Mieliście kiedyś tak, iż na wykładzie w przypływie natchnienia notowaliście jak szaleni, a kartki w notatniku dodatkowo były udekorowane szkicami, którymi nie powstydziłby się wielki Leonardo da Vinci? Ja też nie, ale za to poczułem się tak, gdy wziąłem w ręce najnowszy tablet Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition.
Huawei zaskoczył wszystkich pokazując swoje nowe dzieło – tablet z matowym ekranem. Na początku, gdy dowiedziałem się, iż ma do mnie trafić, zapytałem – „po co komu to potrzebne?” Gdy wziąłem go do rąk pytałem już tylko, czy muszę go oddawać. Nie sądziłem, iż dam się uwieść ekranowi, który nie błyszczy, a światło pochłania tak dobrze, iż przy okazji pochłonął i mnie.
Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition – co potrafi?
Miałem trochę pecha, bo obok mnie mieszka mój wydawca i kolega Rafał, który kontynuuje karierę naukową i z racji tego robi masę notatek i konsumuje tyle e-booków, iż dostał tytuł czytelnika roku Biblioteki Narodowej, ale jeszcze nie miał czasu przeczytać pamiątkowego dyplomu. Ostrzył sobie zęby na ten tablet i z euforią mu go przekazałem, a jego wrażenia przeczytacie w osobnym tekście. Jednak poczułem się tak natchniony kilkudniowym obcowaniem z tabletem z matowym ekranem, iż muszę się tym z wami podzielić.
Na papierze Huawei MatePad 11.5 PaperMatte Edition prezentuje się następująco:
- procesor Snapdragon 7 Gen 1,
- 8 GB RAM, 256 GB pamięci na dane,
- matowy wyświetlacz 11,5 cala, rozdzielczość 2200 x 1440 pikseli, zagęszczenie 229 ppi, częstotliwość odświeżania 120 Hz, 100 proc. pokrycia palety sRGB, proporcje 3:2, jasność 420 nitów,
- akumulator 7700 mAh, obsługa ładowania z mocą do 22,5 W,
- kamera do selfie 8 Mpix, główny aparat 13 Mpix,
- 4 głośniki stereo,
- wymiary 260,88 x 176,82 x 6,85 mm,
Tablet robi świetne pierwsze wrażenie – jakość wykonania jest bardzo dobra, ramki są dosyć wąskie, a sam chwyt pewny. Być może suche dane, iż ma 6,85 mm grubości nic wam nie mówią, więc wyjmijcie teraz z portfela pięć jednogroszówek i połóżcie jedna na drugą – tablet jest cieńszy niż ten mały stosik.
Dzięki temu trzyma się go bardzo dobrze i nie ma cienia przesady w stwierdzeniu, iż nie czuć go w dłoni. Pół kilo wagi wydaje się całkiem sporo, ale to rynkowa norma, więc nie doświadczycie mdlenia rąk i nie wyrobicie sobie bicepsów od podnoszenia tabletu.
Wyróżnikiem tabletu jest matowy ekran, który według producenta redukuje 97 proc. odblasków padających na ekran. Ma nietypowe dla tabletów proporcje 3:2, ale to najlepszy współczynnik do pracy, bo znacznie zwiększa się obszar roboczy.
Ekran robi na początku dosyć dziwne wrażenie, bo w dobie wszechobecnego błysku takie rozwiązanie jest nietypowe. gwałtownie je polubiłem. Oczywiście pierwsze, co zrobiłem, to włożyłem tablet pod lampkę, żeby sprawdzić jak mu idzie pochłanianie światła w praktyce – powiedzieć, iż jest świetnie, to nic nie powiedzieć. Naświetlanie nie robi na nim większego wrażenia i bez problemu mogłem korzystać z niego w tych nietypowych warunkach.
Zestaw recenzencki był bogaty, więc zawierał rysik M-Pencil 2. generacji oraz akcesoryjną klawiaturę magnetyczną. Wspomniałem o niej w moim poprzednim artykule – lubię z niej korzystać, bo mogę ją sobie odłączyć, tablet postawić na stoliku kawowym, a samemu usiąść z nią na kanapie. Pracuje się tak bardzo wygodnie i od razu wygląda się jak przybysz z przyszłości.
Jestem dorosłym mężczyzną, więc to oczywiste, iż moje rysunki nie nadają się do publikacji, ale możecie mi wierzyć, iż tworzyło się je bardzo przyjemnie. Lepiej zrobiło się, gdy zadzwonił do mnie Rafał spytać, czy w zestawie do rysika są wymienne końcówki. Były i przeżyłem szok – one naprawdę robią różnicę.
Matowa końcówka, którą widzicie na zdjęciach jest polecana do pisania, natomiast przezroczysta do rysowania. Może nie jest to pisanie i rysowanie, jak na prawdziwej kartce papieru, ale na pewno jest jednym z lepiej odwzorowanych.
Tablet wręcz zachęca do korzystania z rysika jak najczęściej. Rozpoznaje pismo odręczne, rysikiem można robić zrzuty ekranu, notatki w dowolnym miejscu, przewijać strony, rysować, poprawiać zdjęcia, powiększać ekran, a choćby korzystać z wyszukiwarki. Opcji jest multum.
Oczywiście nie muszę chyba wspominać, iż matowy ekran świetnie nadaje się do pracy z tekstem, ale również do czytania. Zwykłe tablety potrafią zmęczyć wzrok, choćby pomimo zastosowania różnych kosmicznych technologii, które mają temu zapobiegać.
Tymczasem matowy ekran sprawia, iż długie treści czyta się znacznie lepiej. W trakcie lektury możemy korzystając z rysika robić notatki, podkreślać tekst itd. Dokładnie tak samo jak większość z nas robiła na studiach. To wręcz uzależniające. Gdybym teraz studiował, to nie pożyczałbym notatek od koleżanek, tylko sam zacząłbym je wykonywać, Oczywiście trudno jest skserować tablet, ale spokojnie – odręczne notatki można zamienić na tekst drukowany i udostępniać, albo można to zrobić dzięki zrzutu ekranu. Witajcie w XXI wieku moi drodzy.
Oglądanie filmów na matowym ekranie to interesujące doświadczenie. Na początku ma się wrażenie, iż jest jakoś inaczej, ale po chwili to poczucie znika i korzysta się z niego jak z każdego tabletu.
Podobnie jest przy korzystaniu z przeglądarki – powiem więcej, choćby lepiej ogląda się nowoczesne pstrokate portale, gdy kolory są lekko przygaszone. o ile chodzi o jakość dźwięku, to nie mam żadnych uwag, tablet gra głośno i wyraźnie.
Jest jeszcze kwestia aparatu – nie wiem co trzeba mieć w głowie, żeby chodzić z tabletem i fotografować różne rzeczy, ale specjalnie dla was zrobiłem dwa zdjęcia:
Jakość jest dobra, nie mam się do czego przyczepić. I tak nikt nie kupuje tabletu pod kątem fotograficznym, ot miły dodatek. Prędzej wykorzystamy go do skanowania dokumentów niż do zdjęć z wycieczek W takim razie spieszę poinformować, iż jak najbardziej możecie robić zdjęcia tabletem z matowym ekranem.
Wielkie pustki uczynił w domu moim tablet, tym zniknieniem swoim
Na początku byłem sceptycznie nastawiony do tego urządzenia, bo nie potrafiłem odnaleźć jego sensu. Pytałem: po co mi tablet, z ekranem, który jest matowy? Okazało się, iż to świetne rozwiązanie, bo pozwala na lepszą i wydajniejszą pracę. A i filmy da się na nim obejrzeć bez wyrzeczeń. Dlatego o ile jesteście studentami, to na waszym miejscu zacząłbym namawiać rodziców, żeby kupili wam Huawei MatePad 11.5 PapperMatte Edition (ależ długa nazwa), bo sprawdza się świetnie. Sorry, muszę kończyć, Rafał dzwoni.