Jeleniowskie Ścieżki świętokrzyska mekka enduro

magazynbike.pl 1 dzień temu

Miejscówki rowerowe mogą powstać niemal wszędzie, ale żeby poczuć się jak w górach potrzeba gór. Nie muszą być wielkie, a świetokrzyskie Jeleniowskie Ścieżki są na to doskonałym przykładem. Na pewno jednak, zanim do czegokolwiek dojdzie, potrzebni są ludzie, którym się chce! A ekipa zebrana wokół stowarzyszenia „Ostrower” z Ostrowca Świętokrzyskiego pokazała, jak to się robi.

„Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię” jak mówi Biblia w księdze Rodzaju. A więc prawdopodobnie i leśników, którzy lasami władają. Faktem jest, iż jeżeli w Polsce ma powstać nowa, legalna miejscówka, konieczne są nie tylko chęci, ale i kooperacja ze strony Lasów Państwowych. Uprzedzając fakty – na przykładzie Jeleniowskich Ścieżek chcemy stworzyć poradnik, jak kolejne podobne miejsce stworzyć, bo skoro tu się udało, to dlaczego nie gdzie indziej?

Gdzie to jest?

W tym miejscu nie było oficjalnie wcześniej niczego, poza lasem, ale dzięki wsparciu wójta gminy Waśniów i Nadleśnictwa Łagów możecie w tej chwili wpisać w google po prostu „Jeleniowskie Ścieżki”. Punkt na mapie to… wygodny parking, do którego prowadzi specjalnie wyasfaltowana droga, oficjalna podjazdówka, czyli ścieżka „Strumyk”, zaczyna się tuż obok. To tutaj zbiegają się wszystkie trasy, co pozwala zgrabnie powtarzać pętle, albo robić trasy po kolei.

Po przeliczeniu na kilometry oznacza to iż Jeleniowskie Ścieżki są 160 km od Warszawy – maksymalnie 2,5 h drogi – albo 1 h od Kielc. Tym samym to może być np. dla Warszawiaków najbliższa miejscówka górska, w sezonie, albo na weekend, do zrobienia w jeden dzień. Centralne położenie sprawia, iż godna przyjazdu jest też z wielu kierunków i ze względu na swój charakter może stanowić alternatywę także dla tych, którzy do tej pory jeździli gdzie indziej – ok. dwóch godzin jest z Krakowa, Tarnowa czy Lublina.

Charakter tras

To naprawdę nie jest przesada, iż wcześniej, poza lasem, nie było tu niczego. Wzniesienia, czyli Góra Chocimowska i Witosławska o wysokości ok. 500 metrów n.p.m. zostały wytypowane jako te z potencjałem na podstawie ukształtowania terenu, oraz faktu, iż nie znajdowały się na terenie chronionym. Bo w samym rejonie są i wyższe, w ramach Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Przewyższenie do wykorzystania wynosi ok. 200 metrów i tyle za każdym razem trzeba podjechać, by potem zniszczyć tę wysokość już na zjazdach. Największy urok Jeleniowskich polega na tym, iż projektując je od początku starano się zachować naturalny charakter tras, co oznacza, iż ścieżki prowadzono w sposób unikający kolizji z drogami leśnymi. Ingerencja w podłoże także ograniczała się do minimum, a to przekłada się na naturalną nawierzchnię.

To nie są gładkie, ulizane trasy, znane choćby z dolnośląskiego Glacensisa. jeżeli wasze pierwsze skojarzenie ze Świętokrzyskim to kamienie, trafiacie w sedno – Jeleniowskie to kamienie, dużo kamieni. Albo w postaci przeszkadzajek, albo ruchomych gołoborzy, albo rockgardenów. Ale uwaga – bardziej kamieniste są górne połowy tras, im bliżej parkingu tym łatwiej. Akurat wtedy, gdy już łapki trochę bolą. Trudniejsze trasy są też urozmaicone kładkami, hopkami czy dropami, które jednak zawsze mają alternatywne, łatwiejsze przebiegi.

