
Na oszałamiającej ulicy stoi brzydkie kaczątko, a ja choćby nie chciałbym, żeby zostało wyremontowane. Niech po prostu… będzie otwarte.
Ulica Moniuszki ma wielu godnych szacunku rywali, ale miejsce w moim rankingu pięciu najpiękniejszych w Łodzi ma jak w banku. TOP 3 trzeba byłoby przedyskutować, ale wywalczenie podium wcale by mnie nie zdziwiło. Krótka, ale pełna przepięknych budynków, oszałamiających kamienic i jeszcze bardziej zjawiskowych willi. Po remoncie to perełka. Uwielbiam patrzeć na padające słońce stojąc od strony ul. Sienkiewicza. Strzelam, iż nie znając lokalizacji, patrząc na widokówkę wielu mogłoby stwierdzić, iż ten pasaż jak nic znajduje się w Wiedniu czy Paryżu.
A wśród tych perełek – on. Zaniedbany, zakurzony, zapomniany, wręcz straszący. Łódzki oddział Związku Młodzieży Chrześcijańskiej Polska YMCA to perła modernizmu, ale kunszt architekta Wiesława Lisowskiego trzeba dziś sobie raczej dopowiadać, wyobrażać i wizualizować. Jakże nie pasuje do tej wymuskanej, ociekającej blichtrem ulicy.
Sam budynek nie jest opuszczony, działają w nim różne podmioty, ale największa atrakcja jest dla postronnych niedostępna. To dawny basen. Gdyby go odświeżyć, Wes Anderson pewnie od razu zjawiłby się z kamerą – póki co niech ktoś mu szepnie o basenie w nieodległym Zgierzu, też będzie zachwycony.
Zobaczyłem basen YMCA z okazji wystawy zorganizowanej w ramach łódzkiego Festiwalu. To miejsce jest fascynujące. Od razu pojawiły się myśli, co by było, gdyby ktoś faktycznie zabrał się za renowację YMCA i tchnął w budynek nowe życie. Miejska pływalnia z takimi widokami? Aż się prosi.




Ale najchętniej zostawiłbym tak, jak jest
Nic nie ruszał. Niespecjalnie odświeżał. Dostawił tylko stoliki, by na dnie basenu można było wypić kawę. Niech basen będzie nową kawiarnią. Albo salą koncertową lub wystawową. Niech działa, nie tylko z okazji specjalnych wydarzeń. Ta przestrzeń zasługuje na wykorzystanie.
Doskonale wiem, iż na pewno pojawi się jakieś ale. Co z bezpieczeństwem, kto miałby to prowadzić i tak dalej, i tak dalej – lawina wątpliwości, która zasypuje mój entuzjazm i nadzieje.
Szkoda jednak takich miejsc. W samej Łodzi jest pewnie wiele budynków, które mogłyby działać w podobny sposób, ale pojawia się wspomniane wcześniej ale – i to prawdopodobnie niejedno. A ile jest takich w Polsce? Ile tracimy, zamiast przekazać artystom czy społecznikom?
Często wolimy burzyć niż wykorzystywać
Tak jest choćby w Częstochowie. Rozbiórka wyjątkowego obiektu jest przyklepana, ale niezgadzający się z tą decyzją mieszkańcy chcą ratować co się da.
Częstochowa posiada tylko jeden Miejski Dom Kultury, który położony jest w dość odległej od Śródmieścia dzielnicy Raków. Uważamy, iż właśnie dworzec, jako najlepiej skomunikowany punkt w mieście i regionie, powinien pełnić rolę centrum kultury. Już w tej chwili na trzeciej kondygnacji mieści się Społeczna Szkoła Baletowa, realizowane są zajęcia taneczne itd. Uważamy, iż po modernizacji południowa część budynku powinna pełnić właśnie taką rolę – mówił w rozmowie z architektura.muratorplus.pl Piotr Pałgan, jeden z obrońców budynku.
To taki świetny pomysł. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Tyle iż pewnie ziści się czarny scenariusz i stracimy oryginalny budynek, i nowe inicjatywy dla mieszkańców.
Na szczęście w Łodzi nikt o rozbiórce YMCA nie myśli, ba, krążą plotki, iż jakiś pomysł na budynek jest. A do tego czasu jaką fantastyczną przestrzeń można byłoby zyskać, gdyby drzwi zostały otwarte na dłużej.