Nowa Zelandia stanie się jednym z pierwszych państw na świecie, który przetestuje najnowsze innowacje Apple w dziedzinie zdrowia.
Firma wprowadzi na rynek nowy test słuchu klasy klinicznej, który użytkownicy będą mogli wykonać w domu i zamienić nowe AirPods Pro 2 w aparaty słuchowe dla osób z lekkim i umiarkowanym ubytkiem słuchu.
„Na całym świecie ponad miliard ludzi cierpi na lekki lub umiarkowany ubytek słuchu” – powiedział starszy wiceprezes ds. zdrowia firmy Apple, dr Sumbul Desai.
„Wiele możemy zrobić, aby poprawić ich dobrostan i jakość życia, dlatego było to dla nas tak ważne”.
Technologia ta wzmacnia dźwięk i poprawia określone częstotliwości.
„Jest część pasywna, polegająca na umieszczeniu końcówki dousznej w uchu, co redukuje część hałasu otoczenia, oraz część aktywna, w której mamy zewnętrzny mikrofon, który mierzy dźwięki otoczenia, a następnie je odtwarza nazywamy to przeciwhałasem, aby w zasadzie to wyeliminować” – powiedział Ternos.
„Kiedy już będziesz w stanie wyciszyć dźwięki dochodzące z otoczenia, będziemy mogli je również wzmocnić, a tego właśnie potrzebujesz w przypadku aparatu słuchowego”.
Według Nowozelandzkiego Instytutu Badań Ekonomicznych (NZIER) ponad 230 000 Nowozelandczyków w wieku powyżej 65 lat ma ubytek słuchu, a około 57% z nich nie używa aparatów słuchowych.
Koszty i piętno społeczne często stanowią barierę w dostępności.
Biorąc pod uwagę cenę słuchawek AirPods Pro wynoszącą 479 dolarów nowozelandzkich i iPhone’a, całkowity koszt jest konkurencyjny w porównaniu z aparatami słuchowymi klasy podstawowej, które w przypadku modeli z najwyższej półki mogą sięgać choćby 12 000 dolarów nowozelandzkich.
John Ternos, starszy wiceprezes Apple ds. inżynierii sprzętu, powiedział, iż firma koncentruje się na zapewnianiu dostępności.
„Te podstawowe technologie, które zapewniają funkcje poprawiające zdrowie słuchu, to te same, które sprawiają, iż AirPods Pro zapewniają wspaniałe wrażenia dźwiękowe” – powiedział Ternos.
„Mamy nadzieję, iż dzięki temu opieka słuchowa stanie się dostępna dla wielu osób, dla których wcześniej była ona niedostępna ze względu na koszty lub złożoność”.
Dyrektor generalny Deaf Aotearoa, Lachlan Keating, powiedział, iż rozwój ten jest „krokiem we adekwatnym kierunku”, ale należy go postrzegać jako dodatek do istniejących usług, takich jak język migowy.
Keating powiedział, iż bardzo chciałby współpracować z Apple i innymi dużymi firmami, aby zapewnić im dedykowaną społeczność niesłyszących i włączyć wiedzę nowozelandzką do swojego myślenia.
„Chociaż ta innowacja będzie wsparciem dla osób, które w tej chwili korzystają z aparatów słuchowych lub mają implanty ślimakowe, musimy zadbać o to, aby z czasem przynosiła ona społeczeństwu rzeczywistą wartość” – powiedział Keating.
„Technologie, sztuczna inteligencja, awatary itp. rozwijają się w szybkim i rosnącym tempie węzłów i widzimy, iż dużo energii i zasobów przeznacza się na te rozwiązania. Wspaniale jest widzieć organizacje globalne, takie jak Apple i inne, proponujące te rozwiązania i opracowywanie tych rozwiązań.”
Wprowadzenie na rynek spotkało się z krytyką, iż główne firmy technologiczne nie zrobiły wystarczająco dużo, aby podzielić się swoimi osiągnięciami, a amerykańscy prawodawcy oskarżają je o zamykanie wszystkiego na zewnątrz.
Apple jednak zaprzeczył zarzutom i stwierdził, iż chce zdemokratyzować dostęp.
„Wkraczamy w zupełnie nowy świat, jeżeli chodzi o zdrowie słuchu i wykorzystujemy te same technologie, aby zrobić coś, co naszym zdaniem będzie naprawdę istotne i jak może pomóc ludziom” – powiedział Ternos.
Aktualizacja ma pojawić się na iPhone’ach w Nowej Zelandii już dzisiaj