
Kiedy jedni nie chcą w swojej okolicy masztu, drudzy z chęcią by go przyjęli, żeby wreszcie ich życie stało się prostsze.
Jak informuje Radio Gdańsk, w Lipnicy, miejscowości położonej w pow. bytowskim, od lat narzeka się na problemy z brakiem zasięgu telefonii komórkowej. Rozgłośnia donosi, iż mieszkańcy muszą wychodzić z budynków, aby móc zadzwonić czy skorzystać z internetu.
W Lipnicy są przekonani, iż kiepski zasięg wpływa choćby na pracę bankomatów.
Za każdym razem, kiedy idę do bankomatu, boję się, iż automat się wyłączy i wciągnie kartę, bo już tak parę razy tam się zdarzyło. Zasięg jest po prostu kiepski – mówi jedna z mieszkanek w radiowym reportażu.
Wójt gminy potwierdził, iż problemy występują. Zmagają się z nimi choćby urzędnicy. Co więcej, operatorzy chcieli stawiać maszty, tyle iż tego typu pomysły spotykały się z… niezgodą części mieszkańców. Jeden z inwestorów wycofał się w 2024 r. po sprzeciwie „pojedynczych osób”.
To niestety częsta sytuacja
Na łamach Spider’s Web informowaliśmy o przykładzie miejscowości, w której doszło do wyłączenia masztu na skutek protestu dwójki osób.
Mieszkańcy podtarnowskiej Rudki skarżyli się na powstający maszt, chociaż sami przyznawali, iż zasięg w ich miejscowości jest kiepski. Nie mogą dzwonić ani korzystać z internetu, ale masztu obok siebie i tak nie chcą.
Dla niektórych w takich sytuacjach ratunkiem są alternatywy w postaci internetu satelitarnego – tak było w gminie Chojnice. Wójt rozkładał ręce mówiąc, iż z jednej strony stale słyszy o problemach z zasięgiem, a z drugiej ludzie protestują przeciwko masztom. Niektórzy mieli dosyć przeciągania liny i po prostu skorzystali z droższego rozwiązania.
Czytaj też: