia o cenach jako o czymś w miarę statycznym. Oczywiście mogą one rosnąć wraz z inflacją i pensjami. Mogą spadać, gdy są promocje i wyprzedaże. Dzięki temu nasze ekonomiczne życie wydaje się przewidywalne i sprawiedliwe. Jednak wykorzystanie tajemniczych algorytmów, które ustalają ceny, zaburza rzeczywistość. Dla większości klientów algorytmy to czarne skrzynki, na które nie mają wpływu, a które mają wpływ na ich portfele. I o ile przyzwyczailiśmy się do wzrastających cen przejazdu Uberem w piątkowy wieczór czy kosztów hotelu w wakacyjnym „wysokim sezonie”, to trudno będzie zaakceptować sytuację, kiedy firmy zaczną przekraczać kolejne granice – pisał Marek Szymaniak.

Jean-Pierre Dubé, profesor marketingu w Booth School of Business na Uniwersytecie Chicagowskim, sugerował, iż model dynamicznych cen paradoksalnie jest szansą dla niezamożnych. W końcu mogą korzystać z niższych cen, gdy popyt jest niski. A iż to wszystko wymagać będzie jeszcze większej uwagi i poświęcenia od klientów sklepów? Cóż, trzeba się przyzwyczaić:

Tego typu dywagacje to tylko teoria. Faktem jednak jest, iż elektroniczne cenówki wypierają papierowe. Już nie tylko w Lidlu, Biedronce, Auchanie czy Żabkach, czego dowodem jest zapowiedź zmian w Kauflandzie.

Zdjęcie główne: Sorbis / Shutterstock.com

Idź do oryginalnego materiału