IPhone 17 ze 120 Hz. Apple w końcu bez wstydu, to ważna zmiana

konto.spidersweb.pl 5 godzin temu

Minęło już kilka lat od momentu, gdy Android pokazał Apple’owi jak powinien wyglądać wyświetlacz. Galaxy S20 miał już 120 Hz w 2020 r., OnePlus 8 Pro oferował tę technologię w tym samym czasie, a choćby tanie telefony chińskich marek zaczęły dostarczać płynniejsze animacje już w 2021 r. Dopiero teraz Apple zdecydował się przyznać, iż 60 Hz w bazowym iPhone’ie to po prostu za mało.

Po latach oczekiwania Apple w końcu zdecydował się udostępnić technologię ProMotion w podstawowym modelu iPhone’a 17. To oznacza, iż po raz pierwszy w historii wszystkie modele w serii iPhone dostają wysoką częstotliwość odświeżania ekranu. Standardowy iPhone 17 zyskuje 6,3-calowy wyświetlacz LTPO OLED z adaptacyjnym odświeżaniem od 1 Hz do 120 Hz, co oznacza końcowe pożegnanie z archaicznym 60 Hz.

Różnica jest od razu widoczna – przewijanie stron wreszcie staje się płynne, animacje w systemie są bardziej responsywne, a gry wyglądają znacznie lepiej. Apple wreszcie przyznał, iż technologia, którą konkurencja miała już pięć lat temu, jest ważna także dla zwykłych użytkowników. I choć może wydawać się to spóźnione, lepiej późno niż wcale.

Android miał to już pięć lat temu

Historia wysokich częstotliwości odświeżania w telefonach sięga adekwatnie 2017 r., kiedy Razer Phone jako pierwszy wprowadził 120 Hz. Ale prawdziwa rewolucja rozpoczęła się w 2020 r. wraz z premierą Samsunga Galaxy S20, który oferował 120 Hz w całej serii. OnePlus 8 Pro poszedł o krok dalej, umożliwiając korzystanie z 120 Hz przy jednoczesnej rozdzielczości QHD+, czego choćby najnowsze Samsungi z serii S20 nie potrafiły.

Galaxy S10+

Od tego momentu praktycznie każdy sztandarowiec z Androidem zaczął oferować wysokie częstotliwości odświeżania. Google Pixel 4 miał 90 Hz, Xiaomi Mi 10 oferował 90 Hz w wersji podstawowej i 120 Hz w Pro, a choćby średniopółkowe modele jak Poco X2 dostarczały 120 Hz za jedyne około 600 zł. Podczas gdy Android eksplorował różne rozwiązania i poprawiał implementację Apple przez lata upierał się przy 60 Hz w swoich podstawowych modelach.

Dlaczego Apple czekał tak długo?

Odpowiedź jest prozaiczna i jednocześnie typowa dla Apple’a – segmentacja produktów. Przez lata firma z Cupertino celowo ograniczała funkcje w podstawowych modelach, aby zachęcić klientów do kupna droższych wersji Pro. 120 Hz był jedną z kluczowych różnic między iPhone’em podstawowym a Pro, obok lepszej kamery czy materiałów wykończenia.

Apple konsekwentnie stosuje strategię tzw. price skimming, gdzie nowe technologie najpierw trafiają do najdroższych modeli. Pozwala to firmie na maksymalizację zysków z entuzjastów nowości, którzy są gotowi zapłacić ekstra za najnowsze rozwiązania. Dopiero po czasie, gdy technologia staje się tańsza w produkcji i przestaje być wyróżnikiem premium, trafia do tańszych modeli.

iPhone 17

W przypadku ProMotion była to także kwestia baterii. Panele LTPO (Low-Temperature Polycrystalline Oxide), które umożliwiają adaptacyjne odświeżanie, były droższe i Apple potrzebował czasu w optymalizację systemu. Podczas gdy Android często implementował proste przełączanie między 60 Hz a 120 Hz Apple od początku chciał mieć pełne spektrum od 1 Hz do 120 Hz.

Konkurencja nie śpi

Podczas gdy Apple w końcu wprowadza 120 Hz do podstawowego iPhone’a konkurencja już myśli o następnych krokach. Samsung Galaxy S25 Ultra oferuje nie tylko 120 Hz, ale także wyższą częstotliwość PWM dimming (480 Hz) dla redukcji zmęczenia oczu.

ROG Phone

Realme, OnePlus, czy Xiaomi już od lat oferują 120 Hz choćby w średniopółkowych modelach, a niektóre urządzenia gamingowe jak Asus ROG Phone czy Nubia Red Magic sięgają choćby 165 Hz. Apple może już nigdy nie nadrobić tego opóźnienia w wyścigu specyfikacji, ale firma nigdy nie konkurowała wyłącznie liczbami.

Co to oznacza dla użytkowników?

Dla przeciętnego użytkownika wprowadzenie 120 Hz do iPhone’a 17 to przede wszystkim bardziej przyjemne korzystanie z telefonu. Przewijanie przez media społecznościowe staje się płynniejsze, gry wyglądają lepiej, a choćby proste animacje systemowe są bardziej responsywne. To jedna z tych zmian, których nie doceniamy, dopóki nie wrócimy do telefonu z 60 Hz.

Praktycznie oznacza to także, iż iPhone 17 w cenie 3999 zł staje się znacznie bardziej konkurencyjny względem sztandarowców z Androidem w podobnej cenie. Wcześniej trudno było uzasadnić zakup podstawowego iPhone’a, gdy konkurencyjne modele oferowały wyraźnie płynniejsze wyświetlacze. Teraz ta przewaga praktycznie znika.

iPhone 17

iPhone 17 z 120 Hz to przyznanie się Apple’a do tego, co użytkownicy wiedzieli już od lat – 60 Hz w 2025 r. to po prostu za mało. Firma z Cupertino mogła wprowadzić tę technologię już kilka lat temu, ale celowo tego nie robiła, aby utrzymać różnicę między modelami.

Czy szkodzi to marce Apple’a? Prawdopodobnie nie. Lojalność użytkowników iPhone’a jest na tyle duża (90 proc. pozostaje w ekosystemie Apple’a), iż większość klientów i tak kupowała nowe modele. Ale dla nowych użytkowników i tych, którzy zastanawiali się nad przesiadką, iPhone 17 staje się wreszcie propozycją, której nie trzeba się wstydzić w konfrontacji ze specyfikacją.

Idź do oryginalnego materiału