Jaki rower

Jak się chce, to można na miejsce wybrać się i na rowerze XC, ale szczerze mówiąc ma to średni sens, jeżeli bierze się pod uwagę współczynnik „fun na kilometr”. Naturalna powierzchnia – widzicie ilość kamieni pod nogami na zdjęciu, po prawej na górze? – oznacza, iż po prostu fajniej będzie się tu jeździć na rowerze z większym skokiem i zdecydowanie z mocniejszymi oponami. Ja „zwiedzałem” całość na Slashu+ Treka i jego 170 na 160 mm skoku było idealne, choć żałowałem też iż nie włożyłem wkładek w opony. Jeżdżąc szybciej tutaj nie da się uniknąć konfrontacji z wszechobecnymi kantami głazów i skał, które tylko czekają by pożreć miękką gumę. To jednocześnie miejscówka idealna na elektryka – 200 metrów w pionie podjazdu trwa chwilę. Podczas gdy ja zrobiłem 5 pętelek, koledzy, których spotykałem na dole na analogach, lekko już zmęczeni szykowali się dopiero do trzeciego podjazdu…

Dostępne trasy

Celowo wrzucam mapkę przygotowaną na zawody, które odbyły się jesienią 2024, by pokazać, iż miejscówka żyje, bo imprezy enduro realizowane są tu regularnie. Ba, także nowe trasy przygotowywane na starty później często są adaptowane jako kolejne ścieżki, Dlatego też na mapie poniżej widzicie jedną wspólną trasę podjazdową (Strumyk) i trasy w dół, rozróżniane kolorami, na podstawie poziomu trudności. Teoretycznie najłatwiejszy jest Świętowit, ale także on wymaga najpierw podjechania, a następnie pokonania dojazdówki między Górami Chocimowską i Witosławską – cała linia niebieska to lekka zmyłka, adekwatna trasa zaczyna się tam gdzie czarne Licho, czyli w punkcie oznaczonym OS1/2 Start.

Te czarne Licho, to także najtrudniejsza trasa, to tu znajdziecie najwięcej mostków i finalnie hop z dziurami pomiędzy. To już zdecydowanie propozycja dla tych, którzy latać potrafią – a jeżeli chcą się nauczyć, to lepiej, żeby najpierw obejrzeli, z czym mają do czynienia.

Podobna sytuacja dotyczy tras Dzik i Świst, które także zaczynają się w tym samym miejscu – punkt OS 3/4 Start – reszta czerwona linia to dojazdówka, zresztą też całkiem fajna, także częściowo w dół. A na końcu Strumyka, pod szczytem, czeka na was wiata, gdzie można odpocząć, schronić się. Ufundowały ją Lasy Państwowe. Idealne miejsce by coś przekąsić, uspokoić tętno.

Mała podpowiedź – do Dzika i Śwista można też dotrzeć skrótem z połowy podjazdówki. Przygotowano go na zawody, przez cały czas istnieje, choć nie jest oznaczony.

W sumie najdłuższa trasa to Trzygłów, która jednocześnie ma warianty, większe lub mniejsze rockgardeny do wyboru. przez cały czas jednak będzie łatwiejsza niż Licho, bo nie ma na niej sztucznych przeszkód. Mostek zaś po prawej na zdjęciu to… Świst, historycznie trasa pierwsza w całym kompleksie. Może i wygląda na trudny, ale… wystarczy zamknąć oczy i nie patrzeć w bok Mały dreszczyk emocji bezcenny!

Bonus track jest niewidoczny na mapie – między Świętowitem a Lichem, gdy pojedziecie na wprost, wpadniecie na Strzygę. Była ostatnio OSem na zawodach, będzię trasą, pewnie czarną. To supernatural, włącznie jazdą po luźnych kamieniach i ścianką!

Przyszłość

Po wizycie i zobaczeniu niemal całości oczywiście nabrałem ochoty na więcej jazdy, a na pewno ponowne pokonanie wielu fragmentów, więc wrócę przy pierwszej okazji. Jedyne, czego na razie brakuje na miejscu, to centrum ścieżkowe z prawdziwego zdarzenia, czyli bliski parkingu lokal, gdzie można byłoby coś zjeść, skorzystać z WC, czy się wykąpać. I jednocześnie mam wrażenie, iż niedługo coś takiego powstanie, bo Jeleniowskie mają duży potencjał. Cała pozostała infrastruktura już jest, także dojazd, jak wspominałem, jest wygodny z wielu kierunków.

Ta miejscówka ma potencjał, by ożywić turystycznie ten fragment województwa świętokrzyskiego, działając jak magnes. Także dla całych rodzin, bo jest i gdzie chodzić chodzić pieszo i co zwiedzać, dla tych, którzy pedałować nie lubią. W promieniu dwóch godzin nie ma konkurencji, nizinna północna Polska mogłaby tu znaleźć kolejne Rychleby czy Srebrną. Inne miejsca także zaczynały skromnie, a dziś kwitną. Trzymamy kciuki!

Oficjalny profil ścieżek, gdzie znajdziecie aktualne informacje: facebook.com/jeleniowskiesciezki/

Idź do oryginalnego materiału